poniedziałek, 30 października 2017

Ślubowanie

Czytajcie szybko, bo pewnie zaraz mi ten post ocenzurują i wywalą!


Przystępując do grona polskich myśliwych ślubuje uroczyście:
- przestrzegać sumiennie praw łowieckich,
- postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej,
- zachowywać tradycje polskiego łowiectwa,
- chronić przyrodę ojczystą,
- dbać o dobre imię łowiectwa i godność polskiego myśliwego.






 









Tak mi się jakoś skojarzyło...

niedziela, 29 października 2017

Wszyscy jesteśmy bardzo dojrzali...

... ale wystarczy dać nam do ręki kawał bąbelkowej folii, a czar naszej dojrzałości pryska. 

Taka moja mądrość na początek...

Dziś będzie o Halloween - święcie, które do mnie wcale nie przemawia, jest mi obce kulturowo i na wszystkie inne możliwe sposoby.
- Po pierwsze dlatego, że nie lubię dyni.
Ma dla mnie drętwy smak, konsystencję zaschniętego kleju do tapet i coś, co mnie najbardziej od  niej odrzuca...
Mój organizm nie trawi bowiem potraw, które zamiast gryźć przesącza się przez zęby.
Dotyczy to zresztą każdego jedzenia o konsystencji ciapy.
- Po drugie...
Jakby na to obiektywnie nie spojrzeć, ma ono swoje korzenie w czasach, w których każdą ciemnotę tłumaczono boskością, a wszelakie przejawy boskości odrzucają mnie jeszcze potężniej.
 - Po trzecie zaś...
Próby implementowania czegokolwiek na Polskę najlepiej sprawdza się w informatyce; bo w ichniej mowie to znaczy tyle, co przekształcanie abstrakcji w obiekty fizyczne. I ok, ale goście od komputerów mają swój równoległy świat, a tym, owładniętym amerykanofobią, wydaje się, że mogą raptem nauczyć Polaków kochać palące się świeczki w wydrążonych dyniach i latać po domach wrzeszcząc o progu:
- Cukierek albo psikus!
Tak z ręką na sercu...
Kto z Was przebierze pojutrze swoje dziecko w takie odzienie...


... i da mu zgodę na szwendanie się po obcych domach celem zdobycia kilku cukierków i uważa, że to dla dzieci świetna zabawa, to opowiem Wam dowcip...

Przychodzi facet do sklepu i mówi:
- Interesują mnie drzwi.
Sprzedawca podnosi głowę znad lady...
- To masz pan zajebiste zainteresowania!

Mam coraz gorsze zdanie o inteligencji naszego narodu.
Lubimy być głupcami.
To łatwiejsze, bo możemy się poczuć rozgrzeszeni ze swojej głupoty. Rozumując jednak w ten sposób dajemy przyzwolenie na rządy pisowskich zakłamańców, którzy mówią nam tak:
- Jesteśmy za wejściem Turcji do Unii Europejskiej!
Super!
Lepiej otworzyć Unię na osiemdziesiąt milionów muzułmanów z Turcji, niż przyjąć pięć Syryjek z dziećmi!

Stoi Jaś przed klasą i myśli...
- Gdzie tu sens, gdzie logika?!
Podchodzi do
Jasia dyrektor i pyta:
- Dlaczego nie jesteś na zajęciach?
- No bo wie pan... Pierdnąłem na lekcji, a pani mnie wywaliła za to z klasy...

- W czym problem?
- Oni siedzą w tym smrodzie...

Wierzcie mi. 
Powoli zaczyna brakować mi słów określających falę kretynizmów zalewających ten kraj. Z jednej strony wpieprzamy ohydne amerykańskie żarcie w fast foodach, drążymy dynie i wysyłamy swoje dzieci na poszukiwania cukierków, a z drugiej dajemy milczącą zgodę na sprowadzenie z Francji wstrętnego pomnika papieża, który, przypadkiem, urodził się po Krakowem. 
Kiedy więc już, amerykańskim zwyczajem, traficie na fotel swojego rodzinnego psychiatry, nie zaczynajcie wyznań takim tekstem...

- Panie doktorze, śnią mi się bohaterowie "Gwiezdnych wojen".
- Dawno to się zaczęło?
- Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...

środa, 25 października 2017

Kaczyński w konopiach

Byłem w podstawówce... (A co? Tyż mam kilka klas!), kiedy to do mojej pozaszkolnej edukacji wkroczyła wiadomość o istnieniu indyjskich konopi. Od tego czasu już wiem o ich istnieniu i fakcie, że, po niewielkich modyfikacjach, służą one do najarania się jak Dżinks i śmiania się jak głupi do sera na widok ulicznej latarni.

Jakoś przeszło rok wstecz poszliśmy z moją oczywiście Najukochańszą Żonusią na koncert, gdzieś na Piotrkowską. Po obaleniu drina wyszedłem na dwór zapalić, bo od niedawna żaden mur w żadnej knajpie nie trawi papierosowego dymu. W sumie to jakby miał się z tego powodu zawalić, to lepiej posłuchać koncertu.
Tylko plisssss... nie wstawiajcie mi teraz żadnej umoralniającej gadki o szkodliwości palenia! Z podobną ciekawością słucham kościelnych kazań.
No to wylazłem wreszcie zapalić. Przed wejściem tłum podobnej wielkości jak w środku, ale sami normalni. Nie dość na tym! Pełna integracja rasowa. Był jakiś murzyn, na którego nikt nie napadał, słyszałem hiszpański...
I była rosyjska mafia. Czterech gości bez szyi otaczało piątego w niebanalnym garniturze ze skrętem w ustach. Od razu poczuliśmy do siebie miętę przez konopie i ruski capo di tutti... rzekł do mnie  łamaną polszczyzną:
- Masz! Najlepsze zioło w mieście.
Są ludzie, którym się nie odmawia. Są także tacy, od których wymagamy pewnego poziomu dobrego wychowania. Ów Rosjanin taki był.
Nie wiem, i nie będę dociekał, ilu ludziom uciął wcześniej palce, a potem utopił w Irtyszu, ale zioło miał prima sort.
Na szczęście są jeszcze tacy, którzy umieją się dobrze bawić, bo jak patrzę na tę tępą ohydę cysorza, który ma prawie siedemdziesiątkę na karku i jest prawiczkiem nie wiedzącym, że marihuana to wysuszone konopie, to najśmieszniejsza nawet latarnia, po najlepszej nawet gandzi, budzi we mnie jedynie wstręt.







poniedziałek, 23 października 2017

Nie dajcie się zwieść!

