piątek, 31 sierpnia 2018

Gowin i firanki

Gowin to taki śniady misiek, od astronomii, z miną świeżo powalonego przez śmiertelny udar, a wstępującego właśnie do nieba, ojca Kapucyna z Braci Mniejszych, po udanym seksie z przyległym do klasztoru rozłożystym bukiem.
Słowo "kapucyn" ma tu dwojakie znaczenie i dlatego napisałem je raz z dużej, a raz małej litery.
Chyba rozumiecie, że na widok Gowina dostaję tych wszystkich dolegliwości, których efektem są wymioty i nieokiełznana sraczka.
Najgorsze jednak jest to, że on, i paru jemu podobnych oszołomów, pochodzą z Krakowa. Widać coś się musiało w owym mieście mocno zmienić, bo zawsze miałem o Krakowianach jak najlepsze zdanie.
Niestety...
Zaraza rozsiewania niczym nie skrępowanej głupoty trafiła także pod Wawel.
Gratuluję Piotrowi Skrzyneckiemu, że nie musi na to wszystko już patrzeć i zdumiewam się nad mieszkańcami, że jeszcze mogą.
Zabrnęliśmy chyba już ciut za daleko w profanacji wszystkich naszych wartości.
Dobra.
O Gowinie już napisałem i przyszła kolej na drugie tytułowe słowo. 
Jest takie powiedzenie...
- Jak burdel przynosi straty, to wymienia się kurwy, a nie firanki.
Nie dorośliśmy nawet do wymiany firanek.
W naszym narodowym burdelu ma capić, a kurwy mają być stare i bezdennie głupie. Chuj z brudnymi firankami, dołożymy zasłony i będzie gitarrrra. Klienci są zbędni. Kurwy utworzyły spółdzielnię, a zakonspirowana burdel mama ogląda kocie fotki.

Po moim ostatnim wpisie pojawiło się kilka oskarżeń o mój mało parlamentarny język.
Takie rzeczy piszą zwykle ludzie ograniczający swoją krytykę do jednego zdania.
I heja do przodu!
Ale ja to jestem mundry! A jaki bystry i inteligiętny!
Ależ jesteś.  

Proponuję zrobić tak...
- Astronomia przeciętnemu człowiekowi potrzebna jest jak kij w dupie - Wywalić!
- Matematyka... - a co to jest?
- Język polski... - tutaj to dopiero się sam rozbawiłem!
- Medycyna? - Bez jaj! Przenajświętsze kutasy wystarczą.
- A może bio... (w mordę) ...technologia? - Diabelski pomiot.
- Albo geografia... - Z Częstochowy do Torunia, psim swędem, dojdzie każda małpa pod boską osłoną swojego księdza kapelana z parafii.

No to co nam jest potrzebne?
Ano wybory.
Właściwie teraz to nie będą wybory. Te najbliższe, to będzie raczej plebiscyt kto jest za jaką Polską.
Jeżeli chcecie mieć zawszony burdel z fruwającym między firankami tryprem, to głosujcie na pis. 

Byłem dziś wystarczająco parlamentarny?


wtorek, 28 sierpnia 2018

Wielce świątobliwi zboczeńcy

Jeżeli jesteś kompletnym zboczeńcem i pragniesz oddawać się swoim zboczeniom całe życie - idź na księdza! Jedynie kościół zapewni ci odpowiednią dozę bezkarności. A jak się znudzisz owieczkami z twojej parafii, to rzucą cię do innej. W ramach podzięki wyślesz trochę fotek, i jakiś film, swojemu pryncypałowi, a ten odeśle ci swoje.

W Polsce jest około czterdziestu tysięcy batmanów. Z budżetu państwo przekazuje na kościół corocznie około czternastu miliardów złotych. Prosta matematyka wykazała mi, że na jednego knura w koloratce przypada trzydzieści pięć tysięcy w roku. Można się bawić?

Teraz trochę oczywistej historii...

Może tylko w starożytnym Egipcie klan kapłanów był u władzy dłużej niż katolicki kler. Nie wiem, nie jestem specjalistą, choć wątpię, ale ci, udający miłość do mistycznego boga, Jezusa, raczej przebili już wszystkich.
No i mamy tego efekty.
Całkowite poczucie bezkarności parszywców w sukienkach i rozpasana buta z jednej strony, a z drugiej...
... ciche na to przyzwolenie.
Syf, cholera, dżuma i czarna ospa w jednym.
I nie wiem jakby wyglądała owa najprawdziwsza prawda, i jak ów kościół nie byłby, w mordę, święty, tak jestem przekonany, że zapisze się on w historii ludzkości jako najbardziej zboczona i zbrodnicza organizacja w historii! 
Chyba, że katolicki odłam półmózgów, kolejny raz przejmie władzę i wmówi reszcie, że pierdolony pedofil z jego parafii to święty człowiek, a zgwałcony w tyłek wnuczek sam się tego domagał.
Ale to świnia z tego czterolatka!
Gratulacje dla babci.

