piątek, 31 marca 2017

Pisowskie metody czyli... jak się odchamić w piątkowy wieczór

Jest taki dowcip...
Seans w kinie, leci jakiś film.
Dwóm facetom zasłania ekran łysy dwumetrowiec przed nimi. Jeden mówi:
- Masz u mnie pięć dych jak walniesz go w tę łysą glacę.
- Ok.
I sru gościa w czerep.
- Zbyszek?! W mordę! Kopę lat!
Byk się ogląda i mówi:
- Spadaj koleś, nie znam cię.
- Jak walniesz go jeszcze raz to masz stówę.
- Ok.
I sru gościa w czerep.
- Zbychu! To przecież ja, Karol! Nie poznajesz?
- Słuchaj facet! Mylisz mnie z kimś innym. Wypad!
Łysy wstaje i przesiada się do innego rzędu.
- Walniesz go trzeci raz, a masz dwie paczki... - namawia.
- Ok.
Siada za łysolem i sru go w czerep.
Siema Zbynio! To ty tu siedzisz? Dwa razy pomyliłem cię z innym facetem.

Pis serwuje nam rolę niemądrego, acz wciąż jeszcze grzecznego łysola, mówiąc tak:

- Ta nasza ustawa to tylko wstępny projekt, który teraz poddajemy pod szerokie konsultacje społeczne. Oczekujemy sensownych odpowiedzi, które niezwykle wnikliwie będziemy analizować. Głosy naszych wyborców są dla nas najważniejsze. Nie tak jak było za rządów poprzedniej ekipy, dla której takie konsultacje wręcz nie istniały, bo rząd PO i tak robił co chciał. Głos narodu jest naszym motorem działania. To naród nas wybrał! My zawsze mówiliśmy w jego imieniu! On jest dla nas najważniejszy. Nie pozwolimy pseudo-Polakom zagrabić naszego majątku...

Ile razy słyszeliście podobne teksty?
Od razu odpowiem.
Z każdym wystąpieniem każdego z nich!
Banda zasranych konsultantów od żoliborskiego wieśniaka!

Nie jestem miłośnikiem naszej stolycy, źle się tam czuję w ogóle mi się nie podoba. Ale ta ustawa stworzenia jakiegoś durnego mega miasta, która włącza w swój obszar kilkadziesiąt innych, to szczyt debilizmu. To jednak nie jest najgorsze, najgorsza jest seria rzekomych konsultacji społecznych. Kto się tam z kim konsultuje i kto o tym ma jakieś wiadomości? Sasin z cysorzem?
A reforma szkolnictwa?
Kolejny pokaz intelektualnych dołów, szczyt chamstwa i bezczelności, a odpowiedź wciąż taka sama. Przeczytajcie ją sobie wyżej.

Dlaczego? Nie mogę tego pojąć, nie zachowujemy się jak ten pacjent u dentysty, który przed borowaniem złapał dentystę za jaja mówiąc:
- To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy zadawali sobie ból ... Prawda?

Musimy złapać pisowców za jaja, bo sprawią niedługo nam taki ból, że na świecie zabraknie morfiny.

Dobra... Jest już weekend i nie będę nikogo więcej wkurzał. No to tera bydzie seria dowcipów.
Może na początek coś z mojej profesji...

Robotnik rozdeptał ślimaka, a kolega go pyta:
- Ty, dlaczego rozdeptałeś tego biednego ślimaczka?
- Nie wytrzymałem, cały dzień za mną łaził.

To teraz może z innej beczki...

Facet wchodzi z pistoletem do baru i woła od drzwi:
- Przyznać się! Kto pieprzył moją żonę??
Znudzeni barowicze odwrócili się z niesmakiem, a jeden westchnął:
- Nie masz tylu nabojów... 


Rodzice Jasia uprawiali sex w pozycji na pieska.
Nagle w drzwiach pojawił się syn, Jasio. 
Zdesperowany ojciec, chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji mówi do żony:
- A Ty, niedobra! A Ty...! Dam ci sto klapsów w tyłek! Nie będziesz już Jasia więcej biła... A masz...! Na to Jasio:
- Super tatko, super! Wyruchaj jeszcze kota, żeby mnie nie drapał!

Mąż z żoną oglądają horror.
Na ekranie pojawia się straszny, ociekający krwią potwór.
- O matko! - krzyczy żona
- Faktycznie podobna.

A propos...

Co robi teściowa na plaży?
Przyzwyczaja się do piachu.

Mały rekin pyta ojca:
- Tato, dlaczego zanim zje się człowieka, trzeba zrobić trzy okrążenia?
- Jak chcesz jeść z gównem to zrób jedno.

No to wróćmy na chwilę do inteligencji pisowców...

Kiedy Pinokio poznał że jest z drewna???
Jak walił konia i się zapalił. 

Dużo ognia w nadchodzący weekend życzy Darek.




środa, 29 marca 2017

Fenomen

Wybitni myśliciele i profesorowie KUL, nie po raz pierwszy, doświadczyli daru łaski pańskiej.  Chazan, oto, dostał od nich nagrodę za niezabijanie dzieci!
To jakiś, kurwa, fenomen na skalę światową!
Ogólnie przyjęte zasady mordowania dzieci są tak rozpowszechnione, że ich zdumienie nie miało granic i dali mu medal.
To oczywisty przyczynek do serii poszlakowych procesów skazujących każdego KULomiota i KULomiotkę z KUL na ćwierć wieku pierdla za serię dziecio-morderstw, których bezapelacyjnie musieli się w swoim, o wiele za długim, żywocie dopuścić, skoro aż tak są tym "nie-czynem" profesora zdumieni.
Lepiej znający tok mojego myślenia czytacze, spodziewają się teraz rozwinięcia tematu przyznawania nagród za niezrobienie czegoś...
I słusznie!
- Trzecia nagroda! Aaaaaaaantoniiiiii Macieeeeerewiczczcz!
- Za brak choćby jednej szarej komórki!

Standing ovation!


Druga.

- Poooossssłłłłłankaaaaa Paaaaaawłowicz!
- Za to samo co Antoś, tyle że do potęgi dwunastej.

Standing ovation!


Trzymam publikę w niepewności przed główną...
- Naaaagrrrroddddaaaa Speeeeecjalnaaaa!
- Jaaarosłaaaaw  Kaaaaaaaczyński!
- Za sześćdziesiąt osiem lat bez wytrysku!


Nagroda Główna!
"Porcelanowego Kondoma" przyznaję:
Kościołowi katolickiemu za dwa tysiące lat handlu czymś, czego nikt nigdy nie widział!


 Dobranoc

niedziela, 26 marca 2017

Jestem kochający inaczej

To żadna deklaracja, tak jest i tyle.
Bardzo inaczej kocham pis, zawłaszczone przez niego media, każdego pisowca z osobna i wszystkich do kupy. Moja miłość jest dozgonna i bezkrytyczna, pozbawiona wszelkich wad.
Od pierwszego wejrzenia poczułem chemię z posłanką Pawłowicz, a kobyle wabiącej się Mazurek, poświęciłem cały jeden wpis, że o fragmencie wiersza nie wspomnę. Na widok Antoniego drżą mi uda, a Misiewicz jawi mi się coś jak Mleczna Droga.
I jak tu się nie zakochać inaczej, skoro "prawo" to rodzaj nijaki, "sprawiedliwość" to żeński, a pis to taka ładna menścizna? Tyle płci, a życie takie krótkie. A są jeszcze mężczyźni!
Wyrwałem z netu kilka fotek naszych rządowych tuzów, których kocham najbardziej.

Oto Mariusz Błaszczak na rejnbołowej paradzie...

 
Tchórzewski przy pracy...


Nowy loft ministra Bańki, tego od sportu, w chwilę po zamontowaniu na jego tarasie nowego batutu.


Jak tu pominąć ludzi od Szyszki...


