czwartek, 28 września 2017

Wieczorne polucje

Podjechałem przed godziną do Biedronki. Tłok jak przed meczetem w ramadanie, a przed sklepem policja łapie złodziei; ponoć grozili ochroniarzowi nożem (podsłuchałem rozmowę). Dzień jak co dzień... właściwie wieczór.  Złodzieje uciekli i policmajstry odjechały niezadowolone, a ja wszedłem po minimalne zakupy. Chwilę później słyszę zza pleców kolosalne jebudu. Myślę: pewnie złodzieje wrócili, ale nie...
To tylko jedna kobieta, o głowę niższa ok Kaczora, próbowała coś sięgnąć z lodówki oferującej nabiał, poślizgnęła się, wypieprzyła kopytami ze sto twarożków i na części z nich usiadła. Jej wyczesane dżinsy, pamiętające zapewne późnego Gierka (nie była to nastolatka... ), z lekka przemiękły. Poczułem się nieswojo, ale myślę... Może trza jej pomóc, bo wyraźnie ślizga się dupą po płytkach. Podchodzę więc do niej z miną ojca Pio i entuzjazmem Matki Teresy i co widzę? Bebłanie się tyłkiem w twarożkach i totalny burdel w promieniu trzech metrów od upadku nie przeszkadza jej gadać przez różowego smartfona z wypasioną klapką z krokodylej skóry zapewne. Oby tylko trawiła laktozę - pomyślałem - bo syf mógłby być sporo większy. Trawiła. Dziesięć minut później, stojąc w kolejce do kasy, minęła mnie ze swoją uświnioną twarożkami dupą ględząc prze telefon jakby nic się nie stało.

Pewnie wielu z Was na tyle mnie już poznało, że domyślacie się dalszego ciągu mojej opowieści...

Pis także wpadł dupą w twarożki. Rozgniótł je, wyślizgał się na nich, a teraz udaje, że nic się nie stało. I łazi z popapranymi portkami pieprząc swoje nonsensy z nadzieją, że nikt niczego nie zobaczy.
Otóż widzimy! Nasza rola tylko w tym, aby im to uświadomić i kazać po sobie posprzątać. Bo jak tego nie zrobią, to zadzwonię po policję i każę im łapać złodzieja.
Tylko gdzie ta policja?
Pojechali ochraniać kolejną miesiączkę pierwszego faceta, który boryka się z jej problemem.

Facebook odblokował mi wczoraj dostęp do mojego profilu i mogę, w dalszym ciągu, jeździć po pisie ile tylko moja dusza zapragnie. A ona pragnie coraz więcej! Wierzcie mi!
Powodem, dla którego mnie zablokowano było zdjęcie rzeźby z muzeum w Neapolu przedstawiające Satyra pieprzącego osła z wpisu pt. "Kończ Waść, Wstydu oszczędź!".

Ignorancja, ciemnota i brak policji, takie to dobrodziejstwa serwuje nam dziś pisowska swołocz, ale  prędzej padnę trupem, niż dam się komukolwiek z nich zastraszyć.



To też pornografia? Spytajcie Sobeckiej.



środa, 27 września 2017

Zablokowali mi konto na Facebooku!

Moje konto na fb zostało zablokowane! Oskarżają mnie o publikowanie treści o tematyce erotycznej i inne pierdoły. Wiedziałem, że kiedyś to będzie musiało się stać, bo nie jestem "po linii i na bazie" pislandzim świrom, którzy zanurzają swoje macki w każdą część naszego życia. Tym bardziej będę ich za to gnębił. Gówniana swołocz! To tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam trzeźwo myślących, a reszcie życzę złośliwego raka.

wtorek, 26 września 2017

Kabaret starych dziadów


Już niebawem, 7 października, nasze granice otoczy kordon zidiociałych bigotów z kulkami na sznurkach. Będą klepać różaniec modląc się do matki boskiej fatimskiej. Jak zapewnia biskup Miziński będzie to modlitwa skuteczna. Wszak to ona zapobiegła, tylko w trakcie pierwszej wojny światowej, bitwie po Arras, bitwie pod Aisine, bitwie pod Passchendaele, Cambrai, Belleau i Marną; żeby wymienić tylko te większe bitwy pierwszej wojny po objawieniach w Fatimie. Zapobiegła także w dojściu do władzy Stalina, Hitlera, Hodży, Mao, Kim Mir Sena, Idi Amina i Pol Pota. To dzięki niej nie było obozów zagłady ani przymusowych wycieczek na Sybir.

Trudno tu wymienić choćby niewielką część dobrodziejstw, którym owa żarliwa modlitwa powiedziała swoje kategoryczne "nie", a te się spełniły.
Niestety ja, jak zwykle, szukam dziury w całym i wolę opowiedzieć o tym co, mimo namiętnych  modlitw, fatimskiej matce wszystkich matek, w natłoku spełniania innych cudów, umknęło...

- 26 kwietnia, roku pańskiego 1937, przyszedł na świat Jan Pietrzak
- 8 grudnia 1945 roku przyszła na świat Maryla Rodowicz
- 18 czerwca 1949 roku matka z Fatimy przeoczyła narodziny braci Kaczyńskich
- 14 kwietnia 1952 roku nie zapobiegła narodzinom Krystyny Pawłowicz
- 27 marca 1979 roku pewnie przejadła się ambrozją z ogrodu Hasperyd i nawaliła małmazją z Peloponezu, bo na świat przyszedł Dominik Tarczyński.

Także i w tym przypadku nie jestem w stanie wymienić całej listy gaf popełnionej przez MBF.
Co bardziej dociekliwym polecam ewidencję narodzin posłów z pis.

