poniedziałek, 17 lutego 2014

Pewnej nocy, całkiem niedawno, wyśniłem taką oto historię...
Jakaś nieokreślona siła przysłała mi wiadomość, że oto nadszedł mój kres i powinienem, zgodnie z umową, pójść na cmentarz i umrzeć. Poszedłem...
Wykopany dół był zdecydowanie zbyt duży na moje potrzeby, a także o wiele za płytki, ale nie czepiam się szczegółów. Usiadłem w owym dole i zaczął się problem...
Jak tu umrzeć???
Czuję się w sumie dobrze, powiesić się nie ma na czym, nie poluję, zatem i hemingłejowska wersja strzelenia sobie w łeb także odpada, dół za płytki, abym mógł rzucić się w przepaść, wody nie cholery... Ale przecież obiecałem i chyba nawet złożyłem podpis.
Z okropnego stresu niedotrzymania umowy obudziła mnie hałaśliwa śmieciarka na ulicy. Dzięki jej za to!
Morał?
Nie oglądajcie Discovery.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz