sobota, 13 kwietnia 2019

Debile i katastrofa w Smoleńsku

Debil numer jeden.

Andrzej Rosiewicz, którego onegdaj nawet lubiłem, powiedział, mniej więcej, tak...
- Ja to sobie przemyślałem! Taki samolot, którym leciał prezydent, to był samolot wojskowy, bo to był lot wojskowy pilotowany przez wojskowych. A taki samolot jest świetnie zabezpieczony i nawet jak wpadnie do lasu, to skosi pół hektara i poleci dalej. Co mu tam jakaś brzoza!

Cytat jest niedokładny, bo walę go z pamięci, ale sens raczej zachowałem.
Andrzej, którego kiedyś lubiłem...
Masz 74 lata, a wciąż nosisz muszkę cyrkowego klauna. Błagam! Nie zajmuj się już myśleniem.  Kontroluj nasączenie pampersa, chodź do geriatry, nie jedz masła.
A nade wszystko nie występuj przed kamerą! 

Miałem wątpliwą przyjemność dwukrotnie zbierać szczątki samolotów po katastrofach lotniczych. Wojskowych samolotów. Pisałem już o tym, ale powtórzę...
Samolotu po zderzeniu z ziemią zwyczajnie nie ma! Największymi kawałkami są zwykle silniki. Cała reszta to pył.
Kawałki mają wielkość paczki fajek.
Osobiście zebrałem może trzy kilo pilota. Przede mną lekarz zebrał do woreczków może dwadzieścia pięć kilo przez dwa dni i odpuścił. Mnie było łatwiej, bo nad nadpsutymi resztkami latały już muchy.
Nikt nie wie gdzie się podziało pozostałe pięćdziesiąt kilogramów.
Chcecie więcej realizmu?  Proszę bardzo.
Znaleźliśmy połowę ręki połamanej w dwudziestu miejscach i spalonej. Dolną szczękę z fragmentem policzka i kawałek pleców. Wszystko rozrzucone na połowie hektara. Reszty części nawet lekarzowi nie udało się rozpoznać.
Tyle zostaje z człowieka kiedy "opancerzony" samolot wojskowy się rozbija. Pusty Tu 154 waży 55 ton, paliwo jeszcze kilkanaście, a sto osób to jeszcze 7 ton. A gdzie bagaże i cała reszta, której nie wymieniłem? I to wszystko zapierdala 200 km/h.

Dawno temu jechałem ulicą na rowerze. Była niedziela rano i pustki. Ponieważ coś psuło mi się w przerzutce, co pewien czas zaglądałem między nogi. Nagłe usłyszałem głośny huk i już nie jechałem, a leciałem 2 metry nad asfaltem, bo jakiś kutas wystawił pusty śmietnik na jezdnię.
Dziesięć kilometrów na godzinę katapultowało mnie na dobre osiem metrów.
Przełóżcie to sobie teraz na 200 km/h!
Nawet, gdy jakimś cudem przeżyjesz, to wciąż lecisz. Twoje ciało rozrywane jest po drodze na strzępy i zanim wyhamujesz, jesteś podzielony jak gyros.
Koniec. Kropka.
Byłeś, a po sekundzie cię nie ma. Twój mózg nie jest w stanie tego nawet zarejestrować. Najpiękniejsza śmierć.
Nie szargaj więc, cymbale w groteskowej muszce, świętości ludzkiej śmierci!

Drugim debilem wcale nie jest Antoś. Nigdy nie zniżę się do napisanie choćby jednego zdania na temat tej kreatury.

Drugim jest Bierecki. Kurwa, senator. Człek o uśmiechu zdychającej na syfilis lamy, spółdzielca w mordę i hochsztapler,doklejony do kaczej dupy kaczym gównem. Patriota.

I tak jak Antoś, który, broniąc swojego zafajdanego poletka, czuje się dowartościowany jedynie wówczas, kiedy okrąża je rządową limuzyną, tak i ten twarzak zrobi wszystko, aby dobudować na swojej posiadłości kolejny basen.
Jaką traumą, dla normalnego człowieka, byłoby wynurzenie się z odmętów prywatnego kąpieliska senatora i zobaczenie takiego  uśmiechu jak ten...



To właśnie ten pysk uczy Polaków patriotyzmu.
To on, do końca swoich zafajdanych dni, będzie mi próbował wmówić, kto jest moim zbawcą, a kto nim nie jest.
Spierdalaj na bambus, mości Bierecki.

Zauważyliście pewnie tę pełzającą zmianę w stylistyce wypowiedzi pisowskich trolli...

- My jesteśmy tacy dobrzy, tak chcemy się ze wszystkimi dogadać! Usiądźcie z nami do okrągłego stołu, a my wam określimy warunki, na których będzie to możliwe.
Powiedzmy to sobie wprost...
Takich warunków nie ma!
Ma was wydusić dżuma, zeżreć cholera, a resztę zdziesiątkować syfilis.
Jest dla was jeszcze jedna szansa...
To operacje plastyczne.
Przeczytałem ostatnio taki spicz:
Dziecko Alicji Bachledy-Curuś będzie miało nową i piękną macochę.
Okazuje się, że Colin Farrell ujeżdża od niedawna Angelinę Jolie, a Brad Pitt zasuwa na ręcznym.
Świat jest ciężko popierdolony!
Nie tylko u nas.
I tym optymistycznym akcentem zakończę dziś moje słowo na niedzielę.
Niech będzie pochwalony.
Amen

10 komentarzy:

  1. Faszystowski cgachmęt bym dodała do kurwa senator. Reszta jak moje myßli.

    OdpowiedzUsuń
  2. treść w punkt, a styl bomba

    OdpowiedzUsuń
  3. Treść w punkt, ale co z tego, skoro ciągle są tacy, którzy ciągle powtarzają,że "Ruscy dobijali tych, którzy przeżyli" ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnie proste. może ktoś przeczyta i choć przez chwilę pomyśli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będziesz pisał o Antosiu. Schetyna(opozycja) nie będzie mówił, a raczej bronił prawdy zapisanej na taśmach czarnych skrzynek. Tusk oskarżany o zamach, też milczy. Czy można się dziwić, że nie ubywa debili? Bierecki mówi, że należy ukarać tych, co przygotowali lot. Dlaczego nikt nie przypomina, że należy osądzić tych, co zaniedbali swoje obowiązki podczas Lotu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawiam twoje intelektualne męki Ciesz się, że mam dobre serce

      Usuń
    2. Cieszę się i łaskawie dziękuję. Stare to dzieje, ale może to dobre serce widziałem kiedyś pod podcieniami, w kinie Wisła, lub Gdynia, a może w ogródku Tivoli? Takie tam sentymentalne wspomnienie, ale obiecuję, nie będę absorbował myśli geniusza.

      Usuń
  6. Ależ lot przygotowała Kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego na jego wyraźne żądanie. To fakt, nie mitologia jaką wciska nam pis!

    OdpowiedzUsuń