Rzym nocą...


Jakaś Babula (?) z Sobecką i tą trzecią, wiecznie nawaloną, miss Kruk, stwierdziły wczoraj z sejmowej trybuny, że oto:
- objawienia fatimskie były najbardziej doniosłym wydarzeniem 1917 roku oraz że w szczególny sposób dotyczą one Polski.
- 20-letni  Bogdan Włosik został w 1982 roku zastrzelony w Nowej Hucie za udział a nabożeństwie fatimskim.
Kruk nic nie mówiła, bo walczyła z syndromem dnia poprzedniego ciućkając przez słomkę coś, co wyglądało jak woda mineralna rozlewana w miasteczku Możeszczyn.
Ogólnie... Komisja Kultury Wyższej. 


I jak można nie zakochać się w Poniedziałku? Tym bardziej, że dopiero niedziela, a ja mam lenia i nie chce mi się więcej pisać.








sobota, 25 marca 2017

Też mam zdjęcia z papieżem czyli... nocny wpis

Jak nasz broszka kochana. W tak zwanym "międzyczasie pisania" wyszukam je i opublikuję na końcu wpisu.
To startujemy i lecimy.
Wejście do kaplicy sykstyńskiej kosztuje osiemnaście ojro od główki. Przynajmniej tyle kosztowało kilka lat temu. Dawno nie byłem w Italii...
Broszka była wczoraj. To oczywiście niebywały sukces, że samolot wylądował. Rzymskie lotnisko Fiumicino odetchnęło z ulgą, Italiańcy trochę się poobsrywali tuż przed przyziemieniem podniebnego ptaszka z first lady, bo tam wcześniej góry i doliny, jakieś akwedukty i sporo blokowisk.
Mamma mia!
A ile czerwonych seicento na ulicach!
Posto diabolica! Tragedia! 
A wszyscy zapieprzają na łeb na szyję; nie ma bowiem w Rzymie auta, które nie byłoby porysowane przez bmw lub audi. Toteż dramatyczne "Si terra!" (Możecie lądować!) zabrzmiało w uszach pilotów niczym wyrok. 
Słyszałem wszakże, oczywiście z dobrze poinformowanych źródeł, że broszkowi piloci zawsze przed lotem przyjmują ostatnie namaszczenie i odmawiają smoleński apel. 
Banzai albo lotniskowy asfalt! Terra santa! Orzeł wylądował! 
Osobiste kontakty cysorza z sycylijską mafią zapewniły bezpieczny przejazd mafii z Polski do Watykanu i bene.
Papa è in attesa. 

I stanęli wszyscy na tle Sądu Ostatecznego... Dumni i bladzi w obliczu pisowskiej bladzi! 
A gdzie ona? 
Nie ma! 
Nikt jej nie widzi! 
Ależ jest! 
Tam! 
Lekko z tyłu...
Ukryta w swojej skromności za plecami mniej istotnych członków unijnej sekty antypolskich sadyściaków i podpierająca się mopem, którego na  jej szczęście na zdjęciu nie widać; wychylająca skromną buzię zza pleców jakiegoś durnego brodacza. 

Przecież ktoś musi po nich posprzątać! Cysorz kazali!
To ja! Beatka ci ja! 
Oj dana dana, broszka kochana. 
Jestem tutaj, a kuku!

Gdyby twórca wielkości kaplicy sykstyńskiej, Michał Anioł, żył jeszcze, z pewnością uhonorowałby naszą oblubienicę stosownym malowidłem na widocznym, na zdjęciu, fragmencie zapapranej przez siebie ściany. 
Tej na wprost wejścia... za osiemnaście ojro od łebka.  
Prawie zgubiłem tytułowe zdjęcia z papieżem, ale mam! 

Hull. Północno-wschodnia Anglia. Trzy i pół tysiąca kilometrów za południowy wschód mieszka papież...



To zdjęcie z Danii. Po mojej prawicy, trzy tysiące kilometrów na południowy wschód, siedzi papież.


Droga krzyżowa na Śnieżkę. Tam w dole se stoję. Tysiąc osiemset kilometrów za mną stoi też papież.



Czechy. Nadchodzę. Tysiąc czterysta kilometrów za mną sam papa! Widzicie?


Przyspieszmy, bo mnie cholera weźmie. Florencja. Już tylko trzysta kilosów. Drę na południe, ale w międzyczasie...

 
 
... kąpanko w morzu bom się spocił... 200 km. Papa po lewicy.




No i wreszcie Watykan! Dwa piętra nade mną siedzi papież!Lekko po lewo.




No i wreszcie ja, papa i broszka. Unoszę ją lekko aby zmieściła się w kadrze. Widzicie? No nie widzą. Kurde balans!








czwartek, 23 marca 2017

Odrobina asertywności przed zaśnięciem

Dostałem dziś taki oto wpis na swoim blogu:

"Panie Sobala wstyd mi za Pana, za Pana twórczość, za Pana głupotę i ślepotę. I tak myślę, że skoro niektórzy uważają się za drugi sort to na pewno Pan do nich należy bo Pan nigdy nie był Pan Polakiem choć pewnie za takiego się podaje".

To tylko tak dla informacji wszystkich czytających, abyście wiedzieli z kim macie do czynienia.
A gdyby zaplątał się tu kolejny prawdziwy Polak, nie będzie miał potrzeby przebijać się poprzez kolejne skomplikowane zdania, z których wywnioskuje jedynie to, że jestem fałszywym Polakiem. Jeśliby jednak takowy się znalazł, to zanim zacznie powtarzać dwa cytowane powyżej zdania, niech najpierw doczyta do końca...
Wolna wola.

Przy gigantycznej ilości moich wad, jednej nie można mi zarzucić.
Moje pokłady asertywności dopuszczają istnienie ludzi o poglądach całkowicie odmiennych.
Mam nieodparte wrażenie, że jest to umiejętność, której warto się nauczyć, aby nie być narażonym na robienie czegoś, do czego nie mamy przekonania i z czym czujemy się źle lub nieprzyjemnie.
Wprawdzie takim zachowaniom towarzyszyć powinien spokojny, acz zdecydowany ton głosu, to także stanowczość i jednoznaczność.
I tu pojawia się problem...
Moja asertywność ma niestety i wady, bo jest to asertywność prostaka, który pojmuje ją we własny i w nieco pokrętny sposób.
A więc nie! panie "G".
Nie uważam się za gorszy sort!
To wam właśnie doskwiera kompleks Edypa połączony z kosmicznym brakiem własnego zdania na jakikolwiek temat.
Zapatrzeni w rozporki innych, z całą mocą własnej głupoty, przepadlibyście bez swoich idoli codziennie wmawiającym wam jacy to z was cudowni obywatele kategorii wyższej.
Wyższej od kogo?
Historia zna wiele tego typu przykładów...
... żałosnego końca takich pseudopatriotycznych bufonad.
Wy jej nie znacie, ale poczujecie ją wkrótce na swoich dupach.
Sorry, asertywność...
Nie możecie mnie zatem w żaden sposób obrazić. Jestem o wiele za wysoki na waszą małostkowość i tępotę, zza której wyziera zwyczajny debilizm. Moje życie jest zbyt krótkie, aby przejmować się poglądami tych, których założeniem jest pieprzyć życie ludzi całego kraju w imię własnych, gównianych fobii.
I dlatego czuję się wolny i niezależny.
Kto z was może to o sobie powiedzieć?
Widząc wasz bezmyślny konformizm chce mi się rzygać!

P.s.
Ludzie z małym ilorazem inteligencji znacznie częściej są rasistami i homofobami!
Chyba zmienię tytuł swojego bloga, bo słowo "prostak" zaczyna mi dziwnie cuchnąć.






wtorek, 21 marca 2017

Kacz Mahal

Cysorz Jarosław, ksywa Szahdżaham Trzynasty, pierwszy i ostatni z żoliborskiej dynastii Kaczolonów próbuje, przed swoją niechybną śmiercią, zapewnić swojej familii stałe miejsce w historii Rzeczpospolitej.
Kombinuje, że skoro przyczynił się do zgonu bliźniaka, to pochówek na Wawelu, w jakiś pokrętny sposób, zrekompensuję braciszkowi jego krzywdę.
Ciekaw jestem kto z Was lepiej czułby się na czyim miejscu?
Z tym czuciem to chyba lekko przesadziłem...
Cysorz, brnąc w swoje szaleństwo, nakazał kupić w Castoramie drabinkę, z której wygłasza comiesięczne spicze dla jeszcze głupszych od siebie cymbałów ku swojej własnej chwale oraz na własną cześć .
Cymbały, rzecz jasna, tego nie rozumieją i dofinansowują najbliższego proboszcza kupując żałosne sukmany z krzyżami koloru red i miliony gromnic.

Pogłębiająca się psychoza cysorza, wyrosła na bazie starczej demencji, zabrnęła już w takie odmęty szaleństwa, że nawet najstarsi górale nic o takowych nie wiedzą.
Sterczące na sarnich nóżkach posłanek pokroju Sobeckiej, kacze imperium, podnieca tylko niedowidzące jelenie z gatunku profesora Legutki.
I nekrofila Miśka.
Sorki... jest jeszcze Mundek Janniger, który wprawdzie wygląda jakby miał zespół Downa, ale obraziłbym tych, którzy go mają. 

Wróćmy jednak to historii Indii...
Rzeczony Szachdżaham, władca tego państwa, wybudował wprawdzie swojej żonie gigantyczne mauzoleum, ale dopiero po jej śmierci, która nastąpiła w wyniku jej czternastego połogu. Baba zasłużyła! Dalibóg!
Jarosław jedzie na ręcznym dobre pół wieku.
Odpieprz się więc dziadygo o Wawelu!
Polska ziemia jest pojemna i nad wyraz cierpliwa.
Nie potrzeba nikomu zwiedzającemu tak drogie polskiemu sercu miejsce na obcowanie historią krótszą niż pogrzeb Piłsudskiego...

O nim także niebawem napiszę, ale spodziewajcie się peanów na jego cześć.

Ustanawiam każdy kolejny osiemnasty dzień każdego miesiąca zakaz wjazdu Kaczyńskiego na Wawel!
Taj Mahal jest w Indiach.




niedziela, 19 marca 2017

Niedzielne niusy

Nie mam pojęcia czy któryś kretyn z pisu upewnił dziś świat co to tego, jaki z niego jest głupi, ale, szczerze mówiąc, mało mnie to interesuje. Przydałby mi się do szczęścia nius typu:

"Pani profesor Pawłowicz w ciąży! Bukmacherzy już przyjmują zakłady płacąc:
- 14 : 1 na czarny kolor skóry potomka
- 7 : 1 na żółty  
- 168 : 1 na pióra u noworodka
- 1, 02 : 1 na niepokalane poczęcie"

Albo...

"Minister Błaszczak chciał popełnić harakiri policyjną pałką... Ponieważ jednak nie mógł przebić nią brzuszka - hulnął na nią dupą ze szczytu cysorskiej drabiny. Lekarze pracują na jej usunięciem, zdrowiu ministra nic nie zagraża; od desperackiej próby uśmiech nie schodzi z twarzy Wielkiego Mariusza.    

A może...

"Po dwóch latach pracy udało się namówić posłankę Sobecką do uczestnictwa w programie: "Taniec z gwiazdami". Partnerem będzie znany toruński redemptorysta - Tadeusz Rydzyk. W pierwszym etapie tańczyć będą poloneza. Ummm pararapam umm pararam. Wygrali. Nagrody rozdano w kwietniu 2016".

I jeszcze jeden...

" Jarosław Kaczyński boi się wychodzić z domu... Czy ma to coś wspólnego z zakończeniem okresu polowań na fruwający drób i wyjściem nadszyszkownika Szyszki ze swojej stodoły? - bezskutecznie docieka telewizja Republika.

A co mi tam! Kolejny...

"Minister Waszczykowski chciał poprawić rekord boga w tworzeniu świata od podstaw. Po trzech dniach stwórca zaproponował brzuchalowi skok z drabinki na policyjną pałkę".

"Notowania pisu wrosły o 987 tysięcy 425 procent wg sondaży TVP. To święta prawda! - komentuje święty Antoni w cyklicznym programie na antenie telewizji: Trwam W Głupocie Do Końca Świata i O Tydzień Dłużej".

"Misiewicz także kupił sobie pałkę. Portale porno zacierają nie tylko ręce; drzwi Sex Shopów od wczoraj się nie zamykają, a cena wazeliny podskoczyła siedmiokrotnie".

"Ponoć pewien bloger, niejaki Dariusz Sobala jeszcze żyje i ma taśmy z opisywanych powyżej faktów".

A mam! 
Dobra. Idę sobie kupić piwo. Chyba zasłużyłem?!




piątek, 17 marca 2017

Who is this?

Polecę dziś po fali ogólnego zachwytu nad naszą ukochaną magister od Trybunału. Wprawdzie kompletnie nic o niej nie wiem, ale moja umiejętność pisania właśnie o tym czego nie wiem, zawsze przewyższała gryzmolenie o rzeczach doskonale mi znanych.
I to właściwie powinien być koniec tego wpisu, bo całkiem przypadkowo streściłem nie tylko moje działania, ale także całego pisu.
38 sekund...
Tyle trwał filmik z konferencji tego uśmiechniętego babsztyla. I chwała Allachowi, bo tyle jestem wytrzymać nawet radio marysia. To także aż nadto, abym wyrobił sobie opinię na jej temat. Tej... znaczy... jak jej tam do cholery! Zapomniałem. 
Pierwsze wrażenia?
Przydałby się jej siarczysty, doskonale wyważony i opracowany w najdrobniejszych szczegółach, kop w dupę. Taki, aby wyleciała zza stołu, ominęła Księżyc, nabrała trzeciej prędkości kosmicznej (dla nieznających tematu dopiszę, że wynosi ona 16,7 km/s) i przesłała nam swoją opinię o mijanym  Plutonie, bo cholernie mnie ciekawi czy jest on planetą...
... znacznie bardziej niż intelektualna rzadzizna tego zadowolonego z siebie tłuka.
Na przykładzie tej... Jakiejśtam pani... doskonale widać zaplecze jakim dysponuje ten zasrany wóz drabiniasty. Stado bezczelnych ciołków nabijających się z prawa, że o sprawiedliwości nie wspomnę. I z nas.
Ale Polacy zawsze lubili pogrążać się w chaosie. Chyba jest nam to potrzebne do jakiegoś szczęścia, którego nie mogę osobiście pojąć. Zazdrościmy Niemcom systematyczności, Żydom, że zawładnęli świat i Stochowi, że zarobił w tym roku milion. Nie możemy przeboleć inteligencji Młynarskiego (Cześć Jego Pamięci!).
Pewnie z tego powodu rozsmakowujemy się w plasterku mrożonego łososia owiniętego ryżem i śmierdzącą algą z imbirem. Tylko proszę mi nie zacząć teraz wmawiać, że muszę to lubić, bo to jest takie smaczne!
Próbowałem. 
O smakach się nie dyskutuje. O polityce zaś namiętnie.
Szkoda tylko, że na dyskusji kończymy. I tak jak każda rodzinna impreza zaczyna się od polania i wypicia zdrowia gospodarzy, tak zawsze kończy się na polityce. Na szczęście zawsze po niej jest "strzemienny" i biba zatacza kółko, a my wsiadamy w taryfę oczekując z nadzieją poranka, że kac nie zdąży wyprzedzić klina.
W przypadku tej imprezy niestety wyprzedził...
Proponuję jednak nie pić w wieczór poprzedzający najbliższe wybory... Chyba, że lubicie wysłuchiwać żałosnych spiczów świra na drabince i oglądać twory pokroju tej... jak jej tam...
Ale bawmy się dalej. Powodzenia!



czwartek, 16 marca 2017

Czy leci z nimi pilot?