Skazanie Owsiaka na karę 130 złotych i jakąś naganę wzrokową wszyscy dziś traktują jako coś w rodzaju narodowej klęski.
Wybaczcie, ale oburzanie się na ten wyrok jest dla mnie śmieszne i już tłumaczę dlaczego...
Znów dajecie się podejść pisowskiej propagandzie, która za wszelką cenę chce pokazać jaka to w nich tkwi siła; że to może skazać wszystkich za wszystko. Miałem nadzieję, że była to szopka skierowana do ciemnych moherów, ale nabrali się wszyscy.
To kolejny przykład jak ludźmi łatwo manipulować...
Czytam właśnie setny chyba wpis oburzonych internautów na decyzję sądu i wciąż zastanawiam się dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, aby napisać, że jest to wyrok pokazujący jedynie to, jak pis jest słaby i jak niewiele może zrobić.
Gdyby sądami rządził dziś Stalin albo Hitler, Owsiak wylądowałby na sto lat w obozie pracy lub krematorium!
Pis kazał zapłacić mu stówę, wystroił się w piórka sprawiedliwości i ogłasza swój kolejny niebotyczny sukces!
A Wy po raz tysięczny dajecie się nabrać!
To smutne jak łatwo przekuć swoja klęskę na zwycięstwo, przy wydatnej pomocy opozycji. Przestańcie się dawać wreszcie ruchać!
Nie mam dziś więcej do powiedzenia.


 

sobota, 21 października 2017

Będę dziś bezwzględny

Po smacznej kolacji postanowiłem sobie popsuć humor i przejrzałem internetowe wpisy w kilku grupach, do których należę.
Constans.
Wszyscy o tym samym, te same zdjęcie, identyczne komentarze... Nuda pogania nudę, co godzina powielające się te same wpisy o tym samym...
Jakiś syndrom kserokopiarki?
Kaczor nauczył Polaków jak nienawidzić, a opozycja żyje wyłącznie po to, by komentować pislandię. Chyba by się pojutrze postali gdyby cały pis jutro zapadł się w nicość. Wleźli w to gówno przed dwoma laty i od tamtej pory roznoszą tylko kaczy smród. Do czego, powiedzmy mnie, ma to przekonać?
- My zbudowaliśmy największą szopkę! (pis)
- A nie, bo my! (opozycja)
- Po naszej stronie jest prawda!
- A nie, bo po naszej!
- To ja chcę do lustra!
- A nie, bo ja!
Czy to jest jakaś para skłóconych o pranku gejów?
Nie znam innego narodu, który z taką pasją plułby do zupy, a potem się nią z takim smakiem zajadał.
Nie umiejąc znaleźć wad u siebie, szukamy ich u innych. Co chwila jakieś Żydy, Niemcy i, kurwa mać, inni cykliści!
A prawda jest taka, że nikt nie umie stanąć przed lustrem i powiedzieć: starzeję się, mam coraz więcej zmarszczek, łysieję i rośnie mi brzuch. A nawet jeśli już to sobie powie, to zawsze znajdzie winowajcę. Najczęściej zza granicy.
Zza granicy czego?

- Dlatego nie powinniśmy straszyć Cygana niosącego ulicą telewizor, bo często okazuje się, że ten telewizor jeszcze rano był nasz.
Wprowadziłem dziś nutkę optymizmu?
Jeżeli nie to bardzo dobrze, bo wcale nie miałem takiego zamiaru.
Ponieważ jednak jestem z natury optymistą, to wciąż wierzę w to, że większość z Was woli takie życie...


... od takiego...





czwartek, 19 października 2017

Wywiad z Platformą Obywatelską

Osoby: 
Dziennikarz S i MB
Dziennikarz
- Witam Państwa! Witam Panią. Naszym gościem jest dzisiaj Beata Mazurek, kobieta.
MB
- Witam Wszystkich blogoczytaczy.
DS
- Zacznę niekonwencjonalnie... Jaki jest Pani ulubiony kolor?
MB
- Codziennie inny, ale zawsze jest on w kolorze skarpetek Jarosława Kaczyńskiego.
DS
- Sugeruje Pani, że prezes zmienia je codziennie?
MB
- Ja niczego nie sugeruję. Wiem.
DS
- W jakim proszku Pani je pierze?
MB
- Codziennie patrzę na niego i myślę sobie: mój Boże, co ja bym zrobiła, gdyby to mój syn taki był. Takie błękitno-białe granulki. Czasem się świecą.
DS
- Granulki czy skarpetki?
MB
- Proszę Pana! Platforma Obywatelska przez osiem lat nie wyprała żadnych skarpet prezesowi! Jeszcze do dziś znajduję je porozstawiane po całym Żoliborzu.
DS
- Po czym je Pani rozpoznaje?
MB
- Oczywiście po zapachu. Ahh...  Platforma Obywatelska przez osiem lat unikała tego zapachu jak ognia. To sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale też ich rozumiem.
DS
- Czy Jarosław Gowin czasem Pani pomaga się gospodarzyć w domu prezesa?
MB
- Co Jarosław Gowin może wiedzieć o gospodarce. Ani z niego ekonomista, ani lider. Czasem tylko wpadnie, pozmywa podłogi i ucieka. I tak zrobił więcej dla prezesa niż Platforma Obywatelska przez osiem lat.
DS
- Rozumiem. Jeździ Pani konno?
MB
- Z rzadka. Platforma Obywatelska świetnie czuła się w siodle i widzimy do czego to doprowadziło. Wyborcy powiedzieli Platformie Obywatelskiej swoje stanowcze nie.
DS
- A co to ma do rzeczy?
MB
- Nie przyszłam tu wysłuchiwać pańskich tyrad. Albo ja mówię - albo prezes, którego ustami ja mówię. Puknij się pan w głowę zanim coś pan powiesz.
DS
- Kto kupuje wycinane drzewo z Puszczy Białowieskiej?
MB
- Platforma Obywatelska zatrudniła za nasze, państwowe pieniądze, zgraje wrogów niewiadomego pochodzenia przysłanych z Syrii via Bruksela, a wyszkolonych przez Platformę Obywatelską w Kirgistanie. Profesor Szyszko pisze od rana ustawę pozwalającą na odstrzał owej totalnej leśnej opozycji bez limitu. Kukiz 15 jest z nami. Ustawę przeczytamy trzy razy i wieczorem wprowadzimy na teren Puszczy Wojska Obrony Terytorialnej. Jak pan widzi działamy szybko i skutecznie.
DS
- Macie tyle naboi?
MB
- Już panu powiedziałam, że nie przyszłam tu, aby wysłuchiwać pańskich tyrad. Ja tu jestem gościem i to ja mam głos. Platforma Obywatelska postępowała tak jak pan i do czego to doprowadziło? A zresztą... niech sobie pan mówi, a ja się pomodlę.
DS
- To ja opowiem dowcip