Każdy zapewne już słyszał o pedofilskiej "aferze" w USA.
To jakaś afera?
To standard, o którym się zwyczajne nie mówi.
Trzystu amerykańskich pojebów w sutannach, przez przeszło pół wieku, gwałciło małe dzieci i robiło sobie zdjęcia z dziesięciolatkami na krzyżu.
I co?
Przedawniło się!
Są niewinni!
Macie wielkie szczęście, że wróciłem z bardzo krótkich wakacji i mam dobry humor, bo to, co mi dziś moja ślina na klawiaturę przynosi, tę serię epitetów, nie wytrzyma nawet mój blog.
Mam wcale nie cichą nadzieję, że cały katolicki kościół trawi za chwilę szlag, a całe czterdzieści tysięcy koloratkowych zboczeńców zamkną na wieki w pierdlu.

Chyba zagubiłem dzisiaj sens swojego felietoniku, ale chyba rozumiecie, że targają mną emocje, mam mordercze instynkty i marzy mi się, aby zadzwonił teraz do moich drzwi jakiś cholerny księżulo, którego mógłbym zbesztać i zrzucić ze schodów.

Oto nasza przyszłość narodu, dla których wymyśla się coraz więcej pikseli w komórkach.


  Na szczęście mamy papieża, który pojeździ po świecie i wszystkich przeprosi.

wtorek, 21 sierpnia 2018

York

Przeszło cztery lata mieszka w nim mój Łukasz. Właśnie dziś zaczął powrót via Wrocław i Manchester do York.
A mnie się zackniło za tym miastem, które obleźliśmy ładnych parę razy we wszystkie możliwe strony.
Nie będę dużo pisał, pooglądam zdjęcia. Mam nadzieję, że razem z Wami.
Zapraszam na wycieczkę...

Dworzec kolejowy miał, po jego wybudowaniu, największy dach w Anglii. Niestety, nie sfotografowałem go, ale znajduje się kawałek za mną.


Moje chabrowe oczęta zaś oglądają taki widok...


Prawie całą starówkę otaczają owe mury poprzecinane mostkami dwóch rzek.


A dookoła dwustuletnie sklepiki...


... z najsławniejszą uliczką miasta - Little Shambles.


Jest pięknie i średniowiecznie


I można sobie pstryknąć zdjęcie z kapitanem stateczku pływającego w te i z powrotem po rzece.


Tym stateczkiem


Albo innym...
A później wydać milion funtów w sklepie muzycznym na gitary i harfę.



I przytulić się do misia


Wydać kolejny milion na bibeloty...


I przycupnąć na schodach jednej z największych katedr w Europie


Aby znów zatonąć w średniowiecznych uliczkach.



I zerknąć na angielski pałac ślubów w pobliskim parku.



Nie wiem czy to kaczki czy gęsi, ale są wszechobecne. To już coś jak u nas, tyle że zdecydowanie bardziej przyjazne.


Bilety do wnętrza katedry ważne są rok i można je przekazywać z rąk do rąk, bezpłatnie, aż do bólu. Taka nowość, nieznana w kraju z Wawelem.
Można skoczyć do muzeum kolejnictwa i oprzeć się o koło lokomotywy, albo skonfrontować szerokość miejsc siedzących w japońskim pociągu. Japońce to raczej ród karakanów, ale dupska to mają gigantyczne!

Kończąc swoją sentymentalną przechadzkę po Yorku dodam, że poza Florencją, jest chyba drugim miejscem na świecie, w którym chciałbym zamieszkać. Jest w nim coś, co mnie tam ciągnie... Oczywiście oprócz mojego syna.

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Dobry i zły policjant

Dobry to oczywiście pis.
Rozdają wolność i dobrobyt niczym oszalały piekarz-filantrop, który bezustannie dokłada do interesu ratując biednych i wygłodniałych. Jeszcze chwila, a zabraknie im propozycji, bo rozdali już prawie wszystko wszystkim.
Z sobą na czele.
Rolę złego przejął kościół.
Wiecznie straszny, bo ludzie są na tyle durni, że się go boją.
Wiecznie poucza, bo ludzie są na tyle durni, że łykają kościelne pieprzenie bez zmrużenia oka.
I bez przerwy grozi...
- Kobiety mają chodzić w sukienkach! - pieprzy facet w sukience z ambony.
- Palmy na niedzielę palmową, kupione poza obszarem kościoła, nie przyjmują wody święconej! grzmi inny.
Albo tak...
Pierwsza komunia. Zdjęcie dziecka przyjmującego pierwszy opłatek i komentarz księdza:
- Na kolana i do ust!

Dlaczego, do ciężkiej cholery, nikt z hołubiących tę swołocz, nie chce dostrzec tak oczywistych przykładów robienia z siebie wała?

- Władza kościoła nad Polakami to konieczność! - rzecze jakiś biskup.
Ciekawe dla kogo?

Prędzej zrobię loda psu, niż zniżę się do klękania przed batmanem. Skala bezdusznego chamstwa, wylewającego się z kloaki zwanej kościół katolicki, przekroczyła wszystkie normy.

