środa, 30 maja 2018

Ocalić Irlandię

Niewątpliwie najgłupszy i najbrzydszy babsztyl z pisowskiego panteonu najbrzydszych i najgłupszych babsztyli, zwie się Sobecka. Moje, bardzo zresztą ogólne poczucie piękna, doznaje na jej widok serii anafilaktycznych wstrząsów objawiających się świszczącym oddechem, obrzękiem warg i języka, zaburzeniami rytmu serca i zawrotami głowy. O dusznościach, biegunce, rumeniu i pokrzywce nie wspomnę. 
Chyba jednak wspomniałem... Trudno.
Wydawać by się mogło, że cała seria tych, jakże przecież radosnych doznań, powinna skłonić mój organizm do wywieszenia białej flagi i rzucenia się w wir fali ogólnego uwielbienia posłanki. 
Z przykrością donoszę, że tak się nie dzieje. Widocznie dlatego, że mój wrodzony masochizm nie jest jeszcze gotowy na aż tak ekstremalne doznania. 
W efekcie puszczę sobie tylko dyskretnego pawia na jej widok i posłucham monologu Poniedzielskiego.
Niestety... 
Posłanka Sobecka wzięła się ostatnio za politykę międzynarodową. 
To tak, jakby mój żółw wylazł z terrarium i ogłosił się cesarzem Brazylii. 
Sobecka Brazylii ratować nie chce. 
Chce ratować Irlandię ogłaszając modlitewny szturm na Zieloną Wyspę. 
Oczyma wyobraźni widzę właśnie świętą trójcę, spadającą w piątkowy wieczór, niczym V-2, na Dublin, i ratującą nawalonych jak stodoła Collinsów, Brennanów, McGrathów, O'Sulivanów i Walshów przed zakusami euro entuzjastycznych Belzebubów.
Serdecznie współczuję Sobeckiej, że jej ukochana bozia aż tak bardzo poskąpiła jej rozumu. Może jednak, przynajmniej dla niej, to dobrze, bo jak kompletny głupol nie wie co robić, to zaczyna się modlić. 
Widać bóg lubi dorosłych niepełnosprawnych, ale tylko tych z obszaru Sobeckiej i Rydzyka. 

Jest taki dowcip o skoczkach spadochronowych...
Leci taki jeden i widzi, że wyląduje w centrum miasta, ale na jego drodze stoi kościół.
- Oby tylko nie gotycki...

W centrum Dublina, jest ulica O'Connell. To taka gorsza część centrum miasta, którą przecina rzeka Liffey. Okolice słyną z handlu dragami. Robi się to w biały dzień i bez krępacji. Przekonałem się o tym na własne oczy wcinając na przystanku autobusowym fisha z czipsem. 
Modlitewny atak na Irlandię proponuję zacząć w tym miejscu. 
Niestety, okolicę przyozdabia monument jakże słusznie nazywany "Wielką Szpilą". Ma sto dwadzieścia metrów wysokości. 
Wystarczy, aby modlitewne ataki ziomali Sobeckiej zakończyły na niej swój drętwy żywot, a każdy przeciętny Flanagan i O'Rourke, tak się pali do wysłuchania jej modlitw jak ja do koloratki.



wtorek, 29 maja 2018

Wycieczka po Italii

Jestem wielkim fascynatem włoskiego renesansu. Zbyt rzadkie wyprawy do Italii to taki czas, w którym co chwila szczypię się w policzek mówiąc do siebie:
- Czy ja aby na pewno tu jestem?
- A może właśnie po tej drodze stąpał kiedyś Michał Anioł?
- A może przejeżdżał na osiołku wielki Leonardo szkicując przelatujące ptactwo i kombinując jakby tu do nich dołączyć?

Toskania, bo o niej dziś mowa, oczarowała mnie dużo dawniej, niż miałem okazję pierwszy raz ją zobaczyć. W ogromnej części jest to zasługą Irvinga Stone i powieści pt. "Udręka i Ekstaza" o życiu Michała Anioła. To chyba druga, ale też najbardziej "zaczytana" książka z moich półek. Kartki z niej wypadają, a okładka jest w strzępach. Ale co to za książka!
Szczyt listy bezapelacyjnie zajmuje "Paragraf 22".
I tak już zostanie.
Wypada dodać trzecie miejsce...
To Trylogia.

Wracam do Toskanii.
Ponieważ nic mnie, i nikogo w tej grupie, nie ogranicza, będzie teraz seria fotek...

Złote drzwi do baptysterium naprzeciw florenckiej katedry. Efekt konkursu, który wygrał Lorenzo Ghiberti w roku 1402. Konkurs ogłoszono w roku 1400. To data początku renesansu.

Szybki skok do Pizy


Krzywa cholera jak cholera :) 
I znów Florencja...


  W drodze do San Vincenzo. Gdzieś pomiędzy San Giminiano, a Volterrą.


Galeria Ufizzi we Florencji. Bilety radzę zamówić w internecie, bo kolejka długa jak diabli i zmarnujecie tylko czas.
Michał Anioł i tondo "Święta rodzina".
 
To po drodze... Przypomnę sobie nazwę miasteczka... Campilgia Marittma! Zblokowałem tam żonusię w dybach i miałem zostawić, ale męski odłam turystów miał takie same plany, a kolejka rosła. Czy to nie symptomatyczne, że każdy mąż marzy o tym samym? Byłem tam dwa lata później i dybów już nie było. Ktoś chyba zakosił.




Jedziemy dalej.. 

 Włoskie cygaro.

Populonia. Chyba najmniejsze miasto świata, Ma jakieś piętnaście domów, jedną ulicę i ruiny zamku.



 To już w Rzymie.



Aleja zbudowana na rozkaz Mussoliniego i główny trakt do Watykanu.


Nie chcę być złośliwy, ale Karol Wojtyła kazał się pochować w ziemi. Tak wyglądał jego pierwszy grób. Przenieśli go obok Piety Michała Anioła żeby Duda nie musiał bratać się z chamstwem na wąskich schodkach do krypty.
 




Obowiązkowe Hiszpańskie Schody. Poniżej jest śliczna fontanna z roku 1623. Ją i Di Trevi wciąż zasila starorzymski akwedukt. Fontanna jest pamiątką po powodzi z 1598 roku, kiedy to wezbrane wody Tybru wyrzuciły w tym miejscu łódkę.



Ponoć lody obok Di Trevi są boskie. Nie sprawdzałem, bo rzadko jadam lody.


 No i Di Trevi...