Fundacja "Solo Dios Basta" (w wolnym tłumaczeniu: Wystarczy Tylko Bóg), która nie umie nawet nazwać się bez popełniania ortograficznych błędów, bo nie "Solo", a "Soolo" (z jęz. hiszpańskiego), będzie ów geriatryczny spęd organizowała. Dla wielu fanatyków kuleczek na sznurku będzie to nie lada atrakcja i zapewne pierwszy kontakt z granicą inną niż własna głupota.
Wybitny reżyser, niejaki Maciej Bodasiński, laureat wielu nagród na katolickim festiwalu filmów w Niepokalanowie, będzie otaczał Polskę kordonem różańcowej modlitwy. Planuje zebrać milion moherów.
W większości miejsc modlących ustawi w linii, jednak w miejscach, gdzie nie będzie to możliwe, będą modlić się wyznaczone spec grupy. W Jastarni grupa rybaków w kutrach wypłynie na Bałtyk, na Bug wypłyną setki kajakarzy, grupy młodzieży będą modlić się na górskich szczytach w Tatrach - poinformował Lech Dokowicz z fundacji Solo Dios Basta. 
A co z niebem? 
Największa europejska flota bojowych śmigłowców pod dowództwem świętojebliwego ministra wojny nie ma na paliwo? A górnicy, w mordę? Kilometr pod ziemią to MBF już nie dociera? Kraj trza ratować ze wszystkich stron, a nie tylko po wierzchu.

Jestem szalenie ciekaw ile ojcuś Rydzyk zarobi na dowożeniu rozentuzjazmowanych balkoników na miedzę, ale z pewnością uczciwie opublikuje pełną listę dochodów i zapłaci VAT.

Nie żebym był przeciwko akcji otaczania granic wyczesanymi berecikami. Niech sobie każdy łazi gdzie mu się żywnie podoba i robi tam co chce. Powoli przyzwyczajam się do życia w kraju opętanego głupotą, ale wlekący się za takimi akcjami smród średniowiecza przyprawia mnie o mdłości.
Jakiś morał na koniec?

- Wyrzekasz się synu szatana?
- Nie mogę! Mam z nią dwoje dzieci...


Ps.

Mam na zbyciu milion drewnianych różańców. 2 zyle od sztuki + VAT. Business is business.
rozaniecdlakazdego.com i inne atrakcje


 



niedziela, 24 września 2017

Science fiction

To co dziś napiszę raczej nie będzie zabawne...

Już dawno mówiłem, że zbliżamy się takiego do momentu rozwoju cywilizacji, w którym kolejnym pokoleniom wystarczą do życia najwyżej trzy palce u każdej dłoni. Bo i po co więcej? Telefon da się przecież utrzymać, a że ten fortepianem nie jest, to drugą dłonią można swobodnie wystukać smsa. Ze zdumieniem obserwuję niebywałą wręcz sprawność ruchów kciukiem tej... pędzonej na frytkach i coli, zdecydowanie zbyt tęgiej, części nastolatków. Dzisiejsze telefony nie mają wprawdzie jeszcze funkcji automatycznego podcierania się po zrobionej kupie, ale "Krzemowa Dolina" nad tym zapewne już myśli.
Taki telefoniczny bidet! A co! Wypróbuj w najbliższym KFC! 14,99 za ciepły strzał detergentem w odbyt! Banan w gównie i siedemset innych zapachów! Sranie nigdy nie było aż taką przyjemnością!

Nie rozumiem dzisiejszej młodzieży, ale to mój najmniejszy problem...

Staliśmy się cywilizacją obrazków i mało komu chce się cokolwiek czytać. A jeżeli już, to czytamy najczęściej same tytuły...
- Szydło rozjechana przez posła PO! (zdjęcie rozjechanej Szydło)
- Borys Budka zmiażdżył Pawłowicz! (zdjęcie zmiażdżonej Pawłowicz)
- Kaczyńskiemu potrzebne nowe sznurówki! (Jeżeli jesteś "za" daj swojego lajka!)

Przerabiam to czasem na swoim blogu. Niektóre komentarze aż nadto świadczą o tym, że ich autor kompletnie nie zadał sobie trudu przeczytania choćby dwóch pierwszych zdań z mojego wpisu. Na cholerę więc sili się na komentarz?

Tylko po części to rozumiem. Ogrom bezużytecznych informacji w necie wprawdzie załamuje, ale... Do cholery!
Jeżeli nie zatraciło się jeszcze umiejętności oddzielania ziarna od plew...

Mimo wszystko ciągle wierzę w ludzką inteligencję. Czasem tylko nie jestem w stanie pojąć intencji internautów publikujących zdjęcia umierającej w szpitalu matki z dopiskiem:
- Moja mama umiera, to pewnie jej ostatnie zdjęcia...
I co do cholery? Mam wysłać lajka: Ale zajebiście!

Skrywamy przed światem własne fobie i nie potrafimy otworzyć się przed bliskimi. Za to tu, w internecie, epatujemy swoją niedojrzałością. Chyba dlatego, że tylko tutaj czujemy się na tyle bezimienni, żeby się odrobinę odkryć.

Mam sąsiada...
Od kilkunastu lat, w każdą sobotę, około godziny 9,00 rano, w soboty, wychodzi glansować swój samochód. Po każdym deszczu, z prędkością poparzonego szczura, wylatuje i ściąga z karoserii kropelki deszczu. I nie zaśnie do kiedy jego najukochańsze auteczko będzie tak suche jak burdelowa dziwka na widok pijanego klienta po siedemdziesiątce.
Gdybym miał kupę kasy, kupiłbym sobie najdroższy model Rolls-Royca, zajechał pod jego okno i przemalował go pędzelkiem na różowo patrząc jak ten, ze zgrozy, połyka za oknem własne serce.

Mam spore szczęście, że moje blogowe wpisy cieszą się całkiem niezłą poczytnością. Czuję się wręcz wyróżniony. Nie piszę przecież o tym, jak zrobić najcudowniejszą na świecie szarlotkę, ani ile należy dodać miodu do wieprzowiny, aby ta stała się na tyle wyczuwalnie słodka, by sprowokować u mnie pawia. Rozumiem jednak, że są osoby, które lubią glazurowane miodem mięso. Za cholerę nie pojmuję jednak dlaczego stajemy się coraz bardziej bezmyślną masą niczego w misce nazywanej Polską, której zawartość rozgniata ktoś, kto nie zagotował sobie nigdy wody na herbatę.
Wstyd!   
Czy jest teraz ktoś, kto dotrwał do końca tego wpisu i nie ma ochoty wysłać do reszty smsa ze słowem: Pomagam



 

piątek, 22 września 2017

Jak się robi wulkan

Na początek kilka całkowicie zbytecznych niusów...