Ale róbcie tak dalej.
Pis wam wszystko da, a kościół położy na tym swoje łapska i kółko się zatoczy. Od urodzenia, do śmierci, rządzą wszystkim oszuści i złodzieje. Setki lat wmawiania Polakom, że ksiunc ma zawsze rację sprawiło, że wszyscy srają ze strachu na ich widok i niemal każdy, jakby nie czuł się w środku bezwyznaniowy, i tak, na widok koloratki, staje na baczność.
Zły policjant dokonał czynności i znów pora na dobrego.

500+, 300+, to my wylądowaliśmy na Księżycu+, gigantyczne zasługi+...
Pocałujcie mnie w dupę!
Chyba w maju wykonałem wpis o pierwszej komunii i moim do niej stosunku. I kto na mnie wsiadł? Żaden katol, bo nie publikuję na ich forach.
Wsiedliście na mnie Wy!
Na kolna i do ust!
Wywaliłem dziś z grona znajomych pewnego gościa, który do każdego napisanego przez siebie zdania, musiał dołączyć zdjęcie Kaczora i Krzywoustego. A płodny to on był!
To jakiś wielki działacz KOD-u.
Wpisy jego powielały, znane już każdemu psu, opowieści z gatunku tych, które przytoczyłem powyżej.
No i obowiązkowa gęba Kaczora.
Nie pojmuję...
Macie forum, na którym możecie pisać swoje zdanie na każdy temat...
Litości!


czwartek, 16 sierpnia 2018

Będzie weselnie

Jeżeli ktoś myśli, że napiszę dziś znów o polityce, to go srogo zawiodę. Życie jest zbyt piękne, abym marnował na nią czas.
To jedziemy...

Żeby mu język kołkiem w gardle stanął! - pomyślałem o zapowiadającym pogodę na najbliższy weekend - Ciepło, gorąco, a później upał. Na zachodzie Europy się trochę zachmurzy. I na Ukrainie. We wtorek...
Gdybym ostatnie dwa tygodnie smażył tyłek nad Adriatykiem, pewnie byłoby mi to obojętne, ale w sobotę idziemy na wesele. Raczej zostaniemy od razu do poprawin, bo po licho wracać, skoro impra zapowiada się na sto fajerek.
Tylko ta pogoda...
Ani wypić, ani potańczyć! Mamy siedzieć jak artefakty w grobowcu Tutenchamona popijając mineralną bez gazu?
A gówno!
Wezmę dwie koszule na zmianę, zadzwonię po niemieckich strażaków z sikawkami i jedenastu murzynów z wachlarzami wielkości trabanta. I gitarę, bo po co po nią w środku nocy mam wracać? 

Bawić tyż trza się umić!

Dawnymi czasy grałem po weselach. Darmowa wóda, jedzenia do bólu, a panienki, kurde, te lubią muzyków...
A im dalej po północy - tym bardziej. Najbardziej zawsze podoba się wokalista. Pewnie sobie myślą, że będzie śpiewał im serenady...
Akurat mu to w głowie...
Mieliśmy w zespole atrapę kolumny, pustą w środku, w którą ładowaliśmy dostarczane nam przez nawalonych biesiadników pełne flaszki i co lepsze przekąski, żeby dać sobie w palnik po imprezie.
- Panie muzyk! Czerwone maki na Monte Cassino! Dla dziadka z partyzantki. Był dwa razy ranny! Raz w dupę, raz pod Kutnem.

- Siefie! "Magda K"!
- A niezbędnik?
- Juś sie robi!

Najzabawniejsze zawsze było, kiedy perkusista zapatrzył się na jakąś wirującą pod sceną laseczkę i  wypadły mu pałeczki z rąk. Myślicie, że przerwał granie? Nic z tych rzeczy.
Nasz basista miał wieczny kłopot ze swoim wzmacniaczem i kiedy, nagłe, zalegała w nim cisza i zaczynaliśmy brzmieć jak po wyłączeniu wszystkich niskich tonów, podchodził do wzmacniacza, pierdolnął go z góry pięścią i wszystko wracało do normy.

Piękne czasy.

Jakby to zaśpiewał Marek Kondrat u Olgi Lipińskiej...

"Życie wokoło aż się skrzy,
 Wesoło płyną cudne dni,
 Po prostu jest już dobrze tak,
 Że tylko nam kłopotów brak!"
 
Jutro skoczę do fryzjera, umyję może gablotę, chociaż w sumie to po co, bo i tak będzie czekała na tatę aż otrzeźwieje, kupię na poniedziałek browarka, żeby kac nie wyprzedził klina, głęboko schowam komputer i dam się rozładować telefonowi. 
Bo zamierzam się dobrze bawić! 
Może nawet zjem kawałek tortu!
 
Tylko ten upał...
 
Sto lat młodej parze!
 
 
Ale słowo honoru... 
Jak zaczną wszyscy gadać o polityce, to ja wychodzę. Zapalić...