 Żonusia i bańka włoskiego sikacza. Ważne, że duża. Poległem drugi.





Pewnie nasuwa się teraz wszystkim pytanie, co owe zdjęcia mają do renesansu.
Zbliżają się wakacje i, jeżeli nie wiecie dokąd jechać, jedźcie właśnie tam. Kluczowe słowo to renesans czyli ODRODZENIE! Nie znam lepszego miejsca, aby się odrodzić.
Jakby coś, to służę za przewodnika.


piątek, 25 maja 2018

Zapach kobiety

Nie chciałem zatytułować tego posta "Zapach Krystyny" z obawy o Wasze ukochane laptopy i telefony, które niechybnie byłyby narażone na obrzyganie. Nie ukrywam, że martwię się także o siebie i mój własny sprzęt... jakkolwiek by to nie miało zabrzmieć.

Osoba, którą od tej chwili będę nazywał K.P., jest przedstawicielką wymierającego rodu osobników,  których określamy nazwą: "Pierdoli jak baba pod kościołem", przy czym jest to określenie używane dziś jedynie przez dżentelmenów.
Pod rządami pisu schamieliśmy bowiem do cna i choćby tylko za to należy się tej bandzie bezwarunkowa eksmisja na bruk o drugiej w nocy mroźnego stycznia na boso i z gołą dupą.

Wszelkie skojarzenia z niemieckimi obozami zagłady są bezpodstawne, bo długa historia odnotowała wiele tysięcy podobnych przypadków i dopiero dwudziesty wiek doprowadził ten proceder do perfekcji.

K.P. wpełzła ostatnio do gmachu sejmu i poczuła woń. To nowe doznania dla nosa K.P., choć wydawało mi się dotychczas, że organ powonienia jest, w jej przypadku, umiejscowiony na rozdwojonym końcu języka (a fuj!) owej persony z wachlarzem. Cholera zresztą ją wie, czym ów wszechogarniający sejmowy smród, wspomniana żmija wyczuła. Ale wyczuła.
I nie omieszkała zawiadomić o swoim odkryciu opinii publicznej, że oto...
Budynek parlamentu za kilka dni należy zapewne wyburzyć, ziemię zaorać, zdezynfekować, odkwasić, zderatyzować, zdezynsekować i odbudować na nowo tak, aby doczesne szczątki świątobliwego ciała K.P. ośmieliły się tam wwlec celem wpierdolenia czternastu hamburgerów i popicia ich dietetyczną colą.
Bo o linię trzeba dbać!

Powiem szczerze...
Nie ma i nie będzie na świecie nigdy nikogo, kto budziłby we mnie tak straszliwą odrazę jak ta troglodytka, o której obiecałem sobie nigdy nie napisać już ani słowa.
Ale nie mogę! Cholera! No, nie mogę!
Chyba mnie rozumiecie...
Ciekaw jestem po co ona tam poszła?
Sorki... Pojechała taksówką.
Czyżby należała do sejmowej komisji do spraw badania zapachów w oborach sprawdzając... (tu będzie mój neologizm) nosoleptycznie... wpływ aerozoli atmosferycznych PM 2,5 na długość życia kaczorów?

Wyobraźcie sobie teraz, że jesteście w grupie protestujących od 38 dni rodziców dorosłych dzieci niepełnosprawnych i macie w swoich telefonach kalkulatory...

K.P. wydała na taksówki 52 tysiące złotych...
52000 podzielone przez 500 złotych miesięcznie na dziecko to ile? To 104 na rok.

Ochrona Kaczyńskiego kosztuje sto tysięcy miesięcznie...
100000 podzielone przez 500, razy dwanaście miesięcy? 2400

Jeden ochroniarz zarabia miesięcznie pięć tysięcy na rękę. Pomnóżmy ich przez ilość posłów pisu i dodajmy koszty samochodów, kierowców i paliwa...
235 posłów razy 5 tysięcy za ochronę i drugie tyle na resztę...
To 2 350 000...
Podzielmy to teraz przez 500 na jednego niepełnosprawnego...
4700...

Trzy minuty mojej wyliczanki na poziomie trzeciej klasy podstawówki i już znalazłem 7204 miesięczne wypłaty po 500 złotych. 

Budżet na mosty Morawieckiego to 5 miliardów, czyli kolejne dziesięć milionów wypłat po 500 złotych.
I mamy 10 007 204 wypłat na cierpiące od urodzenia dzieci. Dziesięć milionów wypłat!

A gdzie strzelnice?
Po jakiego chuja niepełnosprawnym strzelnice!
Chyba jedynie po to, aby mogły, z wysokości swojego wózka, skutecznie odstrzelić piętnastego hamburgera spod ust (a fuj!), tej przeklętej czarownicy. 

Nie oskarżam K.P. o bycie idiotką.
Ona nią, po prostu, jest!

Proponuję ogólnonarodową zrzutkę na wielki flakon Channel 5, dla Krychy. Mam nadzieję, że w powodzi najznamienitszego zapachu w historii świata, przestanie wreszcie cuchnąć.
A zamiast wachlarza, proponuję stanąć jej za startującym Boeingiem 777



środa, 23 maja 2018

Jeszcz raz o Wałęsie

- "Kto nie szanuje Wałęsy jest ścierwem!" - powiedział Kuba Wątły w swojej internetowej telewizji, a ja się z nim zgadzam w stu procentach.
Z pobieżnej nawet obserwacji jego politycznych przeciwników, rzuca się w oczy ich kompletna  bezradność wobec zasług tego prostego robotnika z Gdańska; ta cała fala jakże żałosnej zazdrości wobec niego i wylewająca skala małości jego krytykantów.
Każdemu niewielkiemu ludzikowi z pisu, który, dziwacznym zrządzeniem losu, dochrapał się eksponowanego stanowiska w państwie, wydaje się, że jego żałosne życie, przedstawiane na tle ludzi nie z jego ligi, staje się wartościowsze.
Oczywiście wcale tak nie jest!
Najlepiej obserwujemy to, niestety, w przypadkach śmierci osób szanowanych i znanych.
Syndrom cmentarnej hieny, żałośnie próbującej się ogrzać przy zimnych zwłokach, najlepiej obrazuje skalę nikczemności ludzików pozbawionych własnej wielkości.
Kiedyś już o tym pisałem, ale powtórzę...
Maciej Kuroń, Marysia Czubaszek, Wojciech Jaruzelski... i pewnie z setka innych, o których teraz nie pamiętam...
Za każdym razem śmierć tych ludzi wywlekała z gnoju bandę glist nieudolnie próbujących zapewnić sobie choćby chwilę własnego łajdackiego żywota oświetlonego wielkością innych.
Skala tego szamba z roku na rok rośnie. Do polityki trafiają tępe Smerfy obliczające kariery ilością śliny, która zapewni Kaczyńskiemu bezstresowego stolca i podstawową higienę już po nim. 
Gardzę taką hołotą. Podstawą kariery, w każdej dziedzinie, musi być fachowość i wiedza. Każde inne przesłanki są tylko wynaturzeniem. 
Do pewnego stopnia rozumiem Kaczora. Od początku założył sobie, że jedynie na czele bandy dobranych klakierów może coś w życiu osiągnąć, bo i u niego przesłanek do bycia kimś znacznym kompletnie nie widzę. To żałosna, bezpłciowa i pełna kompleksów postać żerująca od lat na prochach swojego brata, jakże doskonale wpisująca się w tok mojego dzisiejszego wpisu.
Kim byłby on bowiem, gdyby jego bliźniak nie zginął w Smoleńsku?
Starym zgredem bez konta w banku, kulawym lustrem moherowych tępaków spod Jasnej Góry i
rydzykowym podnóżkiem. Żałosnym emerytem prześlizgującym się od początku życia po błocie polskiego ciemnogrodu i udającego posła.

Jak więc na tym tle prezentuje się postać Lecha Wałęsy?
Nigdy nie byłem jego fanem. Drażni mnie i niespecjalnie go lubię, ale w obliczu jego zasług...

...wyczyściłbym mu buty!






Ciekawe jakiej nagrody spodziewa się Kaczyński?
Był już biznesmenem roku i człowiekiem roku...
To co teraz?
Miss Polonia?

wtorek, 22 maja 2018

Maybach dla każdego...

Tak się zastanawiam...
Powiedzcie mi!
Kto w tym naszym sejmie jest niepełnosprawny?
Bo raczej nie ci biedni ludzie, którzy walczą o resztki honoru i prawo do godniejszego życia!

Gdyby wybory były za dwa miesiące, rządząca banda pislandzkich skurwieli natychmiast znalazłaby pieniądze i chwaliła się tym co minutę. Jacyż to oni są dobrzy! A jak dbają o naród! No i te biedne dzieci! Nam przecież tak na nich zależy! Co tam jakieś gówniane pięć stów! Po wyborach damy wam po dwa tysiące! Na matkę, ojca, dzieci i psa! Głosujcie na nas, bo jedynie my wiemy jak zrobić wam dobrze!
Koń dla was zarży, Kogut zapieje, Kaczor zakwacze, Krycha zasyczy, a Terlecki da każdemu wciągnąć kreskę. Będzie pięknie! Po wyborach.

I każdy, kto jest wystarczająco durny, aby głosować na tę intelektualną zgniliznę, podskoczy z radości na widok Rachonia ogłaszającego dobre nowiny.
Nasz najukochańszy pan prezydent poleci w naszym imieniu do USA pomodlić się przed pomnikiem katyńskim, Głódź pierdolnie flaszkę Burbona z gwinta, Rydzyk dokupi szesnastego Maybacha i dwa Caracale dla swojego moherowego wojska, a oszczędny Jarosław zainwestuje w klimatyzowaną drabinkę. Suski odnajdzie Katarzynę Wielką, Jaki rablarora, a Macierewicz przyczynę smoleńskiego mordu największego prezydenta wszech czasów.
I wszyscy pojadą do San Escobar świętować w imieniu uszczęśliwionych niepełnosprawnych.
Bo świat stoi dla wszystkich otworem.
Pod warunkiem, że macie na nazwisko, na przykład Kogut, który przez całe swoje życie pompował kolejowe szyny, a teraz, niesłusznie oskarżony za niebranie łapówek, zapożyczył się na milion złociszy, pewnie w jakimś SKOKU, i spierdolił na leczenie, zapewne także poza kolejką, do Tworek. Bo Stasio Kogut jest krystalicznie czystym kogutem, który brzydzi się łapówkami! 
Bo bez koguta nie świta i słońce nie wschodzi.
Bo koguty są nam niezbędnie konieczne; tak samo jak mądrości Czarneckiego Ryśka i pieśni Sobeckiej o ojcu Rydzyku.
I, kurwa mać, pszczoły!

Bo wszyscy pisowcy, to jedna rodzina!

Przeglądałem sobie internet i trafiłem na wpis kogoś, kto przedstawia się jako: "kagan z australii".
Przedstawił on listę największych zdrajców narodu polskiego.
Poznajcie ją, bo warto!

Boleslaw Chrobry
Kazimierz Wielki
Jan Kochanowski
Mikolaj Rej
Wladyslaw Jagiello
Mikolaj Kopernik
Jan III Sobieski
Powstancy z Powstania Listopadowego
Powstancy z Powstania Styczniowego
Adam Mickiewicz
Juliusz Slowacki
Maria Sklodowska
Jozef Pilsudski
Powstancy z Powstania Warszawskiego
Jan Pawel II
Solidaruchy
Lech Walesa

Zawsze bede walczyl o prawde i nie pozwole zeby solidaruchy ktore falszuja
historie honorowaly tych zdrajcow nawet gdybym byl bity do nieprzytomnosci!!!

KAGAN POLSKI PATRIOTA MLOT NA SOLIDARUCHOW

Zachowałem oryginalną pisownię.
Lista jest mała niczym mózg kagana, skromna jak jego wiedza i ograniczona jak terytorium koguta, ale pokazuje jedno...
Jak wiele trzeba mieć w sobie determinacji, aby wytrzymać przeszło miesiąc w sejmie, w towarzystwie podobnych kaganów.
Osobiście czekam na dzień, w którym marszałek zamknie wejście do sejmu dla marszałka sejmu.
Słuszną linię ma nasza patria!


I wykwintną...
Niczym linia karoserii najnowszego nabytku ojca Tadeusza.

piątek, 18 maja 2018

Kler, zakupy i wniebowstąpienie

Dziś znów będzie o kościele katolickim, ale zacznę z zupełnie innej beczki. Od zakupów.
To niezwykle ciekawy temat z socjologicznego punktu widzenia, a ja socjologię bardzo cenię.
Podglądałem wczoraj pewną niewiastę wypakowującą w Biedronce swoje zakupy. Była młoda, niebrzydka, ale potwornie otyła.
Czekaliśmy bezczynnie, bo kobieta przy kasie bezskutecznie próbowała wygrzebać z foliowej torebki jakiejś starowinki cholerne kilkanaście groszy i zablokowała kasę. Kolejka za mną wciąż rosła, klienci robili się wściekli, zaś tęga niewiasta przede mną, z powolnością przypisaną ludziom z wielką nadwagą, wypakowywała na taśmociąg zakupy.
Jej prawej dłoni nie ozdabiała obrączka, mniemam przeto, że były to zakupy tylko dla niej.
I cóż kupiła?
Solidny kawał mięcha, nieodzowne dwa litry Coli, worek pyrów, jakieś sery, pewnie z kilo słodyczy wszelakiej maści, wielką cukinię i wagon rzeczy, których nie pamiętam, ale sobie przypomnę.
Aby zaś podnieść podupadającą samoocenę, na przesuwającym się pasie gumy znalazło się piętnaście deko koktajlowych pomidorków i naciowy seler.

Jak się to ma do socjologii, kościoła i seksu?

Ma się otóż bardzo!
Bo klechy to taka klika, która mówi ciemnocie tak:
- Będziecie zbawieni (mięcho), pójdziecie do nieba (cola), to my jesteśmy waszymi pasterzami (kilo słodyczy), a jeżeli macie wątpliwości, to czekają na was piekielne męki (worek pyrów).
- Macie jednak szansę! (kawał sera) i zaufajcie bogu (miętowa guma do żucia).

Przerwę na chwilę...

Wychodziłem kiedyś z domu, gdy zadzwonił telefon. Pędzę więc przez chałupę, podnoszę słuchawkę i mówię:
- Słucham?
- Czy to pan profesor?
- Nie.
- To czemuś się, baranie, nie uczył?

Po pierwszej fali wkurwienia zacząłem się śmiać.
- No faktycznie! Gdybym był profesorem, to gość po drugiej stronie drutu wyszedłby na idiotę, a jego kawał byłby gówno wart. 

Tak działają batmani. Pytają nas:
- Zgrzeszyłeś?
A my odpowiadamy:
- Zgrzeszyłem!
A może należałoby odpowiedzieć:
- Nie zgrzeszyłem!
I co mogliby nam wówczas zrobić?

Otyła dziewczyna z Biedronki grzeszy na okrągło swoim obżarstwem, ale dla spokojności duszy zjada koktajlowe pomidorki, które przegryza selerem. I sumienie ma krystalicznie czyste, bo zjadła coś zdrowego. 
To takie odpuszczenie sobie grzechów.
A może zamiast selera lepsze byłoby lustro?
Proponuję stanąć przed czymś takim, popatrzyć we własne oczy i dopiero wtedy zadać pytanie:
- Zgrzeszyłeś?

Nie znoszę trzymać się zasad! Nie znaczy to, że nie wiem co to moralność.
Ale chciałbym kiedyś zadzwonić do kogoś i spytać:
- Czy ma pan kurze nóżki?
- Mam.
- A czy ma pan skrzydełka?
- Mam.
- A ma pan świński ryj?
- Także mam!
- To musi pan cholernie śmiesznie wyglądać!

Czy ja napisałem, że będzie także o seksie?
Następnym razem.



środa, 16 maja 2018

Tatuaże i Szatan. Wpis lekko erotyczny

Niedawno wpadłem jak bomba do pewnego sklepu, w którym sprzedaje oszałamiająca urodą blondyna. Byłem jedynym klientem, a ona, korzystając z wolnej chwili, układała jakiś towar stojąc na drabince. Była w podartych jeansach, seksownej bluzce i stawiała coś na półkach niemal pod sufitem odsłaniając dziesięć centymetrów ciałka powyżej spodni.
Kurde... - pomyślałem - Jakoś przestało mi się spieszyć... Postój sobie dziewczyno na tej drabince jak najdłużej! Poczekam.
Spod spodni wystawał jej bowiem niebieski sznureczek stringów, ponad którym wił się delikatny tatuaż dookoła bioder.
Niewątpliwie było to dzieło szatana.
I już prawie sięgałem po telefon do najbliższego egzorcysty, kiedy dziewczyna zeszła i zwróciła się do mnie z banalnym pytaniem:
- Czym mogę służyć?
No i co ja jej miałem odpowiedzieć?
- Poproszę budyń?
Z trudem przełknąłem resztki śliny przez wyschnięte na wiór migdałki i rzekłem:
- Chciałbym niebieskie stringi. Znaczy... niebieskie Winstony, cienkie, takie super slim i gaśnicę...

Nigdy nie uważałem blondynek za mniej inteligentne od rudych, szatynek i kruczoczarnych przedstawicielek rodu płci o wiele piękniejszej. Nie zawiodłem się. Dziewczyna obdarzyła mnie olśniewającym uśmiechem, podała paczkę fajek i... weszła na drabinę dokończyć układanie czegoś tam by ponownie odsłonić to niebieskie coś tam powyżej jeansów. Ciekawe dlaczego było jej tam tak śpieszno?!
To nie mógł być człowiek! doszedłem do oczywistego wniosku po wyjściu ze sklepu. Spotkałem diablicę!
Obiecałem sobie solennie, że po powrocie do domu skontaktuję się jednak z egzorcystą i podam mu namiary najbliższego diabła działającego w mojej okolicy.
Muszę jeszcze tylko kupić pieczywo.
Niestety. Kolejna wtopa!
Za ladą piekarnianego stoiska uwijały się następne dwie wytatuowane diablice. Jedna kusiła jakąś piekielna wizją końca świata na lewym ramieniu i kwiatuszkiem na stopie, a druga koroną cierniową opasającą jej ramię. Diabeł rządził i tutaj.
- Poproszę dwie kasjerki... znaczy te, no... kajzerki...

Ilość diabelskich pomiotów, pośród milionów częstochowskich aniołków, rośnie w zastraszającym tempie. Najłatwiej ich poznać po tym, że są młodzi, atrakcyjni i wytatuowani.