1. Beatka nie słyszy głosów, które krytykowałyby reformę edukacji.
2. Saryusz-Wolski autorytatywnie stwierdza, że rezolucje PE (nie wiem co to PE!) były pisane rękoma totalnej opozycji.
3. Mazurek ustaliła, że Kaczyńskiego prześladują już od trzydziestu lat.
4. Bulterier ponoć skrywa się ciągle w lesie.
5. Prezydenciunio poleciał do USA propagować dobrą zmianę.
6. Cysorz Jarosław nadal żyje... niestety.

Ponoć dlatego, że nieustająco głaszcze sobie kota; bo koty są świetnymi pochłaniaczami negatywnej energii. Z moich obserwacji wynika, że owej złej energii koty pozbywają na dachu mojego auta liżąc własne jaja i rysując pazurami samochodowy lakier. 
Tak sobie przeleciałem, za przeproszeniem, internetowe wpisy pod kątem dobrych zmian i się zapłodniłem.

Musicie wiedzieć, że aby pozbyć się złej energii nie mając kota, należy:
Wejść w posiadanie szklanki, do której trza wlać łyżkę wody, łyżkę octu  i łyżeczkę soli. Potem to już idzie z górki. Naczynie stawiamy w miejscu, w którym zazwyczaj czujemy się najgorzej, czekamy dobę i sprawdzamy czy sól wypłynęła na wierzch. Jeśli tak się stało, to niestety – proces należy powtarzać do czasu, aż sól zostanie na dnie. Wtedy mamy pewność, że dom został oczyszczony ze złej energii.
Cisną mi się teraz na ekran strasznie brzydkie słowa, ale chwilowo się jeszcze powstrzymam...
Moja chałupa ma takie miejsce. Znajduje się ono na górnej ramce telewizora. Galopujący proces narastania złej energii rozpoczyna się w momencie wzięcia do ręki pilota; po naciśnięciu czerwonego guzika natychmiast sprzedałbym komuś liścia. No... ale powiedzmy, że jestem w pokoju sam i nie jest to ten jedyny dzień w roku, w którym pis nakazuje bić żony. Lecę więc do kuchni po drewnianą łyżkę, wracam i zaciskam na niej pozostałe po wprowadzeniu dobrej zmiany: lewą górną szóstkę i prawy kieł, dolny zresztą.
Powiedzmy, że na ekranie pojawia się leśna baba robiąca za premiera i zaczyna wylewać ten swój słowny kisiel do klopa, który leje się i ciągnie z namiętnością chińskiego osła przytroczonego do pługa. Nadgryzam łyżkę i rozkoszuję się smakiem celulozy.
I dobrze, bo kolejnym pojawiającym się klaunem jest poseł Tarczyński mówiący:
- Mąż pani HGW stał się właścicielem sześćdziesięciu mieszkań o łącznej wartości miliarda. Miliard to dziewięć zer! Chłopina potrafi coś tam, coś tam.
Drewno zaczyna trzeszczeć. Lecę po szklankę wody z solą i octem. Przyklejam "Kropelką" nad ekranem, na którym pojawia się buźka Sobeckiej. Wyłączam telewizor, bo przez tego Trolla sól właśnie zaczyna kipieć i zalewać ekran.
I ok. Celulozowa kolacja zjedzona, resztki zębów także.
Jutro zakupię szajsbekę octu i pojadę do Wieliczki. Zaleję kopalnię wodą z octem i będę spieprzał co sił na Sycylię, bo jak z kopalni pierdolnie wulkan złej energii to żaden kot nie pomoże.
Oby pomogło nam!



środa, 20 września 2017

Port lotniczy baranów

Polecę dziś młodzieżową gwarą...
Blady strach padł na gminę Baranów po informacji o planowanej tam budowie największego lotniska w centralnej Europie.
Dlaczego?
Od czasów Łokietka (oficjalnie!), młodzi Baranianie siedzieli sobie w swojej "śluzie na luzie" i mieli "wyjebane" na wszystko.
Może z kilkoma wyjątkami...
Dostęp do "lepienia bałwanów" (zażywania amfetaminy), był utrudniony. "Dni zagłady" (wywiadówka), nie pomagały w tym ani na jotę. Trochę pomagało "kręcenie śmigłem" i "walenie Niemca po kasku" (onanizowanie się), ale niewiele. Co bardziej wyedukowana młodzież męska starała się podejrzeć u żeńskiej "majtki z uzdą" (stringi"), a ta wyedukowana najbardziej "ciurlała sobie dropsy" (sex oralny). I mieli ogólnie "MTV" (mnie to wali). Woleli swoje "K3" (kino, kolacja, kopulacja). Właśnie po to "palili trampki" (uciekali na wagary) i wcale im się nie dziwię. Nie przeszkadzała im w tym nawet ich "pizza" (młodzieńczy trądzik). Niektórzy walczyli ze "styropianem" (łupież)
Byli i tacy, którzy czekali na "amnestię" (koniec lekcji), by wraz z "big cycem" (ostatni dzwonek), zerwać w szatni "cyckodźwig" (stanik) co bardziej obdarzonej koleżanki. Najmniej cierpliwi już w czasie "przerwy na reklamę" (przerwa międzylekcyjna) "czochrali drożdża" w wucecie, mimo obecności "ojca batmana" w kabinie obok. Ale tak to już bywa w "buddystanie" (szkoła).
W piątkowe wieczory "guru wioski" (przewodniczący klasy), organizował "melanż" (impreza) zawsze kończącą się "karmieniem łabędzi" (pawiem).
I tak sobie żyli Baranowianie w harmonii i spokoju wiedząc, że jak będą za bardzo do przodu to ich wyprzedzą sznurówki. Peniacie wafla?
Aż nadszedł pis, a wszyscy kierowcy autobusów wstali i zaczęli klaskać. A nad spokojny Baranów spadło z nieba UFO, chlapnęli mintaja i zarządzili:
Tu  będzie lotnisko!
Największy Crush z errorem, ze swojej chaty szamana na Żoliborzu i ajdol większości jasnogórskich  babć dał oklejkę. I gówno kogokolwiek obchodzi jak bardzo powiększyło się centrum wydalania Baranowian. Uszczęśliwianie na siłę jest podstawą działania. 
I sztosik.
Proponuję obok lotniska dobudować jeszcze centrum lotów kosmicznych imienia JFuckKeja Kaczyńskiego i suche doki dla łodzi podwodnych. Klienci pewnie się znajdą. W Korei Północnej z pewnością.
Tak jak na najnowocześniejszym w Europie dworcu Łódź Fabryczna i obleganym przez trzy samoloty dziennie, lotnisku im. Reymonta w tejże samej Łodzi...



A teraz na poważnie...
Najbliższe dwa lata zajmie planowanie, ekspertyzy i cała logistyka tego przedsięwzięcia. Zgadnijcie... Czyje firmy wygrają w przetargach?
To tylko trzydzieści miliardów. Czekamy na dalsze potrzebne inwestycje mojej ukochanej dobrej zmiany.


poniedziałek, 18 września 2017

Kończ Waść! Wstydu oszczędź!

Chciałem dziś mocno przysrać Pietrzakowi, ale jego "opolski sukces" zrobił to za mnie, a ja nie kopię leżących. Mogłoby wreszcie dotrzeć do łba tego żałosnego Satyra, że pora mu już zacząć pielić grządki, a swoje drętwe dowcipy opowiadać wyhodowanym marchewkom.
Jak to mówił odkrywca innej prawicowej gwiazdy, miss Cucumber...
"Prawdziwego mężczyznę poznać po tym jak kończy..."
I to właściwie wszystko "w temacie": Pietrzak Jan. Życzę zdrowia do śmierci.

Samo Opole, którego miałem zaszczyt nie obejrzeć ani sekundy, nudzi mnie już ze dwie dekady. Z każdym rokiem coraz bardziej. Fajnie, że w tym roku tego festiwalu nie było.

Był za to Waszczykowski. To taki posiwiały knur, któremu ostatnie huragany zatopiły San Escobar i mógł się wreszcie rzucić w wir polityki globalnej nadając sobie rangę mediatora pomiędzy innym, koreańskim, knurem, a rudym brunetem z grzywką za uszami. Chciałbym usłyszeć tego Kim - Jakiegoś tam, jak mówi:
- Witam Towarzysza Waszczykowskiego. 
Ponieważ doskonale władam koreańskim, brzmi to tak:

- 나는 동행자를 환영한다.

Co... Nie chciało się w szkole uczyć, a teraz mamy problem z przeczytaniem banalnego powitania? Poczekajcie aż ten cały Kim zacznie u nas tworzyć wojskowe bazy od Mazur po Jelenią Górę... 
Dobrych zmian nigdy za wiele.  Witek z Jarkiem załatwią wszystkim bezpłatną naukę języka swoich idoli, a ruda grzywka zagrzmi na Twitterze:
- Houston, we’ve had a problem! 
I pojedzie na partyjkę golfa.

Skaczę dziś sobie z tematu na temat, to skoczę jeszcze do Niemiec. 
Pewien żubr przepłynął Odrę. Pewnie nachlał się piwa i popieprzyły mu się kierunki. A może, po prostu, także i żubry, spierdalają przed Nadszyszkownikiem Szyszko. Nie wiem. Trzeba się spytać Tuska, bo to wszak on siedzi na miedzy i zmusza do podpisywania Volkslisty każdą przeprawiającą się wpław bladź od dendrobeny po Pawłowicz. Tak czy owak... albo żubr pisaty ani czytaty nie był, albo zgraja niemieckich nacjonalistów nie lubi polskiego piwa. Dość na tym, że żubra Niemcy zastrzelili i zjedli. Nareszcie mieli kawał solidnego mięcha do ohydnego Radebergera. Co się dziwić? Ponoć tam głód i bieda aż strach, ale Szyszko i tak będzie interpelował do Luksemburga, bo mu spierdoliła kolacja.

Szyszko, ty barani łbie! Jak już zabijesz jakieś zwierzę, to pocałuj je w dupę. Może ust ci to nie nawilży, ale może powstrzyma od ich oblizywania.
Dobra. Na dziś wystarczy. 
Dobranoc





sobota, 16 września 2017

Repartiacja wojenna czyli idiotyczny wpis

Nie wiem czy mam dziś drwić, czy być poważny... zobaczymy co się z tego posta urodzi...
W trakcie Drugiej Wojny Światowej zginęło około sześciu milionów Polaków. Podobno, ale niech tam, że tyle. Kaczorowe mózgi wyceniły to na bilion złotych. Czemu nie na bilion sto dwadzieścia osiem miliardów czterysta dwanaście milionów sto dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy osiemset trzydzieści cztery?
Już odpowiadam.
Bo żaden pisowski kretyn nie jest w stanie takiej liczby przeczytać.
To po pierwsze.
Po drugie...
Bilion brzmi ładnie, a wyborcy pis i tak nie są w stanie ogarnąć ile to właściwie jest, oprócz tego, że tyle nam się właśnie należy. Sprawa załatwiona. Igrzyska uważam za otwarte!
Pojawia się jednak kilka problemów...
Bilion podzielony na sześć milionów daje sto sześćdziesiąt sześć tysięcy od łebka. Rozumiem, że będzie to kwota wypłacana każdemu, kto udowodni śmierć bliskiej osoby z rąk faszystów. Wystarczy sześć milionów udokumentowanych zgonów! No, bo przecież pis nie chce tej forsy dla siebie! Oni dbają o nas wszystkich i chcą nam zrobić wyłącznie dobrze. Może nie?
Po trzecie...
Niemców prędzej zabije kolka ze śmiechu, niż nam to dadzą.
W razie gdyby jednak dali, to co z rannymi? Po ile za banalny postrzał w dupę, konfiskatę beczki kiszonej kapusty lub rozjechanie płotu babci Bzibziakowej Tygrysem pod Kutnem?
Zajęcie dla IPN na najbliższe milion lat.
Trzymajcie dokumenty!
Pasowałoby od tego odjąć wypłacone już kwoty wraz z procentem od minionych lat. A gdzie inflacja?
Pis to ogarnie, dajmy mu tylko czas. Podobnego natłoku geniuszy nie odnotowano w żadnej historii.