środa, 15 sierpnia 2018

Bitwy Warszawskie

Mam głupi zwyczaj doczepiania się do rzeczy, wydarzeń, faktów, czy nawet ludzi, przeciw którym niewielu ma odwagę się doczepić.
Bo to jest tak...
Nie ma niczego bezwzględnie doskonałego.

Może z wyjątkiem lodów...

Tak się składa, że brat mojego dziadka brał udział w Bitwie Warszawskiej. Będąc już mocno posuniętym w latach dziadziusiem, często mi opowiadał o czasach swojej młodości. Owa bitwa była pokaźną ich częścią.
Służył pod pułkownikiem Jaźwińskim w 11 Dywizji. Tej, która na samym początku dostała od Ruskich srogiego łupnia pod Radzyminem. Pewnie z dwadzieścia razy słyszałem opowieść jak to spieprzali przed dwoma dywizjami krasnoarmiejców po polu minowym. Strzelano do nich jak do kaczek, miny urywały im stopy, a oni przewracali się dopiero wówczas, kiedy zobaczyli, że biegną na kikutach.
Wierzcie mojemu wujkowi.
Zwycięstwo świętują jedynie żyjący. Polegli mają je w dupie.
Dlatego jest naszym obowiązkiem pamiętać o każdym, który był na tyle bezkompromisowo odważny, aby oddać własne życie w imię lepszej przyszłości następnych pokoleń.
Nie wiem czy ja umiałbym się na to zdobyć...

Składam Wszystkim Poległym, we wszystkich bitwach na świecie, mój hołd.
A wszystkim żerującym na bohaterach w imię własnych, partykularnych interesów, wyrazy mojej najgłębszej do nich odrazy.

Byłoby głębokim nietaktem pisać teraz o tych, o których myślę...
Bando rynsztokowych żołnierzyków!



poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Oblicza sportu


Jestem fanem lekkiej atletyki. Nie mam pojęcia dlaczego nazywają ją lekka, bo to diabelnie ciężki kawał sportu. I źle opłacany. Przynajmniej w porównaniu z, powiedzmy, taką piłką nożną, w której zasługi rozkładane są na jedenaście osób grających, kilku z ławki, trenera i dobry, bądź zły, doping kibiców.  W efekcie i tak sprowadza się on czasem do strzelenia jednej, przypadkowej często bramki
i dziewięćdziesięciu minut totalnej nudy. Nie wiem jak to jest w praktyce, ale mniemam, że jeden Lewandowski zarabia więcej niż wszyscy polscy lekkoatleci do kupy.
Właściwie mnie to wisi, ale powiedzcie: dlaczego? Gdzież są te jego zasługi dla polskiego sportu, że mam go tak namiętnie hołubić? No gdzie? Czegoś nie wiem?
Czy ja dobrze słyszałem, że nasi piłkarze wzięli osiem milionów za przejebanie trzech meczów w Rosji? Euro!
Ale, kurwa, fucha! Zbiorę z mojego podwórka dziesięciu sąsiadów, ja stanę na bramce, bo nie lubię bezmyślnie latać, i dawać nam tu osiem baniek! Co za różnica czy przegramy czterdzieści osiem do zera, czy tylko dwa? Bęcki to bęcki i koniec dyskusji.
Z lekką atletyką tak nie jest. Ma się młot, poprzeczkę, oszczep lub bieżnię; i trzeba tym rzucić, przeskoczyć to, lub przebiec. I nie ma się dziesięciu do pomocy, poprzeczka spada tylko raz, a młot nie poleci w przypadkową stronę i nie pierdolnie w boiskowy zegar, ku uciesze gawiedzi z bejsbolami zamiast wacka.

Uroda sportu polega na próbach bycia lepszym, a nie samego bycia. Nasi lekkoatleci są lepsi! I chwała im za to. Sam ubiór w narodowe barwy nie czyni nikogo wielkim sportowcem. Często wyłącznie ośmiesza. I nie ich, bo można czegoś nie umieć, ale po co się tym zaraz tak bardzo chwalić?
Ośmiesza nas.
Zdobyliśmy na mistrzostwach Europy dwanaście medali. Siedem złotych. Wiele razy otarliśmy się też o medale.
I co?
Lekkoatleci także dostaną do podziału osiem milionów Euro?
Ja był im dał bez mrugnięcia okiem... zabierając chociażby piłkarzom. Bo sprawiedliwość jednak musi być i kropka. Może nawet prawo i sprawiedliwość.
Przykład idzie wszak z góry. Dobra zmiana.

Kilka dni wstecz, niejaka Krycha P., w swojej porąbanej łepetynie, umyśliła sobie dokopać genialnemu aktorowi, Piotrowi Fronczewskiemu.
I napisała o Piotrze FRĄCZEWSKIM.
No i gratulacje!
Jak szkoda, że panna Krysia nie zdobyła mistrzostwa świata w rzucie Tarczyńskim. Przynajmniej jednego młota byłoby mniej. A ponoć potencjał miała i mogła go wypierdolić hen daleko, poza trybuny.
Kiedyś...
Jak była taka ładna i miła.
Tylko kiedy to było?
Jak Jarosław zatrzymał Anglię na Wembley, czy pod Grunwaldem?