Na szczęście mamy ojców kościoła, którzy dostrzegli problem i ostrzegają nas przed nim.
Wierzcie mi! Jest przed czym!
Te piękne dziewczyny z wytatuowaną różą na udzie, są jedynie bezpłodnymi wysłanniczkami diabła, a ich krew skażona jest demonicznie przetworzoną farbą. Wszystkim przecież wiadomo, że najgorszy kontakt z szatanem, to kontakt krwi, bo farba jest okultystycznie przerobiona, a diabły wbijają ją im pod skórę.
Bezpłodność murowana.
Gdybyście zatem chcieli skutecznie roznieść po świecie swoje plemniki, to musicie wyszukać wstrętne babsko ubrane w czerwony kaftan z orłem, trzymające krzyż i śpiewające godzinki. Jeden stosunek z rozkładówką Playboya na twarzy waszej wybranki do spółki z gorącą modlitwą, powinien zaowocować poczęciem.
A wszystkie wysłanniczki szatana, te bezpłodne i tryskające seksem ślicznotki, te skażone wbitą pod skórę niebieską farbą, to zostawcie może dla mnie. Już ja im pokażę gdzie diabły spędzają wakacje!
A co? Nie można sobie pomarzyć?
 

wtorek, 15 maja 2018

Jak to jest w niebie

Muszę co pewien czas przejechać się po klerze. Tak dla zdrowotności. Ponieważ dawno o nich nie pisałem, moja zdrowotność zaczyna podupadać.
No to do roboty!

Dwa tysiące lat wmawiania ludziom niebiańskich nagród po śmierci zaowocowało cholernie ziemskim rajem dla kleru. Pewnie dlatego ich wiedza o sprawach niebiańskich jest tak dogłębna, że zorganizowali oni sobie raj na długo przed śmiercią i na co dzień.
Kasę im znoszą, podatków nie płacą i nikt ich z niczego nie rozlicza. Fajnie mają, co?
A co dają w zamian?
Dają Wam niebo, czyli coś, czego nikt nigdy nie widział, skąd nikt nie wrócił i o czym nie bąknął ani słowa. Widocznie wszystkim jest tam tak dobrze, że mają w dupie cały nasz ziemski padół i wszystkich Was razem wziętych.
Widać po śmierci stajemy się tak szczęśliwi, że przestają nam być potrzebne inne uczucia prócz nieokiełznanego szczęścia.

Powiedzcie mi tak szczerze...
Czy waszym marzeniem po śmierci jest niekończąca się nigdy rozmowa z waszym ojcem? Czy może jesteście fanami wirtuozów grających na harfie? A jeżeli nawet, to jakie oni grają kawałki? Coś znanego z Presleya albo Beatlesów? Kto w niebie pisze muzykę?
Mniemam, że raczej wszyscy, i tak samo genialną. Skoro więc każdy może być tam Chopinem i Mozartem, to po jakie licho słuchać jeszcze Beethovena?
Jednego dnia możesz być Leonardem z Vinci, drugiego Szekspirem, trzeciego Dodą.
Dlaczego mam wierzyć w boga skoro i tak pójdę do nieba? Jak pójdę i go tam spotkam, to pewnie uwierzę.
Po cholerę tu i ówdzie pojawia się jakiś niebiański wysłannik, który nie zachwala cudowności życia po śmierci tylko zaraz zaczyna bredzić o zbliżających się nieszczęściach na ziemi? To tak dla przypomnienia rocznicy objawień fatimskich...
Ten cały bełkot do czego ma niby zmierzać? I tak nie zmienimy przecież przyszłości więc po kuta nam wiadomość o kolejnej wojnie? Że niby czego mamy się bać? Że zginiemy i pójdziemy do nieba? To ten z nieba nas tam chce czy nie chce? Skoro i tak ma w planach wywołać wojnę, to po cholerę do niej dąży?
I jak to jest z tą naszą wolną wolą?
Mamy tę wolą wolę czy nie? On nas ostrzega przed byciem złym? Jak nie będziemy źli, to wojny nie będzie? Przecież to bóg ją zaplanował, bo dał nam wolną wolę i wiedział jak to się skończy. Jeżeli zaś wiedział jak to się skończy to po co ta cała nauka i czemu ma ona służyć? Pozabijamy się, pójdziemy do nieba i będziemy szczęśliwi! Będziemy słuchać niebiańskich harf, fruwać z aniołkami i pisać filozoficzne rozprawy o naszej szczęśliwości. Ale dla kogo, skoro wszyscy piszą o tym samym? Rozmowy i dyskusje opierają się na różnicy poglądów, a nie na permanentym wyjadaniu sobie z dziubków.
- Ach! Jaki ja jestem szczęśliwy!
- Ach! I ja też!
- Ach! Jacyśmy wszyscy szczęśliwy!
- I my też!

Tę pierdoloną górę szczęścia obserwuję na niektórych twarzach. Jaka szkoda, że są to twarze wyłącznie tych, na widok których łapią mnie wymioty.
Największą karą byłoby wysłanie mnie do nieba.
Ludzie nie mają tendencji do życia w nieustającej harmonii ze wszystkimi, bo, wcześniej czy później, zaczęliby nienawidzić, zazdrościć, mścić się i knuć przeciw sobie.  

Ale nie tam! Tam wszyscy są jednakowo mądrzy, mają to samo zdanie na każdy temat i takie same kryteria oceny wszystkiego.
Zaczyna trafiać mnie szlag od tej szczęśliwości.
Wyobraźcie sobie, że wstępujecie do nieba, a za progiem wita Was Krystyna, Mazurkówna, końska morda i Hitler pod rękę ze Stalinem. To komu pierwszemu jebnęlibyście z liścia?
I cała idea nieba idzie w tak zwane pizdu! 
Zaczynam chyba jednak rozumieć komu ona potrzebna...
Złodziej ma się w nim poczuć bezkarnie, mordercy niewinni, a idioci geniuszami,

Tylko gdzie w tym panteonie cudowności ma być miejsce dla braci Kaczyńskich?
Może dla nich zrobią jakieś bardziej wypasione niebo w imię orwellowskiej doktryny:
- Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze. 
A może wystarczy zostać kapłanami? Po cholerę czekać do śmierci?
Oni nie czekają.



niedziela, 13 maja 2018

Z kont to sie bieże?