"Samolot... jakaś transatlantycka trasa, długie godziny nudów, większość pasażerów śpi. Obok okna siedzi dwóch gejów i jeden pyta:
- Zrobić ci dobrze?
- No coś ty! Tylu tu ludzi...
- Zaręczam ci, że nikogo nie interesuje co my robimy.
- Akurat...
- No to wstań i poproś o zapałki.
- Ok.
Wstaje i mówi:
- Czy może mi ktoś pomóc? Potrzebuję paczkę zapałek.
Cisza.
- No widzisz...
I zrobił mu dobrze.
Samolot wylądował. Wysiedli wszyscy z wyjątkiem jednego staruszka.
Stewardesa podchodzi do dziadka i pyta:
- Prosi pan o pomoc? Może się przydam?
- Obejdzie się! - mówi z gniewem - Niedawno jeden facet poprosił o zapałki i wie pani co mu zrobili?"

Niech nam żyje nasza droga MB na szczęście zawsze dziewica. I poseł Suski, którego niebawem zaproszę do swojego studia i spytam o jego niebanalną urodę dziewczynki.

Wasz Dziennikarz


środa, 18 października 2017

Better than the best

Pis (przepraszam, że z walę to z dużej litery, ale to początek zdania), zaczyna się powoli obawiać swojego cienia. Nie umie przyjąć do wiadomości, że taki durny cień wlecze się za każdą materią, na którą pada światło. Oczywiście ich słoneczkiem jest ta mała pokraka z drabinki, która wręcz bezcieniowo oświetla swoich wybrańców. Pewnie dlatego, i tylko w jej świetle, są w stanie wygrzewać swoje rachityczne kości.
Przypomniał mi się stary kawał...

- Dlaczego mózg pismena ma o poranku wielkość ziarna fasoli?
- Bo puchnie w nocy.

Ale pis to nie tylko brak cienia i stos kroczącej prawdy po drodze odkupienia. To także banda nienażartych kałmuków pożerająca wszystkie te wartości, ku którym ponoć dążą.

Jest takie powiedzenie: Bój się Boga!

No to zobaczmy jak się tego Boga boi nasza najukochańsza pislandia... (chciałem napisać: zasrana, ale się ocenzurowałem w strachu przed nalotem ABW).
Wiecie, że cała Biblia, na wszystkich swoich stronach, wyprodukowała opisy 37 cudów.
Tylko same smoleńskie objawienia proroka Antoniego są warte przynajmniej dwudziestu. Do tego należy dodać dziewięćdziesiąt drabinkowych fantomów świętego Jarosława (chciałem napisać "pojebanego", ale się ocenzurowałem w strachu przed nalotem ABW), i już mamy cudów 110.
Cudów ci u nas dostatek.

Taki Jaki to nie cud?

O profesor Pawłowiczównie... (miałem napisać "tej bladzi", ale się ocenzurowałem w strachu przed nalotem ABW), już nigdy nic nie napiszę, bo i ja mam jakieś zasady.
Ale weźmy takiego, w mordę, Pereirę, w mordę, Samuela Rodrigo z TVP Info, w pysk. Toż to nasz wykapany biblijny prorok!

Ten iblijny Samuel był pierworodnym synem swojej matki Anny w cudowny sposób wyleczonej z bezpłodności za sprawą żarliwej modlitwy. Nasz Samuel Rodrigo poszedł o krok dalej i powił się  sam bez współudziału jakiejś tam matki.

Tyle u nas tych cudów, że trudno je wszystkie opisać, ale zwrócę uwagę na jeszcze jeden.
Nazywa się Tarczyński Dominik.

Absolwent prawa na Wydziale Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Świecki asystent jednego z brytyjskich egzorcystów, krzewiciel muzyki chrześcijańskiej i dyrektor TVP3 W Kielcach.
I tu uwaga!!!
Od 23 stycznia 2009 do 1 lutego 2010! Trzydzieści osiem dni!
Permanentnie bezpartyjny kandydat "prawa i sprawiedliwości" Założyciel Stowarzyszenia Wspólnota Katolików "Charyzmatycy".
Dostał się do sejmu ósmej kadencji powalającą większością siedmiu i pół tysiąca głosów.
Moje blogowe wpisy często czyta dwa razy więcej osób na dzień.
Wybitny reżyser nagradzany na Festiwalu Katolickich Filmów i Multimediów w Niepokalanowie i zastępca dyrektora do spraw eksploatacji w Ośrodku Informatyki i Telekomunikacji TVP.
Lista jego osiągnięć jest tak długa, że nie śmiem jej nawet wymieniać w całości. Dodam jedynie, że czegokolwiek by się nie tknął, musi to mieć przymiotnik: katolicki.