Bardzo przepraszam wszystkich polskich lekkoatletów za ten polityczny wtręt.
Jesteście Wielcy i chwała Wam za to, ale...
Nie mogłem się powstrzymać.



sobota, 11 sierpnia 2018

Gołebia sraczka

Policja, jak to policja, wpadła na trop afery obsrywania jakiejś rzeźby przez gołębie i okrążyła, nad ranem, podejrzany gołębnik. Pobrała DNA fruwających terrorystów, które teraz sprawdza policyjny sztab naukowców. Wyniki badania ptasiego gówna muszą być dla gołębi jednoznaczne.
Tak! To one zasrały ten pomnik!
Zibi Ziobro wydeleguje gównianego pełnomocnika, Kryśka, jak zwykle gówno powie, a Błaszczak, swoim gównianym dzióbkiem, organoleptycznie owo gówno sprawdzi.
Cała ta gówniana sprawa wzbudzi w dochodzących właśnie do Częstochowy zastępach, srającym rolnikom za stodołami pielgrzymom, asumpt do długich i gównianych dyskusji.

"Watro rozmawiać", z wrodzonym sobie obiektywizmem, ogarnie temat, Cejrowski pojedzie połazić po peruwiańskich gównach, a Rachoń będzie mu towarzyszył.

Jasio Pietrzak pierdolnie autobiograficzną pieśń po tytułem:
- "Żeby gówno było gównem".

Rosiewicz zaśpiewa pewnie jakoś tak...
- Tam na rzeźbie leży gówno,
   Śmierdzi, no bo leży krótko
   Gołąb zasrał wszystko równo
   Ale gówna jest malutko! Ufff!

Rycho Makowski spłodzi nową wersję pieśni "Dieta"

- Dieta! Ach dieta! Koniec z hurtem, czas na detal,
  Już pora zmienić meni. Panie i dżentelmeni...
  Pomnik - gówno - język - taniec
  Zlizywanie, zlizywaaaanie!

Dobra, bo zabieram naszym bardom tantiemy.

A te wszystkie osrane pomniki KOD ustroi w koszulki z napisem: KONSTYTUCJA.
I będzie komplet.
Takie nasze DNA.

I tylko gołębie mają to w dupie.

Proponuję wszystkim wycieczkę do Sieny w Toskanii. Jest tam plac Piazza del Campo. Na rynku stoi fontanna. Na fontannie siedzą gołębie. Biedne te włoskie gołębie, bo nie mają gdzie srać. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo nigdzie żadnego gówna nie zobaczyłem.
Jaki kraj - takie gówno.

I to było moje słowo na niedzielę.



piątek, 10 sierpnia 2018

PISOLOGIA

Oglądałem krótką rozmowę z pewnym kierowcą, chyba autobusu, wyznawcą, zawartej w tytule, nowo powstałej dziedziny socjologii. Właściwie to i religii chyba też.
Mam nadzieję, że zostanę odnotowany w annałach jako pierwszy, który uczciwie nazwał to coś, co przetacza się przez nasz kraj od lat kilku.

Nie będę za bardzo streszczać wspomnianej rozmowy, bo każdy rozsądny wie jak ona mogła wyglądać. Totalna blokada wszystkich podzespołów. Immobiliser do wymiany, za cholerę nie ruszysz.
Miałem tak kiedyś w swoim starym Volvo.

Dlaczego więc mordowałem własny organizm udaną próbą dotrwania do końca wywiadu z kimś  różniącym się od ameby jedynie wyglądem?
Zapewne z tego samego powodu, dla którego tak trudno mi się przełamać, aby przestać wreszcie pisać o pislandii i zająć się czymś, co mnie o wiele bardziej interesuje.
Pocieszam się jednak, że jest to jedynie niewielki margines mojego życia, na który poświęcam, w porywach, cztery godziny w tygodniu. Robiłem w życiu głupsze rzeczy.
Po prostu...
Wyżalę się, opublikuję, a na drugi dzień zapominam o czym myślałem i pisałem.
I tak jest dobrze, bo po jakimś czasie sam siebie zdumiewam.
Blog niby mój, ale tekst jakby kogoś innego...
To zupełnie przeciwnie do kierowcy autobusu, bo u niego wszystkie mózgowe szufladki pozamykały się w minionym tysiącleciu, a klucze pogubił i nijakiego dostępu do szufladek nie ma. Kombinuje więc z tego, co pozostało jeszcze otwarte. Jego tępy organ pomiędzy uszami przyswoił jedynie, że Platrofmersi ukradli trzysta sześćdziesiąt miliardów, pis to partia katolicka, a 500 + zlikwidowała nędzę. I to mu do szczęścia wystarcza.
Nawet pierwszy kasiarz Drugiej Rzeczypospolitej, Kwinto, z takim szyfrem rady sobie nie da.
Taka ósma część Mission: Impossible z osiemdziesięcioletnim Tomem Cruise w przeszczepionej grzywce.
Mam nadzieję, że pis zestarzeje się szybciej i bez jego gracji. Może tylko poza rozbrajającym  uśmiechem posła Suskiego, który jest przeraźliwie głupi, ale uśmiecha się uroczo.
Z tą swoją wypisaną na twarzy totalną bezmyślnością, która doprowadza mnie zawsze do ataku kretyńskiego chichotu.