Każdego poranka moja żonusia karmi mnie w kuchni radiową Trójką. Ilekroć tam wejdę, z głośników dobiega sakramentalne:
- Zapraszamy (pauza) do reklamy...
No to idę do kibla, ale ile można tam siedzieć, więc wreszcie wychodzę, a z głośników dobiega...
- Zapraszamy (pauza) do reklamy...
No to lezę pościelić łóżko, a na powrocie słyszę...
Zapraszamy (pauza) do reklamy...
Nie wiem czy jestem w mniejszości, choć wolałbym nie być, ale wszystkie  państwowe media odrzucają mnie od siebie tak, jak pewien kibel marki "skocznia", pod Tarnopolem. Bardziej pikantnych szczegółów oszczędzę czytającym.
Żebyście jednak wiedzieli co mam namyśli, to zerknijcie na Terleckiego i posłuchajcie jak przekonuje rodaków, że do posłów pis przychodzi codziennie więcej ludzi niż na wczorajszy Marsz Wolności.
Ponieważ skończony ze mnie skurwiel, no to sobie policzyłem, iluż to petentów obsługuje dziennie jeden pismen.
Jest tego tałatajstwa na posadach posłów 235 sztuczek, (bo na sztukę to trzeba sobie zasłużyć).
Na Marszu było ponoć ok pięćdziesięciu tysięcy.
Według policji pewnie ze siedem, ale bałwany z pałkami umiom liczyć tylko do sześciu.
Niech więc będzie 50 tysięcy...
Panie szczupły!
Lata wąchania butaprenu zrobiły swoje. Posłanka Krystyna przez całe swoje zafajdane życie nie zobaczyła 212 osób jednego dnia, chyba że zjadła szaszłyka pod Tarnopolem i później przy kiblu marki skocznia. Poseł Jarosław może i byłby w stanie dostrzec tak gigantyczny tłum ze swojej drabinki, ale on widzi tylko siebie w koronacyjnym stroju z buławą i jabłkiem. Panu, panie szczupły, proponuję zaś natychmiastowe przedawkowanie szaszłyków spod Tarnopola. Wierz mi! To cholernie nowe doświadczenie z gatunku tych, które pan, panie szczupły, tak lubi.

Może przed tygodniem, inny pisowski mózg, z pewnością kiedyś szkolony w okolicach Tarnopola, zwrócił się do swojego elektoratu. Wszyscy wiedzą o czym piszę, więc oszczędzę szczegółów.
Napisałem niedawno do kogo się zwracał, ale się galancie pomyliłem. Naprawiam swój błąd.
Zwracał się on także do przeszłych abiturientów, przedkładających disco polo i ciepłe piwo marki "Beczkowe", ponad granice robienia z siebie kompletnych wałów przed kamerami w programie "Matura to bzdura".
Nie mogę oprzeć się pokusie pokazania kilku kwiatów z bukietu wyborców pana szczupłego.

- Millenium trwa 22 lata.

- Gdzie walczył Dywizjon 303?
- W książce.
- Gdzie działa się akcja tej książki?
- Ja akurat czytałem na łóżku.

- Gdzie leży kraj, który nazywa się Iran?
- To taki kraj w Ameryce Południowej na literę "A". Zaraz... Armenia?

Jeden odjąć minus jeden to siedem. Słońce krąży wokół Ziemi. Biała broń to amfetamina, a hymn napisał Piłsudski.

No i na koniec, bo zaczyna mnie już mdlić, przytoczę wypowiedź ewidentnego wroga pisu, który na pytanie:
- Kim jest asceta? - odpowiedział:
- Jest to przeciętny wyborca partii prawo i sprawiedliwość.
 No to wszystko już wiemy.
Proponuję wprowadzić w Polsce insurekcję, bo insurekcja to aborcja!
500+ dla każdej, która się jej podda!
Dobranoc

czwartek, 10 maja 2018

Przeciętny pismen

Skłamałbym pisząc, że jest to osobnik płci żeńskiej, najczęściej w okolicach osiemdziesiątki, w moherowym bereciku, broniący się przed zapłodnieniem in vitro.
To jedynie siedemdziesiąt procent elektoratu. Kolejne dziesięć procent to mężczyźni. Z lekka młodsi, bo, i na całe szczęście, chłopy żyją krócej.
To jednak ważna część ogółu wyborców. Dzięki niej mohery czują się raźniej, a dziennikarze wrażych gazet i stacji telewizyjnych nie zostają dopuszczeni do intelektualnego jądra wyborczego cysorza Jarosława i jego mentora z Torunia.
Pozostałe dwadzieścia procent rozdzieliłbym tak:
- Piętnaście... To matki...
Ale nie te od niepełnosprawnych dzieci! To te przedkładające poranny browar w okolicach najbliższego trzepaka, w doborowym towarzystwie łysoli z wytatuowanymi swastykami na jądrach. To one dają dzieciom imiona typu Dorian, Alan, Belzebub, Ksantypa, Mercedes czy Leja.  
To dzięki nim płacimy pięć stów na każde dziecko w imię skretynizowania kolejnego pokolenia. To dla nich pislamabad powstał i to ich karmi konfiturami.
Ależ pieprzcie się na potęgę! Rodźcie dzieci, które my ulepimy później na swoją modłę tak, aby były wystarczająco głupie, żeby wybrać nas ponownie.

I zostało mi jeszcze pięć procent...

Cztery i pół to umysłowe gnioty, które identyfikują się z Macierewiczem, Krychą, Piętą... i innymi pojebami z firmamentu zagrożonych leczeniem elektrowstrząsami w Tworkach. Nie będę o nich pisał.
Interesuje mnie pozostałe pół procenta.
Wśród nich są prawicowi poeci piszący wiersze o smoleńskiej wyprawie Lecha do Rosji i intelektualiści spod znaku: pomnik Lecha w każdym mieście. Jest także grupa kleryków z Nyczem, Hoserem i księdzem Oko na czele. 
Są także bezinteresowni sympatycy pisu, którzy ot tak, z potrzeby serca, wpisują się na wszystkie grupy przeciwników tej najbardziej kretyńskiej organizacji w historii ludzkości, pisząc tak:

"Autorzy tych treści czyli płatni trolle, szkoleni wg programu rozwijanego wciąż w podziemiach moskiewskiej Łubianki mają właśnie taki jedyny cel abyście byli nosicielami i rozsadnikami tej dżumy i cholery a sposób na to, póki nie wymyśli ktoś skutecznej szczepionki, jest jeden: KWARANTANNA. Omijać tę zarazę szerokim łukiem...
Dlaczego tak wiele osób, w tym z listy moich znajomych na FB daje się na to nabierać i nie pojmuje, że bezwiednie stają się tzw. zombies, czyli ożywianymi sztucznie trupami do rozsyłania spamu?"

To ja jestem tym moskiewskim trollem czerpiącym materialne korzyści ze swoich wpisów, a Wy ożywionymi trupami dającymi się na to nabierać.
Autorem tych słów jest Andrzej F. Borkowski. Posiwiały cap z Koszalina. Prześlijcie mu swoje życzenia.
No to...
Na kolana! Psy!


środa, 9 maja 2018

Żalek dupę ściska

Niemal codziennie wystrzeliwuje z pislandzkiego szamba jakiś nowy pajac usiłujący upewnić wszystkich dookoła, że rozdźwięk pomiędzy jego humanoidalnym wyglądem, a intelektualnymi możliwościami, nie mają się do siebie nijak.
Nie męczcie się! Wszyscy doskonale to wiemy!
Robienie z siebie wała śmieszyło w filmach przed stu laty. Na szczęście były one pozbawione wówczas dźwięku.