Charyzmatycznemu Dominikowi (chciałem napisać "fiutowi", ale się ocenzurowałem w strachu przed nalotem ABW), życzę złośliwego raka płuc przed czterdziestką.
Zapewne Gliński wyłuska niebawem ze sto milionów na superprodukcję pt. "Cudowne Wskrzeszenie".
Nie piszę kogo, (wicie, rozumicie... ABW), ale rzecz toczyć się będzie na Wawelu.
Reżyserkę powierzą innej gwieździe na firmamencie polskich cudów, niejakiemu Krzemienieckiemu, ksywa Vega, a Tarczyńskiego zrobią dowódcą drugiego unita do scen w niebie.
Dobra.
Znudziłem się.

Na koniec ostrzegam ABW, że od dziś, każdy mój wpis, zapisuję na tym pen drivie, który zwykle uciska moją dupę w tylnej kieszeni spodni, a każda ingerencja w tę część mojego przyodziewku zostanie uznana za seksualną napaść.
Zresztą...
Co oni mogą mi zrobić skoro się dziś tak pięknie sam ocenzurowałem?



czwartek, 12 października 2017

Pornografia dla ubogich

Przypadkowo napatoczyła mi się buźka prezydenciunia na tle flagi onru. Gustowny garnitur i  niebieski śledź na tle zielonej flagi najprawdziwszych Polaków sugeruje, że nasz dziubuś już wcześniej się do tej fotki trochę przygotował. Nie wypadało kraść krawatu Samoobrony, bo to i nasza na nim flaga i zbyt wiele niepożądanych konotacji...
Niebieski jest jak ulał. Możecie mi wierzyć, bo dobrze znam się na kolorach.
Sami zobaczcie jaki kolorystyczny odjazd!



Taka nasza narodowo-socjalistyczna pornografia dla ubogich.
A skoro już pornografia, to powinien być i orgazm. Zagłębiłem się więc w świat cielesnych doznań intelektualnie potencjalnych propagatorów dobrych zmian zachowując oryginalną pisownię...
Pisownia! Świetne słowo!
No to lecimy...

"hej!!mam 13 lat i chce zacząć masturbować tylko jak się do tego przygotować i jak dojść to tak zwanego ''orgazmu'' i co to wogóle jest??!!
kto pomoże ?? dam naj ?(prosząc o najlepszą odp. narażasz się na karę -1000 pkt)"
"ś do osób które wypowiadały się przede mną :
To chyba lepiej że woli się mastrubowac niż b*ykac się z pierwszym lepszym i zostac 14 letnią matką , prawda ?
A teraz przechodze do twojego pytania : Sposoby masturbacji są różna .
Np. :
1. Kiedy się kąpiesz w wannie przełanczasz wode na '' bicz '' i kierujesz na łechtaczke .

2. Kładziesz sie naga na brzuchu , wkładasz kocyk , ręcznik czy coś takiego między nogi i ruszasz biudrami .

3.Włóż rączke od szczoteczki do żębów do pochwy ( nie głęboko ) i wykonuj delikatne ogrężne ruchy .

4. Usiądz na poduszke w taki sposób żeby naga muszelka obcierała o poduszkę drażniąc łechtaczke . I wyobrażaj sobie że ujeżdzasz partnera .
dpowiedział(a) o 18:39
czytając to co piszesz jest żałosne , fajnie bd wyglądać z brzuchem dodatkowo kaziroctwo , jezeli wiesz co to znaczy mała , śmieszne jes to co wypisujesz jeżeli nie masz swojego mózgu możesz skorzystać z mojego , pozdrawiam zią ;p 

Albo jestem sama w domu ,rozbieram się i daje misia do cipki i ruszam udami w boki.Jęczę np.aaaaa,oooo,o jea i itp. 

- amolem pochwe posmaruj 
- muszę wyprubować ;D 
- jak tylko czytam te wszystkie odpowiedzi to się podniecam XD
- daj skeypa
- Słyczałam że jeżeli posmarujesz pastą mientową do zębów pochwe to daje nieziemskie uczucie.. ; ))
- Ej a jak mam mocno miętową to to nie piecze? 
- Mam pytanie... jeżeli masz 13 lat i masz skype... sorka jestem chłopakiem i znam się na takich rzeczach... mam też 13 lat ...to zadzwoń do mnie tylko... jak coś podaj twojego skype to ci powiem... ;)"

"Adrian-tomasz@... (tu załączona fotka) zapytuje:
- Mam fajne piersi?
- Fajne panie Adrianie (odpowiedź od Zorro123456), aż seks chce sie z toba robic kocham cie   "

Dobra. Wystarczy, bo nie zaśniecie.
Obraziłem kogoś?
Trudno, ale moim celem nie było nikogo obrażać, ani tym bardziej podniecać. Chcę tylko uświadomić wszystkim, że o ile trzynastolatkowie mają prawo być niedouczeni i głupi, o tyle prezydentowi to już raczej nie wypada.
Kolorowych snów.

środa, 11 października 2017

Szczerbiec

Byliście kiedyś w kościele?
Głupie pytanie...
Mądrzej byłoby się spytać: Po co tam byliście?
Obcować z bogiem? Zwiedzić, bo zabytkowy... Mama kazała? A może odbębnić coniedzielną porcję obowiązkowych modlitw bez zadania sobie trudu nad ich sensem?