Będzie lotnisko! Będzie nowe lotnisko!
Zapowiedział je geniusz polskiej bankowości: Mateusz Pierwszy Krzywousty, piastujący chwilowo urząd jakiegoś hiper ministra w rządzie kaczki.
Ma ono kosztować coś ok. trzydziestu miliardów złotych, których nie ma w budżecie, ale dla tego hiper... to pikuś.
Zadaniem owego lotniska będzie rozpieprzyć Okęcie, łódzki Lublinek, to w Modlinie, Arłamowie, Bednarach, Białousach, Białymstoku, Bielsku-Białym, Bydgoszczy, Elblągu, Gdańsku, Inowrocławiu, Katowicach, Kętrzynie, Koninie, Krośnie, Lublinie, Mielcu, Nowym Sączu, Olsztynie, Opolu, Ostrowie Wielkopolskim, Płocku, Radomiu, Szczecinie, Świdniku, Włocławku i Zielonej Górze.
Pewnie o którymś zapomniałem, przepraszam.
Dam sobie obciąć wszystkie palce, że będzie ono pod wezwaniem Lecha Kaczyńskiego i przed każdym lotem będzie czytany apel smoleński. Aby wsiąść na pokład latającej stamtąd gabloty należeć się będzie: pierdyknąć całuska w tłuściutką stopkę przenośnego pomnika Miśka, wykręcić siedem piruetów na cześć Maciera, zaśpiewać kołysankę Sobeckiej, miziając ją czule za uszkiem, oddać w dozgonną dzierżawę swoje mieszkanie, bądź domek, ojcu Tadeuszowi i ściąć przynajmniej jedną brzozę.
Bonusem będzie obowiązkowe uczestnictwo w miesięcznicy.
Już w samolocie zaś...
Zakup kilograma parówek i odwiedzenie kabiny pilota celem dodania własnych wytycznych przy lądowaniu.
Zauważyłem, że nawet największe wymyślone przeze mnie nonsensy, rząd po chwili realizuje z rozmachem, a więc proponuję w najbliższej przyszłości: 

- Wznieść statuę Pietrzakowi w Chicago.
- Wybudować piramidę dla Zelnika na pustyni Błędowskiej.
- Okrążyć i spacyfikować armią Macierewicza Rosję.
- Wprowadzić do sklepów z alkoholami Ziobrówkę. To taki adwocat na kaczych jajach.
- Wsadzić odbezpieczony granat w dupę Szyszki.
- I kupić. Wreszcie kupić! sznurowadła na cysorza!

Swoją drogą...
Ciekawi mnie bardzo, dlaczego żaden z pisowskich tuzów nie odwiedził miejsca smoleńskiego  mordu?
Wczoraj, wracając do domu, zatrzymałem się na okolicznym ryneczku. Przed halą siedział sobie tamtejszy menel z flaszką w dłoniach i śpiewał światowy przebój dr. Albana pt. It's My Life


poniedziałek, 13 marca 2017

Złe wychowanie, czyli... smutny wpis

Będę się dalej przyczepiał do niedoszłego, olanego, wyśmianego, skompromitowanego i cierpiącego na kompleks Edypa - Saryusza.
Nie mogę odmówić sobie tej przyjemności - gość na to zasługuje...
... bo z moich informacji wynika, że niedawno temu, pan Saryusz, był banalnym Sarjuszem.
Mnie to oczywiście wisi jak się kto chce pisać, ale obawiam się, że postępująca choroba psychiczna tego jegomościa zaczęła się od zamiany "j" na "y" właśnie.
Pewnie naczytał się biedak historii Galów, a że zna ponoć francuski, wyszło mu, że to jedyny język, w którym jego "Saryusz" brzmi wystarczająco dostojnie. Wprawdzie z akcentem na ostatnią sylabę, ale za do z owym zaśpiewem rodem z okolic Clermont-Ferrant.
Saryusz zapragnął stać się otóż Reytanem!
Wprawdzie wszystko mu się popieprzyło, bo Bruksela to nie Sejm Rozbiorowy i nie da się zablokować brukselskiego marszałka, a "broszka" jest zbyt żałosna, aby swoim pulchnym ciałkiem zablokować wyjście europosłom z sali obrad przed podjęciem decyzji o rozbiorze Polski.
A w takim właśnie świetle oboje chcieliby się widzieć.
Oczywiście stało się tak, jak miało się stać...
Europa olała niedoszłego Reytana i zdeptała panią Szydło przy wyjściu, a ich pozorne działania na rzecz pozornego braku niepodległości, tego z chorej wizji Kaczyńskiego, są zwyczajną obrazą inteligencji Polaków.
Bo jak inaczej rozumieć naręcza biało-czerwonych kwiatów z taką serdecznością wciskanych między pulchne paluszki tej niemiłej kobiety? W normalnym kraju  dostałaby talerz czarnej polewki.
Cały ten gówniany pis przypomina mi rozwydrzonego bachora, któremu mama ośmieliła się nie kupić snickersa i teraz musi drzeć mordę cała drogę do domu, aby wszyscy mogli usłyszeć jak to on jest skrzywdzony.
Bezmyślne zadzieranie ze wszystkimi już od roku odbija się na wizerunku kraju, który z racji wielkości i potencjału powinien współrządzić Europą.
Pisiory mają szczęście, że otrzymują z Unii wynegocjowane nie przez siebie pieniądze, bo dziś dostaliby wielkie g...
Niby z jakiego powodu bowiem, demokratyczna Unia miałaby finansować pojebanego karakana z prowincji?  Kasa niebawem się skończy, a wraz z nią pseudo-patriotyczne wzloty pisowskich oszołomów.
Nie wiem, czy Reytan był demokratą, pewnie nie, i nie bardzo nawet wiedział co to znaczy. Ale był szczerym patriotą. To okropnie zdewaluowane słowo, które dziś oznacza popieranie garstki szkodliwych bezmózgów.

Wiem, że Holandia obywa się bez Trybunału Konstytucyjnego, a każdy kolejny hiszpański rząd wymienia całą ekipę państwowej telewizji. Wiem, że wszędzie ktoś coś psuje...
Ale nigdzie nie ma tak, żeby jedna ekipa, w jeden rok, popsuła wszystko wszystko od razu!
I ja mam ich popierać?!
Pociąg do stacji Europa odjeżdża. Nie zatrzymamy go.
Znów przypadła nam rola goniącego!
Który to już raz?
Reytan, nie mogąc znieść życia pod zaborami, popełnił samobójstwo.
Na mnie pisory nie liczcie.


 


piątek, 10 marca 2017

Mazurek Kaczyńskiego

Nie da się skomentować wszystkich niusów z danego dnia. Muszę coś wybrać. Diabelnie mnie dziś korci skomentować bełkot Pawłowiczówny, ale nie chce mi się zniżać do intelektualnego poziomu tej wiecznie wygłodniałej flądry. Nie napiszę też o komi-saryuszu, który od wczorajszego wieczora szlocha w swoim kiblu licząc straty. Kaczor jedno-komisyjnie go olał, a pisowska bladź przyklasnęła i jest do odstrzału.
Murzyn zrobił swoje!
Cudowny przykład instrumentalnego traktowania.
Jedyne honorowe wyjście dla Saryusza, to strzelić sobie teraz w łeb, czego mu serdecznie życzę.
Pislandzki prorok, w jakże żałosny sposób i coraz częściej, zaczyna gonić własny ogon opowiadając coraz większe brednie, bo czuje, że jego wątłe ciałko, z jeszcze wątlejszym mózgiem, nie umie sprostać ambicjom na miarę takich tuzów jak Stalin czy Hitler.
Imć Waszczykowski, podtrzymując rozdęty brzuchal udaje, że wraca z tarczą, ale nie ośmiela się piuknąć nawet słowa bez wcześniejszej konsultacji z cysorzem.
Rodzice uczniów strajkują, a Zalewska wciąż pieprzy swoje wykute na blachę dyrdymały.