Nie ma w języku polskim słów na określenie tego debilizmu.

Codziennie bóg pislandii zabiera do siebie około tysiąca Polaków. Statystycznie, od wojny, zabrał ich już do siebie 27 milionów. Wystawiam bogowi rachunek.
Cztery biliony złotówek.
Z tego dla mnie jakieś cztery miliony za babcie, dziadków, ojca, ciocie, wujków...
Niech mi Morawiecki wystawi jutro czek i sprawa załatwiona.


No to się, kurwa, wzbogaciłem!


czwartek, 14 września 2017

Człowieczka Roku

Jak zwykle mam spóźniony zapłon. Fala komentarzy na temat wyboru kobiety o wyglądzie dworcowej sprzątaczki na Człowieka Roku wprawdzie przebrzmiała, ale to fajnie, bo nabrałem dystansu i nie będę za bardzo bluźnił.
Mało tego.
Spróbuję podrzucić kilka nowych pomysłów na uhonorowanie pislandzkich tuzów innymi, acz  niemniej prestiżowymi nagrodami.

- "Fundacja im. Robinsona Crusoe" przyznaje dostojny tytuł "Samotnego Wyspiarza Roku" doktorowi Jarosławowi Tfu! Kaczyńskiemu. Nagrodą jest metr bambusa, liść bananowca i sznurek od kiblowej spłuczki celem skonstruowania wiosła.

- Biuro rzeczy znalezionych z Kołomyi, w ramach nagrody, oddaje Antoniemu Tfu! Macierewiczowi, odnalezione 10 kwietnia w pociągu relacji Smoleńsk - Warszawa, posrane gacie. Gruntowne badania gówna z DNA wskazują niezbicie na niego jako właściciela. Biuro zatrzymało wyniki badań do czasu odnalezienia pociągu przez speckomisję.

- Stadnina w Janowie Podlaskim honoruje profesor Krystynę Tfu! Pawłowicz nagrodą "Złotego Siodła z Niespodzianką". O niespodziance wiadomo jedynie, że po każdym użyciu wypada ją odkazić Lizolem i wyszorować.

- Ogólnoświatowy "Kongres Szakali, Kuropatw i Korników", z siedzibą w Tel Awiwie, ufundował nagrodę "Morderca Dla Zabawy", profesorowi Janowi Ffu! Szyszce. Nagrodę wręczy doktor Mengele.

- Instytut Polonistyki Uniwersytetu w Oxfordzie wręczy niebawem wiceministrowi Jakiemu Tfu! nagrodę "Najbardziej Kreatywnego Piewcy Narodowego Języka", imienia Mivliana Szakaśfira.

-  "Narodowy Instytut Ku-Klux-Klan - Polska", pod przewodnictwem Jana Tfu! Pietrzaka, wyróżnił "Swoim Orderem Uśmiechu" Marcina Tfu! Wolskiego. Awers przedstawia anielskie profile Sobeckiej i Rydzyka, na rewersie widzimy perłową szajsbekę w kapturze.  Uroczystość zaplanowano na dnie Miejskiej Oczyszczalni Ścieków w Berdyczowie.

- Ostatni żyjący samuraj Samoobrony, Ryszard Tfu! Czarnecki, za dwa lata dostanie propozycję przystąpienia do La Republique en Marche Emmanuela Macron na funkcję rzecznika prasowego. Czarnecki już planuje zmianę nazwy kraju Moliera na Vichy. 

Tak piszę o innych, a ja to co, jakiś gorszy?

Moja fundacja "Jeden Klęcznik na Jednego Mieszkańca" obiecuje osobiście wydłubać dla klęczona klimatyzowany klęcznik ze specjalną podpórką pod brodę, wykonaną z samurajskiego miecza, przy  współudziale bóstwa Inari. W razie gdyby biedak zasnął...


Na koniec mojego wpisu składam kondolencje żonie profesora Mariusza Andrzejewskiego, robiącego za "laudator temporis acti" na kongresie w Krynicy.
Zastanawiałem się jakim zdjęciem opatrzyć mój dzisiejszy wpis? Ze względu na trudność wyboru, jednoosobowa kapituła wybrała dwa, z czego jeden jest lokowaniem produktu najtańszej firmy produkującej klęczniki w kolorach: Brąz i Biel, po 650 zł sztuka. VAT do uzgodnienia. Swietymarek.com
Nie bujam.
Zwycięzcą zostało jednak zdjęcie najsmaczniejszej ryby oceanów, które dają się wyłowić z brzegów Wyspy Wolności i Tolerancji. Nazywa się blobfish.


Smacznego!

niedziela, 10 września 2017

Napad stulecia

Taki dowcip na dobry początek...

Po okolicy grasuje złodziej kur, którego bezskutecznie szuka policja. Natykają się którego dnia, nad rzeką, na faceta siedzącego wśród kurzego pierza.
- Co pan tu robi?
- A nic, kury poszły się kąpać, a ja pilnuję im ubrań.

