Żył sobie pan Macierewicz,
Najgłupszy na świecie chyba,
Wszystko już poznał i widział,
Z wyjątkiem wieloryba.
Pan Macierewicz był mały,
Lecz wielki ideowiec,
I wzrok miał jakiś taki...
Jak ten... z "Milczenia Owiec"
I przypominał kobietę,
Nie z twarzy lecz w dół, od pasa,
Dlatego dostał ksywę
Zidiociałego Złamasa.
Lecz co mu tam jakaś ksywa!
Wszak tyle miał do zrobienia!
I musiał przekonać naród,
Jak schizofrenii wyjść z cienia.
Więc kombinował codziennie
Przed lustrem, wkładając stanik,
Jak udowodnić jakoby
Przez Tuska zatonął Titanic.
Dlaczego kot Kaczyńskiego
We wtorek zaszedł w ciążę?
A przez Millera zginął
Ferdynand, Arcyksiążę.
Już nie wspominam o Rosji...
Z jej smoleńskimi mgłami,
I atak na salonkę
Zgniłymi kartoflami.
Dziś Antoś ma dużo pracy,
A przed nim więcej chyba...
Bo wciąż biedak nie widział,
Nie widział wieloryba!
Nie zbudował łódeczki,
I nie wystrugał wiosła...
Ale zobaczył przez okno,
Jak mrówka słonia niosła!
I nie miał czasu się przyjżeć
Bo mu puściły zawory,
Bo oto, niedawno, w Polsce
Pofałszowano wybory!
A tylko on mógł to dostrzec,
Bo wzrok ma jak ta sowa!
Że w środku Europy
Udaje się tak fałszować!
Lecz dzięki temu Antoś,
Najgłupszy na świecie chyba,
Może nam jeszcze oczszędzi
Jednego wieloryba!
Zatem... Drodzy Czytacze!
Odpalcie drukarki i ksera,
Ażeby dodać plusik,
Do chwały tego Zera!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz