czwartek, 23 stycznia 2014

Nie lubię Zielonych!!!!

Wyczyny tychże przypominają mi wycieranie tyłka tramwajowym biletem. Wynajęli za milion dolarów okręt, który spala kilka tysięcy litrów ropy na dobę, przepłynęli nim milion kilometrów, aby wleźć dziesięć stopni po drabince i zostać aresztowanym. Teraz płaczą, że siedzą w ruskim pierdlu!
Kwękają, że torebki foliowe mordują środowisko, nietoperze wariują, pingwiny się pedalą a myszoskoczkom nie pozwalamy myszoskoczkać.
Nie jestem za wyasfaltowaniem całego świata, ale produkcja super ekologicznej Toyoty Prius, pochłania tyle energii i tworzy tyle zanieczyszczeń, że zdrowiej przez całe życie jeździć Hammerem. Zieloni każą zamykać lotniska, okrążać asfaltem setki kilometrów niezidentyfikowanej połaci, aby jakaś durna żaba mogła kopulować z inną durną żabą, bo akurat lubi to robić pod tą właśnie sosną. Oni o tym wiedzą! Kopulacja żab to podstawa!
Może ich to podnieca?
Ciekaw jestem kiedy dopieprzą się do mojej kuchni, w której zalęgły się mole, a ja je z przyjemnością morduję ilekroć zobaczę fruwające bydlę.
Z pewnością niedługo!
Ale jeżeli musicie już istnieć...
Zbudujcie sobie jacht z pomarańczy, żagiel z sałaty i obleczcie się w cynamonowe gacie.
I w drogę!
Ratujcie psie kupy karmiąc wróble rozgniecionymi komarami z samochodowych chłodnic.
Cały ten ambaras przypomina mi próbę odwołania Arłukowicza. Na litość boską!!!
Odwołaj go Panie Tusk!
Powołaj na ministra zdrowia jakiegoś mózga z PiS. Skoro oni mają monopol na wiedzę, to czemu im wzbraniać? W imię jakich ideałów topisz się Pan w tym kiblu? Żądza jakiejkolwiek władzy aż tak oszałamia? Który mąż wzbrania żonie wyniesienia śmieci?

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jakiś Amerykaniec wyliczył, że trzeci poniedziałek nowego roku jest najbardziej dołującym dniem roku...
Przeliczmy to...
1. Nie chciało mi się rano wstać, ale to norma.
2. Sadzone jajko przypaliłem...
3. Auto stoi u mechanika więc do roboty musiałem zasuwać tramwajem z przesiadką na autobus.
4. Wypieprzyłem się pod jakimś warzywniakiem.
5. Boli mnie kostka i, cholera wie dlaczego, pięta...
6. Nieszczelne okna w robocie wpuszczały dokładnie tyle powietrza, abym cały dzień wsłuchiwał się zawodzenie wiatru.
7. Zmarzła mi morda w drodze powrotnej.
8. Zapomniałem kupić mineralnej...
9. Późnego obiadu jeszcze nie strawiłem, nie wypowiadam się zatem o potencjale moich kiszek. Zobaczymy jutro, chociaż kalafiorowa była ok.
Reasumując...
Dzień ja co dzień.
A mogło być tak...
1. Rozgrzana nocą blondynka ( rozmiary są oczywiste ), budzi mnie namiętnym całusem w policzek.
2. Śniadanie nie jest konieczne.
3. Kierowca mojego Bentleya usłużnie otwiera klimatyzowane wnętrze.
4. Laptop. Wig20. Daw Jones Industrial Average. Wszystko w górę. Napuchła kieszeń, nie kostka.
5. Cholera wie dlaczego...
6. O nieszczelności w Bentleyu brak dotychczas wpisów.
7. Godzina pływania. Balsamik, kremik, masażyk.
8. Rozpuszczony kawałek lodowej góry w mrożonej szklance. Cytrynka.
9. Skrzydełko nietoperza w sosie truskawkowym, naleśnik z geparda, wstrząśnięty arbuz, wołowa giczka rozmiaru satelity. Siedem gwiazdek. Siedem tysięcy baksów. Kibel darmowy.
I znów te tęsknoty...

niedziela, 19 stycznia 2014

Kolejną niedzielę okryły mroki średniowiecza. Zakute w przezroczyste zbroje mżawki, nasze rydwany tkwią sennie na ulicach. Czasem jakiś namol przebija się z hukiem do właściwej warstwy szkła; jedzie do Biedronki. 800 metrów.
- No jak to po co? Mineralna wyszła!
- To kup też mąkę!
- Jaką?
- Wygląda jak koka, wiesz...
- Taki biały proszek, kumam. W razie czego zadzwonię.
- Dupek...
Brak zrozumienia dla mentalności rycerza kompensujemy sobie łamiąc na pierwszej szybie plastikową łopatkę do usuwania zmarzliny .
- Szag by to!
Ale od czego mamy sąsiadów? I domofony!
- Karol! Masz to... takie cholerstwo, do szyb?
- Poczekaj, zaraz zejdę.
...................................................
- Włącz ogrzewanie, może spłynie.
- Albo poleję gorącą wodą...
- Może najszczysz, będzie szybciej.
- Ty... ten spod ósemki dziś rano prawie się rozpłakał na widok swojej zamarzniętej kochanki.
- Toyota, a w środku idiota...
- Podobno już kupił wycior do wydechu, bo tam tyle brudu!!!
- Chodź na piwo.
- A ty myślisz, że po co zszedłem?
- Muszę jeszcze kupić mąkę.
- Jaką?
- Wygląda jak koka, wiesz...
- Taki biały proszek? Kumam.
Nie, żebym  zaraz pisał jakieś opowiadania. Brak inteligentnego dialogu powoduje tylko tęsknoty.

Witam Wszystkich!!!
Trudno znaleźć przyczyny, które powodowały mną, bym ślęczał dwa popołudnia przekopując się przez zawiłości równoległego świata komputerowych geniuszy i wgryzając się w ich cybernetyczny bełkot. Chyba zatrzymałem się przed wystawą z książkami, na której można przeczytać tytuł, autora, często zobaczyć obrazek... Można także wejść do środka, i, czując zapach drukowanego papieru, wziąć do ręki opasły tom Jamesa Joyce'a. Ulisses... I proszę! Z tyłu jest nawet cena, którą należy zapłacić za przyjemność obcowania z myślami imć Jamesa!!! Przez "Ulissesa" nie przebrnąłem i wydałem pieniądze. A tu? Proszę! Każdy z Was jednym kliknięciem może posłać mnie do diabła i zapomnieć o istnieniu blogera Darusia całkowicie za darmo.
I jest pierwsza przyczyna! Zainteresować niezainteresowanych.
Dobrze, ale czym???
To już temat długi jak Nil, którego nie podejmuję się drążyć czterdzieści pięć minut po północy.
Dobranoc.