Ja tam wchodzę wyłącznie z drugiego powodu, w większości są to kościoły w Italii. Te nasze nie mają mi nic do zaoferowania.
Odwiedziłem ich także sporo na Wyspach Brytyjskich.
Filozofia kościoła anglikańskiego przemawia do mnie o wiele bardziej.
Dwa lata temu byłem po raz pierwszy w katedrze York Minster, monumentalnej budowli z czternastego wieku słynącej z bogatej kolekcji oszałamiających średniowiecznych witraży i masy innych dzieł sztuki sakralnej zgromadzonej w katedralnym muzeum. Mnie, zachowane kościoły, służą jedynie w taki sposób. Bardzo doceniam pracę najwybitniejszych artystów historii w tworzeniu arcydzieł, nawet jeżeli sprowadzają się one do chwały bóstw, w które nie wierzę.
Tylko nie mówcie mi teraz, że jestem jakimś dziwadłem. Dzisiejsza moda na Egipt, Turcję, Tajlandię, czy inną Tunezję, opiera się przecież na tych samych przesłankach, chyba, że ktoś jest wyznawcą boga Ra, Buddy lub Mahometa.
Wybaczcie mi przydługi wstęp, ale muszę opowiedzieć jeszcze jedną krótką historię...
Zwiedzając katedrę w York natknąłem się na przycupniętego w jej ławach biskupa. Ponieważ to piękna budowla, a my zwiedzaliśmy ją długo i co pewien czas wracałem w okolice ławeczki, na której biskup siedział dostrzegłem, że co chwila przysiada się do niego ktoś inny i chwilę rozmawiają. Nikt wcześniej nie padał przed nim na kolana, nie całował jego szacownych szat i nie składał biskupowi żadnych hołdów. Ot, przyszedł porozmawiać. Koniec historii.

Wróćmy do Polski.

Wyobraźcie sobie podobną rozmowę u nas i mnie siadającego obok biskupa w Kościele Mariackim, na przykład z pytaniem...
- Proszę pana. Niech mi pan wytłumaczy jak się ma wasza filozofia naturalnych metod prokreacji do niepokalanego poczęcia? A później urodzin?
- To cud!
- Taki sam jak u tej z TVP, którą po modlitwie przestał boleć ząb?
- Grzeszysz synu!
- To słowo, którego znaczenia nie znam.
- Jeżeli chcesz trafić do nieba...
- Nie chcę! Po jaką cholerę mi niebo? 

Bzdura!
Zastanowił się ktoś, że całe to chrześcijańskie niebo będzie dane tylko do dnia sądu ostatecznego?
Bo potem bóg i tak może wszystkich wywalić do piekła!
Wszechwiedzący najpierw do niego wszystkich sprasza, a potem wypieprza?
To wcześniej nie wiedział, kto faktycznie na nie zasłużył?
A jeżeli nawet ów sąd dotyczyłoby tylko tych, którzy dotrwali do końca świata, to jakie macie dziś szanse, aby do tego końca świata dotrwać?
Kosmiczne brednie, którymi od dwóch tysięcy lat karmią nas wyznawcy Jezusa, stworzono jedynie na użytek straszenia wyimaginowaną potęgą jakiejś niezrównoważonej psychicznie istoty, która ponoć zarządza naszym życiem.
A skoro tak, to jakiego pioruna wysyłać dzieci do innych szkół niż seminaria? Wszak tylko tam nauczą ich wszystkiego o wszystkim!

Jakie to żałosne, że przeciętnemu polskiemu katolikowi bez problemu "wystarcza być" i nikt nie śmie zadawać żadnych pytań.
Ksiunc powiedzieli i kropka!
Zamrożone intelekty wyczesanych moherów cofają w czasy, o których powinniśmy dawno zapomnieć i wyrzucić do lamusa historii.

Chwilowo tego zrobić się nie da, ale to właśnie ten czas, w którym naszym zasranym obowiązkiem jest się temu przeciwstawić, bo nic nas tak skutecznie nie zapędzi do kibla jak oczywiste objawy sraczki.   


Miałem dziś w planach odkłamać, tak mocno zakłamaną historią chrześcijaństwa, ale jak zwykle mój temperament wywlókł mnie na manowce.
Nic to. Chwilowo jeszcze nie wybieram się w zaświaty.

Mam jeszcze słówko do pewnego oszołoma klęczącego chyba na jakimś moście z repliką Szczerbca.
Wiesz koleś, że na rewersie jelca miecza widnieje napis w języku hebrajskim?



niedziela, 8 października 2017

Prokuratura i skóra czyli kto zabił rysia

Dość ostatnio wydobyłem z siebie napuszonego bełkotu. Wierzcie mi, komentowanie słów idiotów pokroju Kaczyńskiego czy Sklepowicza, nie przynosi mi żadnej satysfakcji. Czuję do nich wyłącznie gigantyczny wstręt i sam jestem na siebie wściekły, że w ogóle o nich piszę.
Dlatego zajmę się dzisiaj kreaturą wabiącą się Szyszko.
Podobno ludzie pochodzą od jednej małpy, która, kilka milionów lat wstecz, spadła z drzewa, połamała kolana i oba duże paluchy u nóg. Skutki były opłakane. Wszystkie połamane kości i stawy zrosły się krzywo, kolana się jakoś wyprostowały, podobnie jak palce i biedna małpa zaczęła się szlajać wyłącznie po ziemi. Skutki były opłakane, ale o tym w biblii jest więcej. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że wg niej świat liczy sobie trzy i pół tysiąca lat.
No to wkroczyliśmy w świat kreacjonizmu, w którym niepośrednią rolę piastuje minister, w mordę, Szyszko. Taki polski Berivik.
Menda zapewne uważa, że ma pecha, bo nie wolno mu strzelać jeszcze do ludzi. Ale to pech pozorny - powinien raczej być wdzięczny, że inni nie mogą strzelać do niego.
Szyszko z pewnością nie pochodzi od małpy. Jego protoplastów, moim zdaniem, należy szukać w świecie  guźców, które wyglądają tak:


I wszytko się zaczyna zgadzać, bo to właśnie taka prehistoryczna afrykańska świnia.
Znów się rozgadałem...
Jan Guziec otóż, w swoim chlewiku, powiesił na ścianie skórę swojego odwiecznego wroga - rysia. Widocznie nie widział filmu Barei i nie usłyszał tekstu o tym, że "wszystkie Ryśki to fajne chłopaki".
A może właśnie słyszał i dlatego nie on go zabił?

- Ależ tak! - odpowiada prokuratura - Rysia zabił inny guziec i dał wyprawioną skórę Janowi na przechowanie, bo czuł, że zaraz umrze.
I umarł.
Pewnie powalił go zawał sześciu kul ze sztucera. Jan Guziec jest zatem niewinny! I prędzej doszukacie się dziewicy na oddziale porodowym niż winy u ministra. Tako rzecze zmodyfikowana przez kreacjonistę Zbigniewa, prokuratura.
Cały mój dzisiejszy idiotyczny wywód sprowadza się więc do genetyki i genetycznie modyfikowanych produktów zatruwających nam nasze błogosławione życie. Jan Guziec, wraz z całą pislandią, są efektem nieudanych eksperymentów.
Mam więc taki pomysł...
Zaprośmy do nas naukowców ze szkockiego Roslin (byłem, polecam, piękny zakątek, ale drogie restauracje), którzy pierwsi sklonowali owcę. Nadali jej imię Dolly. Owieczka po prawie siedmiu latach niestety zdechła. Została wypchana i stoi teraz sobie dumnie w Royal Museum of Scotland. 


Doświadczmy dziś, w naszym kraju, ataku zdechłych klonów. Ze wszech miar nieudanych, głupich i agresywnych. A najgorsze jest to, że wszyscy oni mają w okolicach siedemdziesiątki.
To jak z tą genetyką? Angole mogliby jej się od nas uczyć. I co z tego, że polskie klony nie trzymają żadnych rozsądnych parametrów?
Choćby sama długość ich życia powinna być asumptem (trudne słowo!) do bliższych badań nad gmo.
Syn, który jest biotechnologiem mówił mi, że w pięćdziesiąt lat temu był to termin całkowicie nieznany. Termin może, ale hitlerowska i stalinowska nauka miała w dupie naukowe terminy.
Oskarżam więc te dwa totalitaryzmy o bliską współpracę, której zadaniem było zadżumienie dzisiejszej Europy kanaliami pokroju Orbana, Szyszki, Erdogana czy Łukaszenki. Bo Kaczyński pochodzi od innego zwierza... Tego, którego musiało tsunami by nauczyć go pływać. Osobiście stawiam na amebę.

Jeżeli nie pali się Wam zawisnąć na ścianie chlewu Szyszki jako trofeum, przyjmijcie do wiadomości, że nasze DNA jest w dwudziestu procentach idealnie takie samo jak DNA ryżu. A bajkami o GMO możecie wypchać sobie jakiegoś rysia. Czarneckiego na przykład...

Ps

Nasza reprezentacja będzie grać na piłkarskich mistrzostwach świata. Ani mnie to swędzi, ani parzy, bo żaden ze mnie kibic. Odnotowuję ten fakt z kronikarskiego obowiązku.
I jeszcze jedno...
Podeślijcie mi prywatne zdjęcia z sobotniej akcji klonów na polskich granicach. Pewnie tylko na nich zobaczymy twarze, których pozazdrościłby nam każdy średniowieczny "Wielki Inkwizytor".
Polskaaaaa! Czerwono-Bialiiii!





sobota, 7 października 2017

Piłowanie Pazurów


Młodzi adepci sztuki filmowej w Stanach, w trakcie oczekiwania na odkrycie ich talentu, wykonują setki pożytecznych dla społeczeństwa zawodów. Najczęściej jednak wcielają się w role kelnerów, bo to i łatwo o nowe znajomości, i micha tańsza, a co bardziej znienawidzonym producentom można napluć w hot doga. Co Wam będę zresztą gadał. Tysiące hollywoodzkich zmywaków w McDonald's, KFC, Subway'a lub Burger Kingu, mogłyby opowiedzieć o tym niejedną pikantną historię.
Zanim jednak sami się staną zgrają mało rozgarniętych celebrytów i zaczną trząść portkami przed śliną tych, którym jeszcze się nie udało, posuwają swoją pracą Amerykę do przodu.
Innymi słowy...
Najpierw są pożyteczni, a później robią za dziwki.
U nas jest dokładnie odwrotnie. Weźmy pana Czarusia...
Prostytuował się w kasowych filmach, miał kupę pieniędzy, a w babach przebierał jak w ulęgałkach. Był znaną i bogatą dziwką. Niestety, jak to w życiu bywa, koło fortuny nie chce przestać się kręcić i Czaruś wylądował na aucie. I zapragnął wreszcie na coś się przydać, być pożytecznym znaczy... Kopać rowów jednak nie umie, a za kelnera robić się wstydzi. Musiał więc wybrać coś takiego, co mu zbytnio nie ciąży. Wybrał różaniec.
A że głupi nie jest i wie z jaką nadzieją pislandia czeka na kolejnych propagatorów swojej genialnej zmiany, z całym swoim aktorskim kunsztem, rzucił się w wir naprawy zrujnowanej RP. Stał się pożyteczny!
No i Czarusia znów wszędzie pełno. Nie wiem jak to przekłada się na jego gażę, ale nie mam cienia wątpliwości, że pisowski sponsor wystawił mu nielichy czek. 

Zawód aktora to ciężki kawałek chleba, ale to tylko zawód.
Słowo "zawód" ma, niestety, także i inne znaczenie... Zawiodłeś mnie, kolego Pazura! Nie przyczyniasz się to tworzenia żadnych lepszych wartości. Dołączyłeś do kliki próbującej wepchnąć nasz kraj w ciemną dupę średniowiecza, by czerpać z tego materialne korzyści.
Jesteś więc w dalszym ciągu zwykłą dziwką, ale taką starzejącą się, i szukającą klientów w coraz ciemniejszych zakamarkach lupanarów. Już nam nie jest po drodze. Przykro mi to pisać, ale nie chcę Cię już widzieć w żadnym filmie. Dołączasz bowiem do Pietrzaków, Zelników... czyli do tych zgranych i starych błaznów bez przyszłości.