Pis jest oczywistą patologią.
Wszyscy głosujący na Kaczora nie umieją podać nawet jednego rozsądnego argumentu po co na nich głosują, jakie z tego wynikną niebawem konsekwencje, nawet dla nich samych, w żadnej perspektywie, do czego to zmierza i co będzie później.

To dla nas pozostaną pytania:
- Jak można będzie kiedyś to wszystko odkręcić?
- Ile lat zajmie przywrócenie światu naszej wiarygodności?
I najważniejsze...
- Po co nam to było?!

Zostawiam je bez odpowiedzi.

Bo dziś jest mi zwyczajnie żal.
Żal, bo przeszło pół wieku mojego życia muszę przekopywać się przez torfowiska ludzkiej głupoty i wciąż  nie mam czym napalić w piecu. Żal mi, że następne pokolenia będą borykać się z tą samą bezmyślnością, którą było mi dane tak dogłębnie poznać. Żal mi tego kierowcy autobusu, a jeszcze bardziej jego pasażerów.

Dlaczego nasza obecna władza sra ze strachu na widok koszulek z napisem "Konstytucja" nawet na jakimś pomniku dzika?
Odpowiedź jest prosta.
Aby sprawować władzę potrzebny jest autorytet! Kiedy zaś się go nie ma, sięga się po rozwiązania siłowe. Po policję, wojsko, bojówki...

Panie Kaczor!
Podobno masz pan nawet doktorat, a jesteś pan najgłupszy z nich wszystkich! I z wielką przyjemnością naplułbym w pana pseudo-dyktatorski pysk!
I nie bój się pan o swoje życie. Nikt gówna nie atakuje.
Boj się pan rzeki śliny na swoim grobie.

Jak na tak upalny wieczór uważam, że i tak byłem dziś bardzo delikatny.

Co zatem, w tej sytuacji, należy zrobić?

Wypierdolić immobiliser!


środa, 8 sierpnia 2018

Sezon ogórkowy

To taki czas w środku lata, w którym najtęższym mózgom ze wszystkich dziedzin brakuje tematów na swoje felietony. Od czarnych dziur począwszy, na przełomach Dunajca skończywszy.
Wpisuję się w ten trend każdym palcem. Żaden plażowicz nie toleruje bowiem w taki upał pieprzenia o polityce, ani o ruchach galaktyk.
Trzeba mu czegoś prostego. Jak kij od bambusa. Albo o potworze z Loch Ness, wypływającego jakoś tak właśnie w okolicach przełomu lipca z sierpniem.
Tak się szczęśliwie składa, że odwiedziłem jezioro Ness rok temu i mogę udzielić kilku rad rozgrzanym sierpniowym słońcem tym, których jedynym problemem jest to, który bok im się bardziej opalił, aby mogli przewrócić się przeciwny.
Otóż...
Widziałem Nessi!
Mało tego! Zrobiliśmy razem po piwku. Wylazło toto z nieprzejrzystych wód jeziora, wpełzło na mój stół i zaczęło grzebać w mi w torbie.


Ochlało się i poszło spać.


Z pijakami nie wygrasz! Byle co, aby było zimne i z puszki.
Nad Loch Ness plaż nie widziałem...


...i tak sobie teraz myślę, że mój sentymentalny wypad na północ Szkocji i do Loch Ness był turystyczną porażką. Nessi kupiłem za 4 funciaki na stacji benzynowej i zostawiłem ją w autobusie. Pewnie do dziś jeździ z Edynburga do Fort Augustus i nazad.
Nie zawsze spotkania z naszymi dziecięcymi marzeniami należy spełniać. Jednak do czasu, aż nie sprawdzimy tego osobiście - powinniśmy marzyć.
Szkocja jest jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie i watro się tam wybrać! Powiem więcej... trzeba!
Zachłysnąć się tą bajkową krainą pełną łysych gór.
Z zachwycającym Edynburgiem, wymarłymi wulkanami i świadomością, że dalej na północ jest tylko Islandia.
Pomyślcie o tym planując przyszłoroczne wakacje. Opalenizna zejdzie z Waszych ramion o wiele wcześniej niż wspomnienia z oszałamiającej Szkocji.





wtorek, 7 sierpnia 2018

Idę się utopić

Ponieważ jest dziś cholerny upał, a na jutro i pojutrze zapowiadają jakieś rekordy zakładam, że moje wpisy są psu na budę, bo i tak nikomu nie będzie chciało się ich czytać, ale zaryzykuję. Chociaż jeden.
Byliśmy kiedyś na wczasach w Bułgarii. Chyba dwa kilometry od Słonecznego Brzegu w miejscowości Sweti Włas.
Spaliśmy w dziesięcioosobowych namiotach po sześć twarzy na namiot. Taki standard.
Każdego ranka budził nas swoim rykiem sympatyczny, acz mocno wkurwiający osiołek, koczujący na przyległym czymś, co można by, od biedy, nazwać polem.
Nieopodal naszego namiotu stała malutka buda z wyszynkiem prowadzonym przez Mitka, rodowitego Bułgara.
Z zawodu był masażystą, z konieczności zaś kimś na kształt restauratora. Na mikro skalę. Wszak były to czasy zatęchłej komuny.
Do dziś pamiętam jak przegonił z baru pewnego upierdliwego Polaczka wymachując rzeźnickim nożem. 
Mitko był zajebisty.
Od razu przypadliśmy sobie do gustu.
W przerwach w biesiadowaniu u Mitka chodziliśmy na plażę. Nie wiem jak jest teraz, ale wówczas plaże pomiędzy Własem a Słonecznym brzegiem, były terytorium naturystów.
Zgadnijcie gdzie chodziliśmy...
Tam właśnie, po raz pierwszy i ostatni w życiu, zrywałem sobie przepaloną skórę z mojego tyłka.
Oszczędzę Wam zdjęć.
Będziecie musieli obejść się smakiem, bo to żaden honor świecić swoim dupskiem na internetowym forum.
Choćby dlatego, że nie mam na drugie imię: Maria.

Pływałem więc sobie na golasa w Morzu Czarnym i zbierałem muszelki.
Zbierałem i się nie utopiłem.
W przeciwieństwie do trzydziestu wariatów, którzy postanowili to zrobić w ostatni weekend.
Nie rozumiem...
Co takiego jest w wodzie, że aż tylu frajerów chce do niej wejść po raz ostatni?
Mamy jeszcze miesiąc wakacji.
Opamiętajcie się do cholery!
Wolę oglądać Wasze gołe dupska niż Wasze zwłoki.
Nawet jeżeli utopiliście się w Morzu Czarnym.
Jest tyle ciekawszych rodzajów zejścia.
Choćby taka...


Albo taka...



niedziela, 5 sierpnia 2018

Woodstock i matematyka

Dawno, dawno temu, w czasach mojego bezproduktywnego przemierzania korytarzy szkoły podstawowej, sprzedawano zeszyty w kratkę. Ich okładki nie były oblepione reklamami tabletek na sraczkę, ani przeciw niej. Były niebiesko-zielone i tępe w dotyku niczym papier toaletowy po 30 groszy rolka. Zapisałem takich pewnie nawet ze cztery. Do połowy...

Tak, byłem wyjątkowo tępym i krnąbrnym uczniem, ale to już wówczas była wina Tuska.

Moi koledzy poginęli...
A to w powstaniach, a to na krucjatach, a to na lekcjach W-F, prowadzonych przez niedobite resztki stalinowskich zakapiorów.
Gigantyczna część ocalałych z wyżej wymienionych pogromów dostała azyl w Izraelu i USA. Głupsi orali kamory w kibucach, mądrzejsi zaś kręcili hollywoodzkie gnioty. Jedynie kilka osób wyszło na ludzi. Jeden został nawet frezerem.
Do szkoły miałem pod górkę w obie strony, a w samej szkole straszyli nas wiecznie dentystą. Do dziś utrzymała się jedna plomba w moich ostatnich siedmiu zębach.
Wśród nich ostał się jeden ząb mądrości.
Tak coś jednak czuję, że nie mam co wybrzydzać, bo Jaki z Brudzińskim nigdy nawet na takiego takiego zęba nie nadepnęli. Zresztą nie tylko oni. Znam jeszcze parę innych przypadków...
Zapytacie dlaczego?
Dlatego otóż, że w ich zeszytach w kratkę, na ostatniej stronie okładki, nigdy nie było wydrukowanej tabliczki mnożenia!
Człek siedział w twardej ławce, w sali bez klimatyzacji, słuchając pierdół o jakimś Panu Tadeuszu i w strachu, że za chwilę otworzy drzwi pani woźna i powie?
- Sobala! Do dentysty!
Pewnie dlatego właśnie wykułem tabliczkę mnożenia na blachę. Żeby nie myśleć.

Jak ja lubię denerwować wszystkich czytających, bo... po jaką cholerę to wszystko piszę?
Otóż...
Wedle organizatorów Przystanku Woodstock na imprezę przybyło 700-800 tysięcy ludzi, ale...
Wedle policji było 140 tysięcy.
Jaka ta nasza policja jest dokładna w liczeniu!
Jak znam życie, to od jutra rozpocznie się fala hejtów o festiwalu.
Ponieważ przykłady u nas idą z góry, najpierw wypowie się Brudziński. Głos nie omieszka zabrać także, zawsze odkrywczy w swoich sądach, Jenot, i mister Dziurawa Skarpeta.
Już za tydzień, każde kazanie przed "sumą", zbeszta bandę satanistycznych faszystów ośmielających się uśmiechać i bawić.
Kurwizja też coś odkrywczego zapewne wymyśli, ale tu braki mojej wyobraźni kładą mnie na łopatki. Jakby to ująć delikatnie?
Rzeczywistość równoległa.
Nie przejmujcie się.
Pod Jasną Górę zmierzają wszak właśnie tabuny rozdeptanej inteligencji w czerwonych pelerynach, których przybędzie najmniej dwa miliony! A co mi tam! Siedem milionów! Miliard... i całe, kurwa, Chiny!
I Jarosław.
I policja...
Do ochrony kwiatu polskiego społeczeństwa.
I też będą się radować i śpiewać.
Ciekawe czy przybędzie także straż ogniowa z Kostrzyna...