Od pewnego czasu robię sobie takie eksperymenty...
Nie mogąc słuchać, powiedzmy Dudusia, wyłączam dźwięk i oglądam tylko obraz. Doskonale wszystkim wiadomo, że i tak nie ma on niczego do powiedzenia, więc po cholerę mam męczyć   dodatkowy narząd?
Nie wiem u kogo prezydenciunio brał lekcje retoryki, ale mniemam, że były to raczej twory chodzące na co dzień w kieckach. I wcale nie myślę o kobietach.
Nie chce mi się teraz pisać o innej wschodzącej gwieździe pislamabadu, która: "MOGŁABY znaleźć paragraf na protestujących w sejmie rodziców niepełnosprawnych dzieci", ale chyba się jej nie chce. Pragnie wszak zaznaczyć swoje wybitne, acz bardzo potencjalne możliwości do takich działań, na forum ogólnym.

I tu przypomina mi się dowcip o słoniu i mrówce przekraczających drewniany most, w którym mrówka mówi:
- Ale tupiemy!

Poseł Żalek, bo o nim dziś mowa, umi tupać. Żalka wysyła Kaczyński do tupania w sytuacjach, w których, wyżej postawieni w hierarchii tupiących, mają zakaz tupania. Żalek równa więc siebie do pozycji owej mróweczki drepczącej obok słonia.
Ależ potup sobie Jacusiu! I poczuj się ważny. Masz swoje pięć minutek i musisz je wykorzystać. To nic, że twój pislandzki jęzorek capi odchodami kaczora. Mniam, mniam.
I bądź dalej przekonany, że rodzicom niepełnosprawnych dzieci nie wolno dawać żadnej gotówki, bo mogliby może pójść kiedyś do kina i zostawić w zaanektowanym korytarzu, w sejmie, swoje niepełnosprawne dzieci na żer podobnych do ciebie skurwysynów.
I ponieważ nie ma możliwości sprawdzenia czy te pieniądze nie zostały są aby wydane na potrzeby tych dzieci, a nie na wydatki ich opiekunów, to lepiej ich nie dawać.
Wszak każda mama dziecka z niepełnosprawnością marzy wyłącznie o tym, aby jej pociecha zdechła w męczarniach w czasie, kiedy ona jest w kinie za twoje, Żalek, pieniądze.
Bo to są pieniądza posła Żalka, a nie jakichś chamów. Nie po to przeszedł do pisu, by rozdawać pieniądze hołocie!
I mordy w kubeł!


poniedziałek, 7 maja 2018

Przemówienie

Szanowny panie pośle, szanowny panie senatorze, panie wojewodo, wielce szanowny ojcze Tadeuszu, ojcze Kazimierzu, ojcze Zdzisławie, ojcze Gerwazy, Protazy i szereg innych, ale jakże  wielce szanownych ojców, których dzieci stoją tu, po mojej prawicy i część z nich jest ruda... - Niech będzie pochwalony ojciec Jarosław!

Dzikie tłumy w tle:
- Amen!

Witam zgromadzonych mieszkańców tej wsi i okolicznych miasteczek; setek miast i metropolii otaczających tę wieś i inne wsie do niej podobne, bo pewnie jest także na sali ktoś, kto nie mieszka w tej wsi, ale gdzieś obok.
Bardzo dziękuję za niezwykle liczne przybycie całego koła gospodyń wiejskich, a jednocześnie kółka różańcowego wraz ze swoimi babciami; i ostatniego z żyjących żołnierzy wyklętych tej wsi, ogniomistrza Wolfganga, ksywa Mocart. Niech Żyje!

- Amen

Na to spotkanie... dziękuję, że zechcieliście poświęcić swój cenny czas... zarzucając haftowanie najnowszej generacji, klimatyzowanego ornatu dla tego, że się tak nieskromnie wyrażę, kapucyna, Antoniego Pacyfika Dydycza i przybiegliście to tej wspaniale odrestaurowanej remizy stojącej w samym sercu tej uroczej wioski!
To poniedziałkowe popołudnie na to, aby spotkać się ze MNĄ... nawet nie wiedziałem... powiedział mi to właśnie pan wice sołtys, że jest to w tej wsi pierwsza wizyta głowy państwa od czasu, kiedy w roku 1922 był tu marszałek Piłsudski. Wprawdzie zatrzymała go tu wówczas jedynie natrętna sraczka, a przecież wszyscy wiemy, że marszałkowi nie wypada srać w lesie. Dla pocieszenia dodam, że ów wychodek istnieje do dzisiaj i każdy może tam zajrzeć i postarać się wywąchać jego kupę. To wielki zaszczyt.
Także i ja walnąłem tam dzisiaj stożka. Ale nie myślcie sobie, że wszedłem tam tylko po to! Korzystając z chwili samotności, zacząłem się uczyć. Bo ja się ciągle uczę. W samolocie się uczę, w aucie się uczę... Nawet na kiblu się uczę.
Niezmiernie się cieszę, że mogę być dziś z Państwem, w tej odrodzonej Rzeczypospolitej i tej znów suwerennej, znów Niepodległej...
...i mogę się z wami spotkać w tej nowoczesnej, pięknej, wspaniałej, powiedziałbym wręcz: powalającej architektonicznie, swoim urokiem, remizie strażackiej. Z jej niezwykłą akustyką i tym żarem, który aż parzy Mnie w dupę!

Nie... Wice sołtys właśnie mi powiedział, że remiza się pali!
No to spierdalam!

P.s.
Limuzyna prezydencka...
- Te! Romaszewska! To o czym ja miałem dziś mówić?
- Jak zwykle, o sobie i konstytucji.


sobota, 5 maja 2018

Jedyny grzech

W przeciwieństwie do Piotrowicza, ja zwracam się dziś do ludzi inteligentnych, ale...
...tak na początek.
Panie Michalkiewicz...
Dwadzieścia lat w "polityce" zaowocowało pańskim członkostwem w czterech partiach. Dziwnym zbiegiem okoliczności spierdalał pan z każdej z nich tuż przed ich śmiercią. Czekasz pan teraz na odrodzenie NSDAP?
Staram się na swoim blogu ważyć słowa, ale jak słyszę pański bełkot, to ogolona na łyso gestapowska kurwa, jawi mi się, wobec takiego śmiecia jak pan, dwutygodniowym kotkiem karmionym mleczkiem kociej mamusi.
Język polski jest zbyt ubogi, aby wyrazić obrzydzenie, które mną targa na pański widok! Życzę złośliwego raka trzustki.