Idź stąd! Co tu będziesz tak sam siedział... żeby pod koniec sparafrazować fragment Twojej kwestii ze scenariusza filmu "Psy".

Bo to właściwie jeszcze nie koniec moich wywodów...
Pewna znajoma przysłała mi fotkę bohatera mojego wczorajszego wpisu, mistera Sklepowicza. Pogromcę cnotek i dżentelmena w każdym calu. Znawcę kobiecej urody i bzykacza co się zowie!
Przypatrzcie się więc fotce z uwagą skoncentrowaną na jego oblubienicy i środkowych partiach sprężystego ciała Romana.  



czwartek, 5 października 2017

Roman Sklepowicz i wszystko jasne

Uwaga! To wpis dla dorosłych!
Chyba jeszcze nikt i nigdy nie podniósł mi ciśnienia bardziej niż ta gnida - Sklepowicz. Publikowane na Facebooku jego wystąpienie w, jakże by inaczej, telewizji "wRealu24" to chamstwo najwyższych lotów. Sklepowicz jest bezmózgą świnią, intelektualnym gnomem i parodią człowieka. Jeżeli kogoś to bydle mogło kiedykolwiek mógł rozśmieszyć, to wyłącznie sukinsynów pokroju dziennikarza z tej telewizji.
Gdyby jeszcze ktoś nie czytał, bądź nie słyszał, co wydobyło się z ust tego fiuta - udostępniam je z obrzydzeniem we fragmentach.
"Ładne laski idą na dyskotekę, a brzydkie, których nikt nie chce bzykać, to idą na demonstracje ”
- powiedział Sklepowicz na łamach internetowej telewizji "wRealu24"
Mało tego - dodał - Sam stałem i przyglądałem się uczestniczkom kobiecej manifestacji, aby ocenić, którą z nich, bym "bzyknął".
- I mówię: ta? O Jezus, o Boże! - Tak stałem i myślałem i doszedłem do wniosku: kto to rucha? Doszedłem do wniosku, że nikt. I dlatego idą w tej manifestacji ”
- dodał były ekspert TVP Info.
No to zobaczmy zdjęcia tych kobiet, których by fiut Sklepowicza nie wyruchał.
Przepraszam je wszystkie za mój język i publikacje bez zgody.




Zobaczmy też autora powyższych słów...


Z obowiązku dodam, że jest to jego oficjalna fotka.

Dziewczyny! Szczególnie Poznanianki!
To ścierwo mieszka w Waszym mieście!
Wybaczcie, ale to koniec mojego wpisu. Moje nerwy, mój czas, są dla mnie o wiele bardziej cenne od znęcania się nad samym sobą. Resztę dopowiedzcie sobie sami.

środa, 4 października 2017

Jak się robi wodę z mózgu

Odrzucam dziś rolę prostaka. Nie chcę być także zabawny. Czasem tak trzeba. Napiszę o czymś, co od dawna frustruje moją inteligencję, a na co tak niewielu zwraca uwagę.
Napiszę o słownych manipulacjach Kaczyńskiego w jego przemówieniach.
Przeczytajcie to koniecznie do końca, chyba że wolicie oglądać w necie wybuchające w mikrofali kartofle co jest, po części, także zasługą tego świńskiego pomiota. 

Hitleryzm w polskim wydaniu wygląda tak...
Taka nowa tradycja
89 miesięcznica...
Najpierw jest msza, po której następuje pochód, znaczy... przemarsz wyczesanych beretów pod prezydencki pałac. Są świeczki, peleryny z krzyżami i ten cały żałobny anturaż, na widok którego dostaję torsji. Pogrzebowy kondukt zatrzymuje się pod domem Dudy. Chwila organizacji i zaczyna wybrzmiewać Mazurek Dąbrowskiego. Atmosfera spędu ciemnoty nabiera patosu. Tak ma być, bo za chwilę na drabinkę wejdzie przecież ON! Pogromca uciemiężonego narodu, brat zamordowanego brata, potomek Piastów, Jagiellonów i Wazów; nasze pierdolone szczęście wszystkich naszych nieszczęść - Jarosław! Tu następuje przedśmiertny wrzask rozentuzjazmowanych moherów...
- Jarosław!
- Jarosław!
- Jarosław!!!
I na drabinkę wskakuje ON i jego zrąbany fizycznym wysiłkiem staw kolanowy. Tłumy płaczą, a warszawskie kamienice drżą ich szlochem. Od Woli do Saskiej Kępy, od Czerniakowa po Bródno.
No więc wchodzi, by z wrodzonym sobie geniuszem wprowadzić atmosferę familiarności mówiąc:
- Przypominam sobie jaka długa droga za nami! Jeszcze tak niedawno byliśmy tak daleko, a gdzie jesteśmy teraz?
Od razu następuje wspólnota emocji. To on ją zbudował.
- Jesteśmy coraz bliżej! - mówi bóg.
- Prawda zostanie wyjaśniona! - obwieszcza.
I kogo obchodzi, że prawdę można co najwyżej odkryć lub wyłożyć, ale nie wyjaśnić? Prawda jest albo jej nie ma. Wyjaśnienia prawdy to nonsens.
- Mamy prawo do prawdy! - bełkocze dalej karzeł z drabinki - ale ona jest ukrywana, bo przeszkadzają  nam wrogie siły. Wróg jest wszechpotężny i nic na tej drodze go nie zatrzyma! Totalna opozycja to wielogłowa hydra, wszechpotężny wróg, która zrobi wszystko aby nas zatrzymać! Ale oni są słabi! Niech sobie krzyczą tam... za barierkami... próbują zrobić wszystko, aby nas zniszczyć! Ale my się nie damy! Nic nas na tej drodze nie zatrzyma!