Pamięta ktoś takie ławeczki?

piątek, 3 sierpnia 2018

Dziękujemy

Decyzja o podwyżce cen paliw tak mnie pozytywnie wzruszyła, że płakałem trzy noce. Na wieść o nadchodzących zmianach cen wody, prądu i gazu, płakałem kolejne trzy. Ze szczęścia.
Dziękujemy ci pislandio!

Pragnę z tego miejsca wyrazić swój podziw dla rządzących.

Dziękujemy wam za Krystynę Pawłowicz, Brudzińskiego, Macierewicza, Ziobrę i wielu innych, którzy, z takim mozołem, walczą o nasze lepsze jutro.

Osobne podziękowania kieruję do kościoła katolickiego. To dzięki niemu zrozumieliśmy, że nasze dzieci marzą o waszych świątobliwych dłoniach w swoich majtkach, że każdy przechodzień winien wam słać pokłony, że kobiety nie powinny chodzić w spodniach, a panaceum na wszelkie zło jest modlitwa. 
Chylę czoła!

Nareszcie ktoś wyczuł potrzeby polskiego społeczeństwa!
Nic tak pozytywnie nie wzrusza bowiem emeryta jak świadomość oddawania państwu stu pięćdziesięciu procent emerytury. To buduje jakże pozytywne relacje pomiędzy pokoleniami  podkreślając ich ciągłość.
Dozgonne dzięki składał będę Patrykowi Jakiemu za plan darmowych przejazdów komunikacją miejską warszawskich powstańców. Nachodziły się bidulki po kanałach, to niech se teraz chociaż raz, za darmo, przejadą tramwajem.
Najlepiej od razu na Powązki...
Taki One way ticket dla ubogich.

Dopiero po słowach posła Kaczyńskiego dostrzegłem w lustrze, że wyziera z mojej mordy zdradziecka kanalia. Dzięki ci, o panie!

Osobne podziękowania kieruję do intelektualistów spod znaku onr. Wasze dozgonne przywiązanie do wyciągania prawej dłoni na demonstracjach ujęło moje serce.
Jesteście wielcy! 

Nie, kurwa, dłużej nie mogę...

Niech was wszystkich dopadnie ciężka i bolesna choroba i niech przywali was największe drzewo z Białowieskiej Puszczy. Nażryjcie się dopalaczy i kopnijcie w kalendarz. Zróbcie obojętnie co chcecie, bylebym tylko więcej nie widział waszych kretyńskich fizjonomii i nie słuchał waszych bredni.
Zróbcie to dla mnie!
Z góry dziękuję.

To było moje słowo na niedzielę.

 

czwartek, 2 sierpnia 2018

Do W Cipniś

Krzywousty Mateuszek to umi żartować.
Powiedział, że jak jechał do Lublina to widział transparenty z napisem: "Alternatywy 4" i "Wolne Sądy". No i śnięty Mateuszek odniósł się do tego mówiąc
- Tak! My jesteśmy alternatywą!
- Tak! Sądy są powolne, ale my je przyśpieszymy.
Dalej nie słuchałem, bo dostałem od jego dowcipów kolki.
Zapewne pobrał ostatnio kilka lekcji opowiadania facecji u Pietrzaka.
No to słuchaj pan, panie MM...

Jak już pana wywalimy z premierostwa, to nie wsiadaj pan do taksówek jak są wolne, będziesz pan już wolny od myślenia i będziesz pan mógł sobie wolno chodzić. Najlepiej po spacerniaku. Wprawdzie nie będziesz pan wtedy za bardzo wolnym rodnikiem, ale pana całkowity spin zawsze będzie równy zero.
"Wolny" to także nazwa potoku, dopływu Czarnej Wisełki i osada w województwie opolskim. "Wolny" to nazwisko przeszło dziesięciu tysięcy Polaków.
Dowcipy wolno myślących pismenów, to taka alternatywa dla wolno myślącej reszty, której jeszcze wolno myśleć, ale i za to pis wolno się bierze.

Mam nadzieję że wolno mi teraz powiedzieć: Wolno wam pocałować mnie w dupę. 

No to teraz dorób pan do tego swój sarkastyczny komentarz!
I co?
Zbyt wolne myślenie?
A alternatywą to pan jesteś na etat ciecia we wschodniej Syberii.
Wolno dziś piszę, bo czuję jak mój organizm wolno się roztapia od wolnego od chmur nieba nie dając nam żadnej alternatywy.
Dlatego wolno już kończę.