Dobra.
Nie napiszę w życiu już ani słowa o tej kanalii.

Cztery lata pisania bloga nauczyło mnie wielu rzeczy. Wymienię je pokrótce i z niesmakiem, bo nie jest to nic pocieszającego. Być może kogoś urażę, ale, wiecie co, tymi których do dotknie,
kompletnie się nie przejmuję. Nie do nich kieruję swoje myśli. Do nich mówi Piotrowicz.
No to lecimy...

- Jeżeli jakiś ludź chce schudnąć, to proponuję mu mniej jeść.
- Jeżeli ktoś nie wie, że Słońce każdego wieczora wcale nie topi się w morzu, to niech spróbuje odnaleźć je pod wodą.
- Ludzie mądrzy nie powinni się denerwować, bo mszczą się na własnym zdrowiu za głupotę innych.
- Szalenie lubię obrażać idiotów w taki sposób, aby nie zdawali sobie z tego sprawy. Mówią na to sarkazm.
- Mali ludzie zawsze próbują pomniejszać twoje ambicje. Dlatego lubię tych wielkich.
- Jeżeli nie masz niczego do powiedzenia, to nie otwieraj gęby.

Proponowałbym przypisać moje "mądrości" do własnych znajomych i zredukować ich ilość do niezbędnego minimum.

Wychodziłem wczoraj ze sklepu. Otworzyłem drzwi, za którymi stał jakiś młody troll. Zanim zrobiłem krok do przodu, on zrobił już dwa i bezceremonialnie zaczął się wpychać. Ponieważ żaden ze mnie ułomek, zastawiłem mu je i spytałem czy zna słowo: grzeczność?
Nie znał, a więc poczekał, aż wyjdę.
Jeżeli ktoś jeszcze tego nie rozkminił, to tłumaczę...

Pis jest zaprzeczeniem inteligencji, wszelkich zasad oraz dobrego wychowania. To szmatława organizacja tępych karierowiczów żerująca na jeszcze głupszych od siebie bezmózgach.
Ktoś mądry powiedział:
- Głupi zawsze znajdzie jeszcze głupszego, który będzie go oklaskiwał.

Jakim trzeba być tumanem, aby identyfikować się z niedawnymi słowami końskiej mordy, ksywa Piotrowicz, tak bezczelnie obrażającej własny elektorat?

Dramatem naszych czasów jest to, że głupota zabrała się do myślenia, a głupcy są tak pewni siebie... Wadą człowieka bezmyślnego nie jest więc to, że nie myśli, a to, że... niestety... myśli.

Przed rokiem byliśmy w Irlandii. Na jej zachodnim wybrzeżu jest urokliwe miasteczko Galway, a w nim ławeczka z rzeźbą Oscara Wilde. Usiadłem na niej i żonka pstryknęła mi zdjęcie.


Jak widzicie usiadłem mu na kolanach. Myślicie, że to taki ukłon w stronę kochających inaczej? Nic z tych rzeczy.
Usiadłem tam, bo tylko on odważył się powiedzieć...
- Jedynym grzechem jest głupota!

środa, 2 maja 2018

Świńska uroda pisu

Zsumujmy wszystko...

1. Tarczyński chce:
- Pozamykać burdele
- Zakazać pornografii i takie tam inne, wiecie sami...

2. Kukiz każe się modlić za Kaczyńskiego, przeciwko sobie, bo on to już by dawno wszystkich powsadzał do pierdla.

3. Końska morda, wraz z tym swoim końskim uśmiechem jadowitego skurwysyna, przyznał, że wszyscy wyborcy pisu, to kretyni. I tutaj się z nim muszę bezapelacyjnie zgodzić.

4. Kościół nie miesza się w polską politykę.  

5. Krzywogębowemu półanalfabecie, kandydującemu na prezydenta stolicy spod skrzydła kaczej dupy, jest całkowicie obojętne, którą Pragę obejmie w swoje posiadanie.

6. Uaktywnia się Suski i coś tam ostatnio pierdoli do tych, którym do życia nie są potrzebne mózgi dając samym sobą świadectwo, że jest to w pisie kompletnie zbędny narząd.

7. Chciałbym jebnąć Tarczyńskiego w ten jego głupi ryj.

8. W TVN o 20,00, od piętnastu lat "Na Wspólnej".

9. Panie Hoser! Prędzej się pan zderzysz z Księżycem, niż wasza sekta dostanie grosz od ateisty.

10. Kaczor! Przestań karmić Krzywoustego Drugiego kocim żarciem, bo wyraźnie zaczyna znajdować wspólny język wyłącznie z wzdętymi kitami.

11. Kaja Godek proponuje zakłady psychiatryczne dla kobiet planujących przerwanie ciąży.

12. Gliński wypłacił pół miliarda złotówek pewnemu ogrodnikowi o nazwisku Czartoryski.

13. Alter ego Stańczyka, niejaka Krycha P. napisała: "4 maja 2004 - Polska wchłonięta przez UE. Smutny dzień".

14. Błaszczak wydaje cztery miliony na patriotyczne ławeczki.

15. Dudusiowi wciąż się wydaje, że jest prezydentem.

16. W ostatnich kilku latach liczba egzorcystów w Polsce zwiększyła się jedenastokrotnie.

Macie już ochotę kogoś zamordować czy mam pastwić się dalej?
Einstein kiedyś powiedział:
- Cóż to za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd.
Po mojemu jest tak dlatego, że atom rozbijamy kilkadziesiąt lat, a przesądami atakują nas od zarania ludzkości.
Tak z ręką na sercu... powiedzcie...
Jak widzicie na kalendarzu 13, a jest piątek, nie macie obaw przed wyjściem z domu?

Kaczystom wydaje się, że są w stanie zmienić cały świat. Klerowi wydaje się, że skoro przez dwa tysiące lat buszują po mózgach nierozgarniętej części społeczeństwa, to będą mogli robić przez wieczność.
A ja jestem pewny, że gdybyśmy przez całe życie zmuszeni byli jeść wyłącznie pączki z dżemem, to i tak nasza kupa nie przeszłaby ich zapachem.

Piszę to ku przestrodze maluczkich.
Rzeczony już Einstein (mój idol zresztą), określił to chyba najlepiej mówiąc:

- Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom.


To kogo wybieracie?
Einsteina czy końską mordę?