To dlaczego, do jasnej cholery, wciąż tego zwycięstwa nie ma? Stek nieskładnych zdań bez logiki i sensu, ale za to jak brzmi!
- Nasza cierpliwość zwycięży. - opowiada wódz - Nasza ciągła determinacja, nasz honor i polska godność. Mówię wam! Jesteśmy coraz bliżej prawdy, to nasz fundament!
- Zwyciężyliśmy! Ale dokąd nie zwyciężymy, to nie skończymy. I nikt nie zdoła nam w tym przeszkodzić. W każdym naszym działaniu chodzi o naszą godność! Aż wreszcie, pewnego dnia, będziemy mogli powiedzieć, że mamy Czwartą Rzeczpospolitą.

Tu muszę się wtrącić...
Jaka to polska godność? W czym jest ona lepsza od austriackiej lub włoskiej? Mamy każdego poranka godnie myć sobie zęby, godnie się wypróżniać i, z naszą pieprzoną poranną godnością, zapieprzać do roboty?
No i to:
- Pewnego dnia!
Znaczy... kiedy?

Nigdy otóż! Syndrom kija i marchewki; za którą wciąż trzeba iść, która nam wiecznie pachnie, ale nigdy jej nie zjemy, bo zawsze będzie ona dyndać metr przed nami na kaczym sznurku?
Infantylność tego bełkotu przekracza granice mojego pojmowania.
I jeszcze jedno...
- Chcemy Polski suwerennej, niepodległej, sprawiedliwej...
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to wszystko znaczy to samo.
Teraz zaczyna się bełkot o jakiejś  rajskiej wyspie wolności otoczonej bezkresnym morzem. To przecież żaden nacjonalizm, żadne nawoływanie do izolacjonizmu lub olewania wartości innych od propagowanych przez socjopatę z drabinki. To Polska jakiej chcemy! Mamy mieć  w dupie dobrobyt i dostatek - to nieistotne. Mamy się do usranej śmierci martwić o naszą polskość i węszyć swoich wrogów. Przecież nie jesteśmy jeszcze wolni i tylko on wie jak zrobić nam dobrze. Na kolana chamy! Oto słowo boże!

Mój znajomy z Facebooka opowiedział takę historię...
Szedł ulicą i zatrzymała go nasza kochana policja. Zatrzymała bez wyjaśnień i zaprowadziła na komendę. Po godzinie dowiedział się, że przyczyną zatrzymania było to, że miał w ręku czarny parasol. Trzeciego października! W Warszawie! No to, do kurwy nędzy, jaki miał mieć? W różowe biedronki?
Pisowców powoli zabija paniczny strach o swoje dupy. Drabinkowy Satyr wije się jak piskorz. Jego smoleńskie spicze to bełkot dla niedorozwojów.
Nie wygadałem się jeszcze na ten temat, ale na dziś zakończę tak:
Koniec części pierwszej.








poniedziałek, 2 października 2017

Casanova i synowie czyli fiuty w natarciu

Ten prawdziwy, bo dziś będzie o podróbach, równo 252 lata temu, przyjechał do Warszawy. Miał wówczas czterdzieści lat, a więc pewnie i niemało "zaliczeń". O Polkach stwierdził, że:
- "W ogólności płeć piękna jest brzydka w tej krainie".
Nie będę tego komentował, bo Casanova był cienki Bolek. Przyznał się do bzyknięcia zaledwie 148 panienek. Ale mi osiągnięcie!
Taki Keith Richard ze Stonsów chwalił się równym tysiącem, Nicholson dwoma, Julio Plexigas zaliczył pięć stówek!
Charlie Sheen ma ponoć na koncie przeszło pięć tysięcy (z moich wyliczeń wynika, że jakieś dwie stówy na rok) chyba, że zaczynał w kołysce...
Nie sposób pominąć Tadka Plucińskiego... - trzy tysiące! Pierwszy raz z mamą kolegi...
Polak też potrafi. Więcej! To trzeci schodek na podium.
Bo pierwsze zajmuje Wilt Chamberlain, amerykański koszykarz... Dwadzieścia tysięcy trafień! Może dodał też te z parkietu i ze dwa tysiące asyst?
Rozgadałem się.
Gdzie mi do mistrzów! Chylę czoło.
Zerknijmy jednak na drugi biegun...
- Kaczyński - cztery wypięcia i dwie asysty.
- Błaszczak - dwie asysty i cztery wypięcia
- Kamiński - cztery asysty
- Adam Abramowicz, pis... - nic o nim nie wiem, ale pracował w wodociągach i kanalizacji. Z zawodu menedżer! To jest taki zawód?
- Joachim Brudziński - ojciec trojga dzieci, a więc trzy zaliczenia. O asystach nic nie wiem.
- Terlikowski - widząc jego babę wcale mnie nie dziwi że został filozofem. Wiele asyst...
Chlubnym wyjątkiem na tej liście jest Kornel Morawiecki. Z racji swojej niebanalnej urody i fizycznego wykształcenia, kwalifikuję go jako lekko przebrzmiałego Casanove prawicy. Przyznaje się wprawdzie tylko do kilku kobiet, ale na tle "seksoholików" z pisu, powinien nam się jawić przynajmniej jako cień Chamberlaina. Różni go jedno...
Żaden z mojej listy historycznych top-bzykaczy nie może pochwalić się celnym strzałem. A on trafił! Ma syna Mateusza, któremu od dawna wydaje się, że jest zajebistym ekonomistą, bo jest historykiem. Ten rzadziutki, jak dwunastoprocentowa śmietana, Mateuszek Krzywousty, na nasze nieszczęście, zaliczył cztery wsady.
I wystarczy!
O prawicowych seksoholiczkach napiszę innom razom.

Wasz Tadeusz


Nie Rydzyk! Ksywa Dwadzieścia milionów rocznie.