Tak ostatnio wyśmiewana afera z bilbordami, to właśnie taki złodziej kur. Tyle, że rzeka, nad którą złodzieje grasują jakaś większa, z rwącym nurtem milionów złotówek, dolarów i ojro. Trzeba je szybko wyławiać, a kury i inny kornik są tłumaczeniem dla głupców. No, a jeżeli robi się to na dodatek w świetle prawa... Trudno o większy komfort!
I od razu łatwiej zrozumieć dlaczego pis tak się ze wszystkim spieszył.
Ale...
Jak to mówią: "Bogatemu bogactwa nigdy za dużo", tak ta banda kryminalistów będzie do końca swoich dni próbowała nachapać się ile wlezie. I co im później zrobią? Gówno im zrobią otóż!
Co bardziej dalekowzroczne zastępy prawniczych hien już dopasowują dla nich nasze prawo, a policja zakłada ciemne okulary i kupuje białe laski.
Moim zdaniem, najbliższe dwa lata to faza kolejnych, i coraz bardziej bezczelnych zamachów na praworządność. Ponieważ Nicolae Kaczescu nigdy nie miał kontaktu z rzeczywistością, można się spodziewać po nim wszystkiego. Mój mózg nie zbliży się nigdy to poziomu percepcji tego władcy ciemnoty i dlatego nie pomogę. Mogę się wyłącznie nabijać naiwnie licząc na to, że któregoś dnia przeczyta mój wpis i powali go jakiś paroksyzm.
Nie jestem jednak aż tak naiwny.

Pamiętacie wodza Rumunów i jego ostatnie publiczne wystąpienie? Wylazł wówczas na balkon swojego pałacu w centrum Bukaresztu, zaczął coś po swojemu pieprzyć i nadział się na tysiące wrogich mu ludzi. Widziałem to...
Jakże bezcenny był widok jego twarzy!
Mam wielką nadzieję zobaczyć niebawem taką samą minę na twarzy Kaczora. Ciekawe czy wówczas i u nas transmisja zostanie przerwana...
Przewroty na świecie mają różne oblicza. Skierowane są przeciw komunistycznym dyktatorom, takim jak choćby Ceausescu, ale także za pragnieniem życia w totalnej ciemnocie vide Iran i Chomeini. Nie wiem jak zakwalifikować polski reżim. Nicolae miał pałace i nigdy nie zakładał na siebie dwa razy tych samych ubrań. Chomeini łaził jak lump. Co ich łączyło? Ano właśnie! Ideologia ciemnoty. Kaczor ma tylko drabinkę i, tak samo jak tamci, nasrane pod kopułą. To bardzo silne więzy.

Co nas zatem czeka w najbliższej przyszłości? 
Powiedzą, że skoro cały zgniły zachód pozbył się u siebie drzew, to i my mamy prawo do zrównania się, w tym zakresie, z zachodem. Tyle lasów ma Szwecja! I wystarczy!
Powiedzą, że głupie dzieci głupich rodziców są lepsze od tych mądrych - od mądrych.
Zapewnią nas, że wciąż zbliżamy się do prawdy, a na koniec...
Zaczną sprzedawać radioodbiorniki jedynie z falami radia marysia i telewizory z tv trwam.

Niestety, będziemy musieli jeszcze poczekać aż wszystkie oskubane kury się wreszcie wykąpią i wylezą z wody, aby same zatłuc złodzieja.

I to mnie najbardziej wkurwia! Ocknijcie się do cholery!


sobota, 9 września 2017

Tłumacz przysięgły

Pamiętacie piosenkę "Wałów Jagiellońskich" pt. "Elementarz"? Rudi Szubert co i rusz zmienia jej słowa dopasowując je do współczesności. I słusznie, bo mało która piosenka tak wspaniale się do tego nadaje. Prosta jak metr bambusa, z chwytliwą melodią. I poniewiera już drugie pokolenie tworów zwanych politykami. Tak sobie pomyślałem, bo Rudi Szubert mało występuje, że podrzucę mu nowy tekst. Mam lekką przewagę nad piosenką, mogę ją przecież także zilustrować... Może zacznę od refrenu...

Twój pierwszy elementarz, powiedz czy
Jeszcze coś pamiętasz z tamtych dni
Przemija epoka i zmienia się świat
Elementarz też się zmienia już od wielu lat

Ala miała Asa, As był Ali psem
Nikt już nie pamięta, był rabladorem
Kaczka miała kota, po co kaczce kot?
Wszyscy w klasie się głowimy gdzie jest Palikot?
To jest pszczółka Krysia, a tam stoi ul,
W ulu mieszka przechrzta, co się zwie Abdul
Abdul nosi turban i terrorystą jest
Żre barany, bakłażany, czosnek i agrest

Twój drugi elementarz, powiedz czy
Jeszcze wciąż pamiętasz ten pierwszy?
Szybko biegną lata i zmienia się świat
Elementarz też się zmienia raz na osiem lat

A to jest pan Szyszko, on stodołę ma
Nie wiem czym się różni od Abdula...
A...!
Nie nosi turbanu i często modli się
Jak tu Boże wymordować wszystkie szakale?
A to jest bezdomny, który lubi jazz
Wiernym fanem ojca Tadeusza jest
Dał mu dwie gabloty potem nagle zmarł
Ojciec ku jego pamięci wybuduje bar

Twój trzeci elementarz, powiedz czy
Jeszcze wciąż pamiętasz poprzedni?
Bo gdybyś zapomniał, to przypomnę ci,
Że ten trzeci jest już gorszy, niż był ten drugi

A to jest pan Kombo, no i jego dom,



Mieszka w San Escobar, to Jakiego ziom!
Patryk zna języki, chyba nawet sześć!
Hatakomba wyjaśniona, to spierdalam! Cześć!