Trafiający pislandię szlag cholernie mnie cieszy. Nie stawia on nas w dobrym świetle w oczach całej Unii, ale jest zaczynem, dzięki któremu mamy szansę wygrzebać się z oparów absurdu, w które zostaliśmy wplątani. Dodam, że trochę na własne życzenie.
Najlepsze z tego wszystkiego są  jednak dzisiejsze wpisy pislandzkich internautów zawiedzione postawą Orbana. Oto słowa prawdziwych Polaków:

- slace maile do orbana zwyrazem niezadowolenia
- jestem dumna,że rząd Polski nie klęczał przed bogatymi..."Wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne"...
- gdyby po wygrało już mielibyśmy 120tys uchodźcow
- Orban się nie popisał w Brukseli . Narżnął w gacie ,jak innych 27 .

Dobra! Dość mi już tej polszczyzny.
Za Gierka było takie powiedzenie:
Klapa, rąsia, buźka, goździk... Klapa, rąsia, buźka, goździk... Klapa, rąsia, buźka, goździk...
Andrzej Gwiazda został laureatem nagrody im. Lecha Kaczyńskiego. Pawłowicz zaraz zostanie laureatką nagrody im. Andrzeja Gwiazdy i stworzy nagrodę swojego imienia dając ją posłance Wróbelek, która stworzy nagrodę swojego imienia dla najbardziej kobiecej twarzy spośród mężczyzn - posłów z pisu...


Karuzela się kręci i coraz bardziej przyspiesza, bo o góry zaczynają plątać się łańcuchy. Wystarczy zepsuć hamulce i będzie wielkie JEBUDU!
Przeżyje tylko Mazurek dorabiając jako model w gejowskich pismach.



Uwaga.Niepochlebne opinie na temat PIS i Pani Premier Szydło umieszczają na tym forum starsi panowie, byli wojskowi, SB i wywodzący się z tych kręgów starsi sfrustrowani geje.Oni nie mają nic do roboty a nawet pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/swiat/news-polskie-msz-przeklada-wizyte-w-budapeszcie,nId,2367244#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
slace maile do orbana zwyrazem niezadowlenia

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/swiat/news-polskie-msz-przeklada-wizyte-w-budapeszcie,nId,2367244#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
slace maile do orbana zwyrazem niezadowlenia

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/swiat/news-polskie-msz-przeklada-wizyte-w-budapeszcie,nId,2367244#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
slace maile do orbana zwyrazem niezadowlenia

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/swiat/news-polskie-msz-przeklada-wizyte-w-budapeszcie,nId,2367244#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
slace maile do orbana zwyrazem niezadowlenia

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/swiat/news-polskie-msz-przeklada-wizyte-w-budapeszcie,nId,2367244#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

czwartek, 9 marca 2017

Milczenie bażantów

Nie będę dziś przebierał w słowach. Mniej odpornych na użyte w niniejszym poście wyrażenia proszę o nieczytanie. Wpis dotyczy pana Szyszki, którego kaczka desygnowała na ministra środowiska.
To tak, jakby muchę zrobić ministrem od niejedzenia gówna.
Zacznijmy jednak od początku...

Nie jestem wielkim fanem uzależniania swojego życia od posiadania w domu psa, kota, rybek czy kobry. Ich naturalne środowisko nie współgra z moim, a ja nie dostrzegam w sobie wewnętrznej potrzeby przedkładania ich potrzeb ponad swoje.
Już słyszę krytykę namiętnych pasjonatów hodowli wyżła szorstkowłosego i doga de Bordeaux jaki to ja nie jestem czuły na los czworonogów. Ale to nie tak! Pozwalam sobie mieć swoje własne pasje i mam wrażenie, że niekoniecznie muszą one dotyczyć wyczesywania kociej sierści.
Fakt, że nie chcę mieć w domu zwierząt, nie świadczy o moim wrogim do nich stosunku. Wręcz przeciwnie, lubię zwierzęta, rzekłbym nawet - z wzajemnością.
Pewnie większość z Was historię, o której myślę, ale muszę ją streścić.
Gamoń Szyszko jest ponoć zapalonym myśliwym.
Myśliwy to osobnik, który większość roku zajmuje się opieką nad zwierzętami. Dokarmia je zimą, martwi się ich stanem zdrowia, liczy je, może nawet czasem stara się jakieś zapłodnić, ale o tym kroniki milczą.
I zawsze mu wychodzi, że zwierząt jest za dużo. Nie słyszałem o przypadku odwrotnym. Tę "górkę" za wszelką cenę trzeba zabić! Bo nie może być tak, żeby choć jedna sarna z owej nadwyżki przeżyła. Las by się załamał, puszcze spłonęły, kosodrzewiny wyschły, a trawa spaliła... gdyby taki łoś ze świstakiem nieopatrznie doczekali wiosny.
Ośrodek Hodowli Zwierzyny w Chełmży hoduje. Bażanty, w klatkach.
Bażant dla większości wygląda tak:


Dla myśliwych zaś tak:


Policzyłem pobieżnie ilość zabitych na zdjęciu ptaków, dużo ponad setka.
Leżą sobie spokojnie, równiutko poukładane, a mordy oprawców szczerzą się w tle. Są też tradycyjne trąbki i pedalskie kapelusiki z piórkiem. Bo bażantem kraj nasz stoi i basta!
Lubię wiedzieć o czym piszę. No to słuchajcie...
Koszt jednego polowania na bażanty to ok. 1600 zł. od osoby. Dla  każdej osoby zapewnia się  wypuszczenie 25 ptaków. Jeżeli zestrzeli wszystkie - wychodzi taniocha: 64 złote od bażanciej głowy. Firma zapewnia także skubanie, hotel i dwa posiłki. O transporcie dwudziestu pięciu zabitych bażantów do domowej zamrażarki nic nie wiem. W wielkości potrzebnych zamrażarek także. 
To jednak detaliści.

Ta obmierzła gnida Szyszko jest hurtownikiem, a jego dwururka kocha się grzać. Zresztą nie wiem czy nie kupił sobie ostatnio ckm-u...

... rzeczony ośrodek hodowli miał na zbyciu kilka ptaków, jakoś koło pięciuset. Sprawa robiła się poważna, bo trzeba przecież to cholerstwo karmić, płacić za nie czynsz i za światło, że o ściekach i hałasie nie wspomnę. Ptaki od urodzenia siedziały w klatkach i, jak ten kondor co to się wyrywał do Andów, z utęsknieniem spoglądały na świat przez siatkę. No i, pod dowództwem samego ministra, przybyła ekipa zawodowych morderców z karabinami. Nie wiem po jaką cholerę wypuszczano bażanty na kilka minut wolności, bo pewnie tyle zajęło tym skurwielom celne trafienie, wystarczyło je przecież zagazować, ale cała operacja nie zajęła wiele czasu.
Gratulacje!
Wyżynasz chamie lasy i mordujesz dla zabawy zwierzęta. Wszystko z Panem Bogiem na ustach.
Żeby ci jakiś śrut z bażancich zwłok w gardle stanął! Parszywcu!
Najgorsze jest jednak to, że ptaki są niewielką częścią układanki po nazwą: Opieka nad zasobami leśnymi i zwierzęcymi.
Jakież to słodkie!

    
Kończę, bo za bardzo się już wkurwiłem!

środa, 8 marca 2017

Ruch 8 Marca, wpis wyłącznie dla kobiet

Mam spory kłopot z dzisiejszym wpisem. Nie wiem... mam być napuszony czy zgryźliwy? Wszystko jakoś nie tak, bo obie formy wypowiedzi nie bardzo mi pasują do Dnia Kobiet.
Jedynym rozwiązaniem jest to połączyć w jakąś rozsądną całość...

No to spróbujmy najpierw pownerwiać.
Obiecuję jednak, że z każdym kolejnym zdaniem będę trochę słodszy.
Miałem przypadki niezrozumienia moich słów, więc zacznę od wyjaśnienia.
Kilka poniższych zdań kieruję do kobiet angażujących się w popieranie pisu.

Jeżeli odpowiada wam rola tępej sprzątaczki, garkotłuka i termosu na spermę... Jeżeli uważacie, że wasz mąż, po przyjściu do domu, ma prawo obić wam twarz, zgwałcić córkę i włączyć TV Trwam, aby się pomodlić, to nie jesteście kobietami. Mój szacunek do was oscyluje w okolicach bezwzględnego zera.  Jeżeli jeszcze, na dodatek, zmykacie zaraz cichcem do kościoła, aby pomodlić się za męża sadystę, aby was czasem nie obijał, to poglądy Kurwina-Mikke są jak najbardziej zasadne. Jesteście bowiem, odnalezionym przez Kaczora, brakującym ogniwem...

Mam jednak podstawy sądzić, ze dotyczy to tylko niewielkiej grupy ociężałych umysłowo niewiast w wieku prokreacyjnym i sporej grupy zramolałych babsztyli opętanych radiem Marysia...
Nie do nich kieruję ten wpis; do tych zakutych łbów i tak nic nie dotrze.
Musiałem sobie pofolgować, wybaczcie.

Ósmy Marca jest dniem, w którym mężczyźni, tak... na miarę swojego męskiego intelektu, w bardziej, lub mniej szczery sposób, usiłują okazać Wam własną miłość i szacunek. Nie lekceważcie tego - naprawdę robią to z potrzeby serca.
Wszak trzy kwiatki to osiem piw!
Wystarczy?
Odrobina szacunku!
Oczywiście ironizuję, ale nie mam zamiaru wypierać się, że kocham swoją żonę - małpę jedną, bo inaczej dałbym jej liścia i przeprowadziłbym się do Słupska. Nawet nie wyobrażacie sobie jaki byłem zły, kiedy dziś kupiłem trzy kwiatki, a baba zarzekała się, że będą stały dwa tygodnie, a te, po czterech godzinach, dostały zawału z udarem i zdechły. Wcale nie jesteśmy tacy źli do cholery! Nawet wówczas, kiedy szukamy Was całe noce po wszystkich knajpach! Żeby była jasność dopowiem, że ja tego nie robię. Ja szukam żony w ciemnym kinie!
Wasza siła polega na tym, że jesteście lekko popieprzone.
Czarny protest, w Waszym wykonaniu, powinien stać się codzienną normą. To oczywiście przenośnia, ale żaden facet nie potrafi tak wspaniale odginać rzeczywistości jak Wy, a tą dzisiejszą można jedynie wyprostować pokrętną kobiecą logiką. To żaden prztyk.
Wierzę w Was!
Wynieście więc na parasolkach tą pisowską swołocz, a my ją zakopiemy, uklepiemy ziemię i  wrócimy do normalności.
Wierzcie mi...
Kaczor trzęsie przed Wami portkami!
Jest trzecią płcią.
Marnym, zakompleksionym czymś, wierzącym, że żoliborska nora uchroni jego fobie przed milionami, jak to powiedział pewien krasnal w "Kingsajzie", mientkimi kobiałkami.
A później wróci wszystko do normy...
My wyskoczymy do kina, a Wy nas za to zbesztacie.
Ale już bez świadomości, że w najbliższej przyszłości jakiś debil znów zacznie coś wyginać, abyście Wy musiały wszystko prostować.
Wiem, że mój dzisiejszy wpis zabrzmiał trochę tchórzowsko, ale to tylko pozory. Mientkie kobiałki są bowiem naszą dumą i przyszłością. Czy to się komuś podoba, czy nie.
Kocham Was Wszystkie i obiecuję na przyszłość lepiej dobierać kwiatki.
Dużo zdrówka!
I najlepiej byłoby, gdyby gitara stała jednak blisko drzwi...






wtorek, 7 marca 2017

Krótki wpis o gotowaniu

Jestem niesłowny.
Obiecałem wczoraj nie pisać, ale nie mogę się powstrzymać... Tym razem zero polityki, same smakowitości!
Będzie zupa Solferino.
Nie wiem ilu z Was zna choćby samą nazwę, ale nie są to raczej miliony. A jest to potrawa warta grzechu. Kiedyś zresztą o niej pisałem...
Mamy początek marca i każdego dopada awitaminoza. Ogórki do bani, pomidory mają smak kalosza, rzodkiewki tylko wyglądają... kompletna lipa.
Jestem wprawdzie mięsożercą, ale Solferino jest także w wersji wegetariańskiej. Nie będę o niej dziś pisał, wystarczy zrobić wszystko tak samo, ale bez mięsa.

Składniki:

- woda... (nie mogłem się powstrzymać...)
- trzy świeże i pokrojone w kostkę papryki
- dwie łyżki koncentratu pomidorowego
- dwie łyżki słodkiej papryki w proszku
- kalafior (niewiele...)
- brokuły (tyle samo co kalafiora)
- Dwie marchewki pokrojone w zapałki
- Dwa ziemniaki (o nich później...)
- Pół kilo mięsa gulaszowego
- Fasolka szparagowa
- Jedna cebula
- Zioła prowansalskie
- trochę majeranku
- Pieprz
- Liść laurowy
- Ziele angielskie
- Sól
- Oliwa
- Połowa maleńkiej kapusty

To potrawa jednogarnkowa.
Na gorącą oliwę wrzucamy cebulę i pokrojoną marchew. Ta ostatnia ma tę właściwość, że cebula smażona na oliwie się nie przypali.


Po kilku minutach smażenia dodajemy mięso i obsypujemy mąką. Musimy wytrzymać do czasu, aż mięso przyklei się do dna garnka i dobrze zrumieni.


Dolewamy 1,5 - 2,0 litry wrzątku i gotujemy 15 minut. Wrzucamy też pół maleńkiej kapusty.  Wszystko to, co przywarło do dna, powinno się w tym czasie odkleić. Dodajemy  liścia laurowego, kilka ziaren ziela angielskiego, pieprz i łyżkę majeranku. Wraz z mięsem trzeba to gotować jeszcze godzinę.


Podkręcamy gaz i na mocno gotującą się zupę (to ważne!), wrzucamy ziemniaki. Po niej pokrojoną paprykę, fasolkę, kalafiora i brokuły. Dodajemy dwie łyżeczki papryki w proszku i podobną ilość koncentratu pomidorowego. Gotujemy do miękkości. Wyłączamy gaz i pozwalamy przez 10 minut połączyć się składnikom. Jeszcze tylko pieprz i może trochę soli. Można też lekko dosłodzić.   
Podstawą zupy jest jej paprykowy smak. Żadnej śmietany!
Ktoś, kto lubi zupy, w tej się zakocha!
Spróbujcie, bo naprawdę warto! Nie przesadzajcie z ilością składników, bo nie to być drugie danie, a zupa!
Ale mi pachnie!
Smacznego


poniedziałek, 6 marca 2017

Sporo ostatnio czytam różnych idiotyzmów... Rzekłbym, asymiluję się przez to jakby z dzisiejszością. Martwi mnie tylko, że może to być długi proces, a ja nie robię się młodszy i nie wiem czy dożyję. Właściwie wcale mnie to nie martwi. Znajdźcie mi jakiegoś umarlaka, który coś... kiedyś, skomentował!
Odpowiadając na własne, jakże przecież istotne pytanie, zaryłem dziobem w niedawnej historii i mam!

W katolickich mediach przeczytać możemy, że czasy, w których żyjemy, są spełnieniem zapowiedzi Maryi. Dziennikarze powołują się przy tym na słowa Łucji, która miała otrzymać objawienie:
„A chociaż nie oglądamy jeszcze całkowitego wypełnienia się ostatniej części tego proroctwa, widzimy, że stopniowo zbliżamy się do niego wielkimi krokami. Nastąpi ono, jeżeli nie zawrócimy z drogi grzechu, nienawiści, zemsty, niesprawiedliwości, łamania praw człowieka, niemoralności, przemocy itd. I nie mówmy, że to Bóg tak nas karze; przeciwnie, to ludzie sami ściągają na siebie karę”.
W minionym XX wieku, na skutek wielkiego kryzysu wiary, doszli do władzy ateiści zarówno w wydaniu komunistycznym, jak i faszystowskim oraz masońskim. Ateizm ten doprowadził do największych zbrodni ludobójstwa w historii ludzkości, moralnej degeneracji społeczeństw, do upadku kultury, straszliwego zniewolenia przez podeptanie podstawowych praw osoby ludzkiej. Więcej chrześcijan zginęło w XX wieku z powodu nienawiści do ich wiary aniżeli w ciągu pierwszych XIX wieków od narodzenia Chrystusa – napisał ksiądz Mieczysław Piotrowski, łącząc fragmenty objawienia z rzeczywistością, w której żyjemy.
Odwołał się on także oczywiście do politycznej sytuacji Polski. Stwierdził, że głosowanie na antychrześcijańskie partie chcące legalizacji aborcji lub pornografii, przybliża Polskę do apokalipsy. By lepiej zobrazować wizję źle oddanych głosów, przywołał… przykład Niemców, którzy demokratycznie oddali władzę ateiście, Adolfowi Hitlerowi.

Z tej Maryi to niezła Pytia Delficka! Albo bardziej odwrotnie, ale scenariusz zawsze taki sam...
Ktoś się nawali i ma wizje. Przychodzi drugi nawalony, najczęściej z nawalonym kumplem i wizja narasta. Mamy już trzy wizje. Później to już czysta matematyka... Postęp geometryczny. Jeśli nie nawalony - to nawiedzony. Powstają kluby nauki odrzucania lasek, kul i cudownych ozdrowień na komendę. Ktoś wyrzeźbi jakąś figurkę, inny namaluje obrazek i zaraz go sprzeda. Opowie ciotce, że zarobił, no więc ciotka coś tam wyhaftuje, sprzeda i rozpowie koleżankom, że coś jej drgnęło. To koleżanki ciotki nagotują barszczu z buraków...

W efekcie powstaje cała nowa gałąź przemysłu dla opętanych wizjami idiotów, którzy przemierzą pół świata, aby to potwierdzić.
Czujność miejscowych kacyków powoduje powstanie nowego prawa. Od tej chwili to oni mają monopol na haftowanie, rzeźbienie, malowanie i barszcz. Niestety, ciotki się zaczynają buntować, ale i na nie jest rada. Zatrudniają kapłana! Osobnika mającego prawo do wykonywania obrzędów religijnych. Znaczy to tyle, że jest poza prawem. I tu dochodzimy do clou mojego dzisiejszego wpisu.
Kapłan dorabia do tego piękną teorię z zaświatów. Anieli grają, ciotki klękają, bydlęta tyż i cuda ogłaszają.
Znacie to z autopsji?
I w ten sposób przemawiają do nas nieboszczycy.






niedziela, 5 marca 2017

Śnięty Witold od zagranicy.

Kaczyński z pewnością przejdzie do historii!
Zebranie grupy podobnie oszalałych wariatów było czymś, nad czym historycy będą debatować przez wieki.
Ponieważ mnie zaczyna brakować mi już wyobraźni, odwołam się do nieznanych strof mistrza Henryka Sienkiewicza, który to w swoim geniuszu nie tylko przeszłość, ale i przyszłość opisał. 

No to czytajcie...

Ósmy list Kmicica do Oleńki

Jakom ci, duszko Ty moja, w ostatnim liście napisał, ku Warszawie z Kiemliczmi, Soroką i kilkoma draniami żem zdążał, alem pewną wiadomość od Wołodyjowskiego dostał, że król nasz i uchodźca, na dalekim Śląsku własną osobą stanął, takoż i ja muszę tam dotrzeć.
Nawróciłem tedy i panu naszemu do nóg paść lecę. Droga to daleka i nudna, a nam do rozrywek tęskno i taką zabawę wymyśliliśmy:
Soroka, który to w sztuce łapania na arkan od urodzenia się wprawiał i mistrz to nad mistrze, co jakiego idiotę na polu wypatrzy, to go zaraz do nas przywlecze, a my mu wymyślamy zadania.
Tak i niedawno, mój wachmistrz, na postronku niejakiego Waszczykowskiego przyprowadził, któren to dziwnie stawiać się począł i po angielsku coś pieprzyć. Myślałem go tylko za siwą brodę wytarmosić i puścić, alem się jakoś jego głupią gębą już na początku zbrzydził i buzdyganem w czerep, dla ochłody, dostał.
Twardy ma łeb ten skurczybyk, bo po dwóch pacierzach był się ocknął i dalej się stawiać... I o jakiejś kaczce coś pieprzyć!
Z początku zadawało mi się, że mu karczmę Szwedzi spalili i z głodu drób we łbie mu kwacze, alem się zaraz opamiętał, bo w Polsce tylko Żydy w restauratorów się bawią i zajechałem dziada powtórnie.
Imaginuj sobie Waćpanna, że dwa pacierze przeszły, a ten znów swoje!
Kazałem go młodym Kiemliczom, którzy, ku utrapieniu ojca za gejów się podają, zaprowadzić dziada w zagajnik i od dupy strony w intelekcie podszkolić, ale i to na nic się zdało, bo wszyscy rozanieleni jacyś i czerwoni na pyskach, przed wieczorem, wrócili.
Nawet ich trochę rozumiem...
Nieoczekiwanie, po leśnych harcach z Damianem i Kosmą, Witusiowi się język (nomen omen) rozwiązał. Dowiedziałem się, że Bogusławowi Radziwiłłowi lancę nosił i takie zabawy dla niego żadna nowość.
- Długo? - pytam?
- Aż mu się złamała.
- Tedy - mówię - opowiadaj ab ovo!

Dowiedziałem się otóż, że ta przechrzta Bogusław z przeproszeniem: Radziwiłł (niech ich wszyscy diabli porwą!), z nieodzowną pomocą białogłowy, kolejną zakałę rodu swojego spłodził i imieniem Konstanty go ochrzcił. Jako to widzisz, że informacyje z opóźnieniem wielkim do mnie docierają, tak dopiero teraz donoszę, że ów Konstanty dorósł i wyłysieć już zdążył. Na medyka zaś predyspozycyje mając, do Padwy na naukę Bogusław go wysłał. Mniema wszak mi się, że choć to uczelnia szacowna, podobnego głąba niewiele nauczyć potrafi i wróci tak samo durny jak i pojechał. Jedenaście litanii w tej intencji tylkom wczoraj pierdyknął.
Ksiądz Kordecki, w swoim liście do mnie, uważa podobnie, obrazowo pisząc, że łysy medyk gorszy od moskiewskiej bladzi.
Przykład jakowegoś Chazana podając, któren to wszystkim babom pod Jasną Górą cipy catgutem pozszywał, żeby to niby Szwed miał większą radochę... czym zbrzydził mnie niepomiernie, bom nie przywykł na początku się trudzić.
Po tylu usłyszanych rewelacjach tylko obatożyć Waszczykowskiego nakazałem w czym Kosma najbardziej się wyspecjalizował.
Gnam więc dalej na Śląsk.
Twój Jędruś

 

sobota, 4 marca 2017

Saryusz...