środa, 6 września 2017

Hetakumba czyli ja i mój rablador

Nie przypominam sobie abym kiedyś przejechał się po panu Bylejakim. A szkoda, bo to ważna postać w panteonie pisowskich świrów.
No to nadrabiam zaległości...
I, kurde, znowu muszę strasznie nałgać, bo wiem o nim tylko tyle, że istnieje i ma rabladora, który go wyprowadza na spacery. Ciekawe czy w gagańcu. Tak czy owak... składam psinie głębokie i szczere londorencje.
Czasem przemknie mi przez jakiś ekran jego krzywy uśmiech i depalska grzywka, ale to wszystko. Aha! Zrobili go chyba jakimś nimistrem, ale tu już głowy nie dam.
Od czego jednak mam internautów! Czasem som lepsi od Herloka Szolmsa.
Polecę tera cytatem...
"Jeśli Polska ma wyglądać tak, że hochtapszlerska petruwatyzacja jest zgodna z kontestacją, to ja nie chcę takiej Polski!". Koniec cytatu.
No rzesz kurwa! Wyjął mi to z ust!
I jeszcze jeden...
"Mądrzejsza część społeczeństwa już od dawna mówiła, że wpuszczenie każdej liczby "uchodźców" do Europy skończy się zupełną dedrendoladą."
Gdyby te biliony dedrendolad przeznaczyli na rozwój Jakiego i jego rabladora, to Polska byłaby dziś ze trzy razy śliniejsza, a przynajmniej dwa! Po raz kolejny przepraszam psa.
Patryk jest zawsze tam gdzie go trzeba, albo gdzie gra nasza repartyzancja, bo kocha fiutbol i liberanalną politurę karną. Domaga się repartiacji wojennych, które nam przysługujo!
Chciałby zerknąć w jego maturalne wypracowanie z języka polskiego. O ile pamiętam, to można było zrobić na maturze trzy błędy. Jemu dali pewnie mocną piętkę za to, że trzy wyrazy napisał poprawnie co, jego przypadku, było sukcesem na miarę ostatniego zwycięstwa polskiej repatryzancji na Danią, na który Patryk raczej pojechał.
Po powrocie, Patryk obwiesił w piesim prorgamie radiowym, że wzrastają dwukrotnie kary za przestępstwa seksualne ze szczególnym okrucieństwem. Te z użyciem języka Polaka prawdziwego także? A może tylko z niemieckim? Nie będzie Niemiec lizał nam ...
Patryczku ty mój zidiociały! Komisja wery vikacyjna, pod moim przevodnicfem, wyklucza cię z grona homos apiensów. Lepiej zamień się na mózgi ze swoim rabladorem. Ten się przynajmniej nie garbi.
Nawet nie wiecie jak mnie zmenczyło pisanie tego posta! 
  


wtorek, 5 września 2017

Miałem dziś nie pisać o polityce...

Nie chce mi się dziś pisać o polityce. Kompletnie. Każda wizyta w toalecie jest od niej ciekawsza, ale o tym też nie napiszę.
Napiszę o mojej czerwcowej wizycie w Szkocji.
Od niepamiętnych czasów moja romantyczna natura pragnęła ujrzeć na własne oczy Loch Ness.
Żaden ze mnie globtroter i zwykle jeżdżę tylko w te miejsca, na zdjęciach których nie muszę, po powrocie, przywalać stempla z napisem:
"Tu byłem, Darek"
Planując tegoroczne wakacje na Wyspach Brytyjskich jezioro Ness było jednym z priorytetów. A nuż ujrzę osławionego potwora? Może skurczybyk wypłynie jak przyjadę?
Uprzedzając ciekawskich napiszę, że niestety, nie wypłynął. Znalazłem go na pobliskiej stacji benzynowej i kupiłem za pięć funciaków.

 
To jedna z nielicznych, ale za to autentycznych, fotografii Nessi na brzegu osławionego jeziora.
Przypłynął do mnie, wylazł, walnął za mną po browarku...


...i usnął.


Pewien Szkot wysłał żonę na wakacje na Karaiby. Po tygodniu otrzymuje depeszę z hotelu:
- "Pańska żona się utopiła STOP Jej zwłoki oklejone krewetkami wyłowiła straż przybrzeżna STOP Co robić?".
- "Krewetki sprzedać STOP Pieniądze przelać na moje konto STOP Przynętę zarzucić ponownie"

Autorytatywnie stwierdzam, że potwory w Loch Ness nie pływają. Jedyne stworzenia jakie tam widziałem znane są pod nazwą "kaczki". Ale to takie ładniejsze, niepolskie...


Czasem nie warto jechać do miejsc, które mogą nas rozczarować. Skąd jednak możemy o tym wiedzieć zawczasu? Wprawdzie nie było mi dane ujrzeć prawdziwego potwora, ale to wcale nie znaczy, że go tam nie ma. Pewnie mnie olał. Potwory już tak mają. A ten z Loch Ness to już z pewnością, bo on, na ile ja go poznałem, to wciąż jeździ busem z Edynburga do Fort Augustus... w te i z powrotem, na półce, ponad głowami pasażerów. Tam gdzie go zostawiłem i pewnie dotychczas pijany.

Szkocja to magiczne miejsce. Oszałamiające widoki gór odczarowane z filmów o Harrym Potterze, Dżejmsie Bondzie i "Braveheart" Mela Gibsona.
Jak żałośnie, na ich tle, wygląda obrona bohaterskich żołnierzy z Westerplatte przed harcerzami z ZHP!
Do ciężkiej cholery! Nasza historia wcale nie jest gorsza od szkockiej! Wystarczy tylko wypieprzyć z niej tych, którzy za wszelką ceną chcą ją zakłamać! Najlepiej w kosmos.

Tu dowódca statku "Enterprise" z serialu "Star Fuck" - Antoni Macierewicz. Wchodzimy w nadświetlną.
Szerokiej drogi!


Pamiętacie ten most z Harrego Pottera?


A może kapliczkę z "Kodu da Vinci"?

To dlatego nasza młodzież stąd spieprza. Chyba, że należy jest wszechpolska lub z onr-u.



niedziela, 3 września 2017

Post o poście

Zabawię się dziś w krytyka samego siebie i odniosę się do mojego ostatniego wpisu pt. "Lech Wałęsa". Burza, której dokonał w sieci trochę mnie onieśmieliła.
Dzięki serdeczne!
Najbardziej jednak mnie cieszy to, że była to burza całkiem merytoryczna, a o to w internecie wcale nie jest dziś łatwo. Pewnie sami to zresztą wiecie...
Poza tym, wielu osobom przypomniałem także ich młodość i czasy, w których byli zdrowi i piękni, bo z bogactwem i mądrością to do dziś bywa różnie. 
Postać Wałęsy zawsze była kontrowersyjna, odnoszę jednak wrażenie, że wyłącznie historia umie owe kontrowersje łagodzić pozostawiając raczej ziarna niż plewy.