Potrzeba zaistnienia za wszelką cenę zwyczajnie mnie dobija. Za cholerę nie jestem bowiem w stanie pojąć dlaczego ktoś, kto zarabia prawie jak szejk, jest profesorem, był jakimś dyrektorem, cholera wie kim tam jeszcze i zna francuski, jest aż takim idiotą, aby pchać się na stanowisko, na które nie ma najmniejszych szans powodzenia?!
Mało tego!
Nie wie, że oto wyrasta na kolejną marionetkę cysorza bez sznurówek, kolejną pokraczną figurę w rządzie ćwoków i miażdży dokonania swojego życia na rzecz takiego gówna! Współczuję rodzinie. Za chwilę może wszak się okazać, że pana Saryusza wyekspediują do przeprowadzania dzieci przez Champs Elysee w odblaskowej kamizelce i dzierżącego przenośny znak STOP.

On nie akceptuje donoszenia na własny kraj i popierania wobec niemu sankcji! Bidulek, zaraz uronię łezkę normalnie.
Kraj to my, a nie stado zamulonych moherów z różańcami!
Kraj to my, a nie łyse bezmózgi gloryfikujące Hitlera!
Kraj to my, a nie czterdziestu dziadów w kieckach!
Kraj to my, panie, nomen omen, Wolski!

Umiejętności cysorza w odmóżdżaniu Polaków przejdą zapewne do historii. Saryusz jest tego dobitnym przykładem.
Dość już o nim, bo puszczę pawia.
Chciałem zjeść dziś sutą kolację i uwalić się przed telewizorem, ale to niemożliwe. Natłok debilizmu nie daje mi spokoju. Zauważyłem, że to z czasem narasta. Śnią mi się jakieś głupoty, wstaję zmęczony i niewyspany.

I Have a Dream...

Idę ulicą. W pewnym momencie otacza mnie trzech fizoli. Szybko zgaduję, że chcą mi dać wycisk. Kombinuję co zrobić. Podchodzę do jednego i wypłacam mu dwa konkretne liście. Niewielu jest takich, którzy po nich ustoją, jednak na tym nie  robi to żadnego wrażenia. Idę więc dalej, a oni mnie otaczają. Zaraz dostanę konkretny wpierdol, to pewne. Jakby tu się wybronić?
- Obudź się! - wrzeszczę do siebie.
Zawsze jest jakieś wyjście.
Wyjście z letargu...

 

czwartek, 2 marca 2017

Czego nie zrobi polski rząd...

Z pewnością nie poprze kandydatury papieża Franciszka na drugą kadencję.



 Antoni Macierewicz nie zdąży, w tej kadencji przynajmniej, wysłać załogowego lotu na Księżyc i nie poprowadzi osobiście rakiety z Miśkiem jako balastem i ostatnim członkiem.

 
 W żadnym wypadku nie uda się rządowi wymienić wszystkich znaków ostrzegawczych na słupach wysokiego napięcia i stacjach trafo na fotki Terleckiego, bo do boju wkroczył Piotrowicz i domaga się swojej działki.



 Nie wybuduje także odpowiedniego mocnego kołowrota dla profesor Pawłowiczówny, bo ta i tak zawsze przegryza większość szczebli klinując się między tymi, których przegryźć nie zdołała.


Rząd oszczędza na wszystkim, nie zdoła zatem znaleźć tyle kasy, by wymienić sznurówki cysorza.


A można?



Nie da także forsy Sasinowi na operację nosa, która tak bardzo by mu się przydała. Ponoć jednak wśród moherów poszła plotka, że kto ma wielki nochal...


W intencji sasinowego sprzętu moherowe niedobitki odbędą marsz różańcowy z Koluszek do stolycy pod hasłem: "Ja cóś tu nie widzę".


Rasa umiejących jeszcze pisać owczarków, zmuszona do popełnienia zbiorowego samobójstwa, nie wprawi świata w ekstazę, ale "Święty Jan od buków" wytłumaczy, że była to jednak dobra zmiana.


Rząd nie kupi Maybacha dla Szydłowej, bo i po co? Oszczędzają casę na pięćset plus lądowań.


Dobra, znudziłem się już.
Pozostaje pytanie: Co zrobi?
Rozpier...li wszystko w imię cysorza, partii i wszystkich świętych.
Amen

środa, 1 marca 2017

Klacz Trojańska

W TVP żałoba.
Film "Smoleńsk" nie dostał Oscara nawet w kategorii "Najdłuższa lista płac". Kurski nie wierzy w lichutkie wyniki oglądalności, bo TVP to przecież najpotężniejsza stacja. Radziwiłł ostrzega, że zgwałcona kobieta będzie musiała urodzić dziecko gwałciciela. Tusk nie może liczyć na poparcie cysorza. Międlara zatrzymała klika Żydów na lotnisku Stansted. Największego menela wśród panów w sukienkach powołano na kapelana Orlenu, by wreszcie miał kto chrzcić paliwo. Kościół nie odzyska dwustu hektarów ziemi pod Poznaniem. Boniek opowiedział dowcip o Kaliszu. SLD robi składkę na pastę i nowe buty dla cysorza. Są nowe, szokujące fakty w sprawie katastrofy smoleńskiej. Od dziś drożej płacimy za przejazd autostradami w Polsce. Zjednoczona Lewica ogłasza, że chce wprowadzić w miejsce religii gabinety dentystyczne. Niemcy zapłacą nam za drugą wojnę światową pięćset milionów ojro. Dwadzieścia pięć lat paki za podrabianie faktur. Facet pomachał do jaszczurki, a ta pomachała facetowi. Jak wlejesz rzepakowego oleju do pralki to twoje pranie będzie bielutkie jak nigdy. Matka skopała własne dziecko. Czystość zbliża! Zadbaj o czyste zęby swojego psa! Depresja nie bierze się z głowy lecz z jelit. Dowiedz się jak o nie zadbać! Twoje ciało gnije za życia! Najczęściej wybierany przez Polaków szampon wypala w głowie dziury.

Zwymiotowaliście już czy mam dalej cytować kolejne wpisy z mojego profilu?
Tym żyje wielka część internautów.
Wczoraj zamieściłem taki wpis:

"Hej! Wy, prawdziwi Polacy z prawicy! A gdzież to podziewaliście się w szkole podstawowej w czasach, kiedy uczono ortografii, składni... i innych tego typu pierdół? Nie wstyd wam dziś, w tak ohydny sposób, kaleczyć narodowy język? Zgrajo półanalfabetów z gębą pełną patriotyzmu i umiejętnościami ameby? Zacznijcie poprawę od siebie; od nauki języka polskiego! Zbiera mi się na wymioty kiedy czytam wasze wpisy."

I co się stało?
Okazało się, że niemała część czytających nie umie przebrnąć ze zrozumieniem przez cztery zdania. Wyszło na to, że jestem pisiorską gnidą, mam wypier...ać, ortografia nie świadczy o patriotyzmie, jestem obrońcą żołnierzy wyklętych i mam jechać do Syrii, bo tam są dobre warunki, a wszyscy piszą z błędami, bo są w wielkiej alternacji.

Człowiek uczy się całe życie.
Z wyjątkiem tych człowieków, którzy wszystkiego nauczyli się za młodu.
Najwyższy czas przerwać pisanie tego bloga.
Boję się, że żaden ze mnie Cezary Baryka.
I cóż z tego, że mamy przedwiośnie?

Z klaczy trojańskiej łatwiej wyleźć niż z konia.
Można spojrzeć na tę rzeźbę w ten sposób...


Albo w ten...


Zgadnijcie, który sposób ja wolę...