Oczywiście... Zawsze znajdzie się grupa kretynów deprecjonująca fakty i zakłamująca prawdę w imię swoich partykularnych interesów. Nie powinni oni wszak zapominać, że to także historia kiedyś ich z tego rozliczy.
Ocena Wałęsy w ustach obecnej prawicy kompletnie mi wisi. Kaczor nie przekonałby mnie nawet, że dziś jest niedziela, a wiarygodność pisowców oceniam ilością kropli potu na ich czołach przy każdym wystąpieniu. Chlubnym wyjątkiem jest tu Rycho z Czarnowa, który może pierdolić na każdy temat bez zająknięcia. Gdyby jego gęba nie była aż tak idiotycznie beznadziejna, pewnie bym mu kiedyś uwierzył. Reszta zakompleksionych kato-prawicowców, od czasu przejęcia władzy, pracuje na intelektualnych oparach. Nawet słoń i lokomotywa mniej rzucają się w oczy niż ich żałosne męczarnie przed kamerami.

Figura Wałęsy, na tle opisanego wyżej chłamu, świeci mi jaśniej niż wyznawcom polskiego katolicyzmu "jasnogórska i czarnoskóra dziewica ze swoim... synem.

Pamiętacie film "Sami Swoi"?
- Somsiadowi konia ukradli! A taki był ładny! Amerykanski! Szkoda... Ha ha ha ha

Pislandia to taka piguła naszych narodowych przywar. Nędznej zawiści, zazdrości, niczym nieuzasadnionej megalomanii, ksenofobii, pieniactwa i zaściankowości, czyli wszystkim tym, czym niepomiernie gardzę. I prędzej zamienię się w Messersmitha i polecę ostrzelać Londyn, niż dam się zwieść tym szkodnikom.
Wiem, miałem pisać o Wałęsie...
Zaraz...
Dziś ważniejszy jest kontekst...
Kaczyński ubzdurał sobie, że Polacy to takie krowy na jego pastwisku; że wystarczy wykopać rów na miedzy, między nim a sąsiadem, aby głupie bydło nie wiedziało jak przejść. Oczywiście! Chce czasem je także wypuszczać, ale tylko te najbardziej mleczne i wyłącznie w nocy, aby się nażarły kargulowej trawy i osrały tę niezjedzoną.
A gówno panie Kaczor!
Czas Wałęsy przeminął. I chociaż nie ma dziś nikogo na jego miejsce, to właśnie ty musisz się ciągle bać, bo to właśnie ciebie historia wepchnie w najbardziej śmierdzące szambo.


Czego sobie i wszystkim myślącym serdecznie życzę!

Ps
Mam taką zasadę, że jeżeli poprzedni wpis wciąż cieszy się ilością kilkutysięcznych otwarć - nie publikuję nowego. Dziś czynię wyjątek, ale myślę że warto...












sobota, 2 września 2017

Lech Wałęsa

Zanim mnie osądzicie i skarzecie przeczytajcie ten wpis do końca!

Kiedy w roku 1980 wybuchła fala strajków byłem okrutnie wkurzony. Cała Łódź stała, nie było komunikacji, w sklepach był tylko ocet i wszystko wskazywało na to, że za moment musi coś głośno pierdolnąć. Słyszało się o jakichś strajkach w Lublinie i Świdniku, o jakimś Wałęsie, ale komuna bardziej straszyła wówczas Kuroniem i Michnikiem. I dobrze straszyła, bo ja dałem się nabrać. Do zwykłych zjadaczy chleba nie docierały prawie żadne informacje o tym, co tak naprawdę się dzieje. Mówiła o tym Wolna Europa, ale nie cierpiałem jej słuchać, bo bez przerwy ją zagłuszano i trzeba było mieć żelazne nerwy, aby cokolwiek zrozumieć. Mnie to zresztą nie interesowało. Fascynował mnie tenis, karate i moja ówczesna dziewczyna.
Kiedy w końcu sierpnia wybuchła sprawa porozumień gdańskich i powstania "NSZZ Solidarność" to słowo honoru... nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony była rządząca krajem  komuna, do której przywykłem, a z drugiej jakiś związek zawodowy! Co to zresztą było? Ten cały związek zawodowy... Byłem w liceum. 

Kiedy po ogłoszeniu końca strajku w stoczni wyemitowano przemówienie Wałęsy pomyślałem: Litości! Co to za bałwan?! Toż ja, na jego miejscu, umiałbym się lepiej wysłowić! "Bylyśmy, zwycienżylyśmy..." Koszmar! I ten buraczany długopis, z papieżem, wielkości ulicznej latarni! Już wówczas nie trawiłem kościoła.
I tak zraziłem się do Wałęsy.
Przykro mi, ale i za jego prezydenckich czasów, już dużo później, także wyłącznie mnie wnerwiał. Za każdym razem, kiedy coś powiedział, natychmiast wypychano na wizję Falandysza, aby to przetłumaczył na polski. Wściekałem się na Wałęsę i uważałem go za totalnego głąba. Taki współczesny Nikodem Dyzma.

Mija trzydzieści siedem lat od czasów porozumień sierpniowych. "Solidarność" stała się karykaturą samej siebie z zerowym poparciem. Stała się wylęgarnią łgarzy, dorobkiewiczów i czymś, czym zwykli ludzie wyłącznie gardzą.
Prezydenta nie trzeba już wprawdzie tłumaczyć; on sam, bez tłumaczy, codziennie przekuje nas jaki jest z niego niekompetentny bufon.
Nasz rząd to banda parszywych i wrednych zdrajców idei, o które walczył kiedyś Wałęsa...

Jego samego już raczej nie polubię. Na zawsze zostanie elektrykiem z długopisem z papieżem. Ale za to co zrobił dla naszego kraju, a przede wszystkim za to, że miał odwagę otoczyć się ludźmi mądrzejszymi od siebie i nie wstydził się czerpać z ich wiedzy - kolosalny szacunek! Bo Wałęsa jest jak Kiera Knightley, jest płaska jak deska i średnio zgrabna, ale ma twarz!
   

Pis ma tylko pyski.