piątek, 19 kwietnia 2019

Święta na opak

Kościół katolicki zostawia furtkę dla tych, którzy chcą go opuścić. Nazywa się ona aktem apostazji.
Opiszę jak to działa.
To bardzo ciekawe.
Przeczytajcie.

Przychodzi do proboszcza gostek z odpowiednim pismem w trzech egzemplarzach, koniecznie potwierdzonym przez dwóch świadków, i przedstawia problem.
Proboszcza zwykle nie ma. Sprawę załatwia więc wystraszony wikary, który pyta na wstępie tak...
- A do jakiego kościoła chcesz się zapisać?
- A co to pana obchodzi? Do żadnego!
- Rozumiem... - wikary udaje, że rozumie, ale drąży, bo ma obowiązek odwieść potencjalnego apostatę od jego decyzji.
- Ale dlaczego chcesz odejść z naszego kościoła?
Grzeczność za grzeczność.
- Nie wierzę w boga.

Przerwę na chwilę.

W owym piśmie muszą się znaleźć opisane poniżej informacje. W razie braku którejkolwiek z nich , nasza "prośba" jest o dupę potłuc.
Muszą więc być...

- dane personalne odstępcy
- wyraźna informację o woli wystąpienia z kościoła
- motyw czynu
- informację, że osoba występuje z własnej nieprzymuszonej woli
- informację, że odstępca jest świadom konsekwencji tego czynu
- dane o dacie chrztu i parafii

Pominięcie choćby jednego punktu dyskwalifikuje na starcie i dalej możecie pisać na Berdyczów.
No to teraz wyobraźmy sobie, że idziemy na zakupy.
- Poproszę masło.
- Nie ma masła, ale proszę napisać w trzech egzemplarzach odpowiednią notkę po chuj ci, człowieku, masło!?

Kościół nie sprzedaje masła. Nie sprzedaje nam nic. Handluje wyłącznie strachem zaszczepionym nam przez zapowietrzone średniowieczem babcie.
Współczuję klechom, bo goniąc króliczka, wyraźnie pomylili drogi i zapomnieli, ze coraz trudniej nabrać im wykształconych ludzi na biblijne brednie.
Dlatego przyjęli inną taktykę.

Wasze pisma o apostazję giną w kościelnych odmętach na wieki. I nie wiem jak byście byli zdesperowani w swoim akcie powiedzenia klechom:
- Odpieprzcie się wreszcie ode mnie!
Wszystko jest na nic, bo usłyszycie od wikarego coś w tym stylu...
- Wyślemy pana pismo do kurii i proszę czekać na odpowiedź.

Rzecz w tym, że kuria nie ma obowiązku takiej odpowiedzi wam przysłać i możecie czekać kolejne dwadzieścia lat. Wciąż więc jesteście dziećmi jedynego słusznego boga, a jak, w międzyczasie, pierdykniecie w ramy, to kościół zainkasuje odpowiednie opłaty za wrzucenie waszego truchła do dziury.

Pamiętacie zapewne nieśmiertelne słowa Jurka Stuhra w filmie "Kingzasjz"
- Ja wiem, że polococtowcy nas nie kochają, ale my tak długo będziemy ich kochać, aż oni wreszcie nas pokochają.

W tym zdaniu zawiera się cała filozofia kościoła.

Kilka dni temu spłonęła perła europejskiej średniowieczna perła architektury, katedra Norte-Damme w Paryżu.To wielki cios dla światowego dziedzictwa. Kilku bardzo bogatych ludzi przekazało na jej odbudowę wiele setek milionów Euro.
A co się dzieje u nas?
Krzywy Ryj rozłożył rączki i obiecał pomoc. Czysta groteska.
Rydzyk natychmiast zaczął sprzedawać cegiełki, z których wyniknie tyle samo, co z ratowaniem stocznią w Gdańsku.
Terlikowski zaś doszukał się działań szatana.

I karuzela się kręci.
Wielkie słowa, zero czynów...

Nie próbujcie oficjalnej drogi wyjścia z kościoła, bo szkoda Waszego czasu. Po prostu przestańcie obsługiwać i finansować tę gównianą instytucję raz na zawsze, bo nic tak dobitnie nie przemówi do wyobraźni kościelnych nierobów, jak odcięcie im kasy.

Od niepamiętnych czasów nie chodzę do kościoła ze święconką. Robi to moja żonusia, której wydaje się ciągle, że utrzymuje tradycję dawania na tacę za kilka kropelek brudnej wody. Nie wcinam się w to, bo nie lubię walki z wiatrakami.
I w tym właśnie problem.
Żebyśmy nie wiem jak, jako społeczeństwo, byli bezwyznaniowi, to i tak zakorzeniona siła średniowiecznej ciemnoty ma nad tak wieloma władzę, właściwie cały mój dzisiejszy wpis jest nic nie wart.
Trochę mi tego szkoda, bo gwarantuję, że nieświęcone jajka zachowują te same właściwości żywieniowe jak te, które udało się poświęcić za dychę. Może za wyjątkiem tych higienicznych.

Mamy dziś tak zwany Wielki Piątek. Kolejne święto wymyślone na potrzeby wyrwania pieniędzy z kieszeni naiwniaków.
Pamiętacje!
Kler nam nie odpuści do czasu, aż my nie o(d)puścimy kościołów.

I czego by tu Wam życzyć...

Wzbogaćcie się na tyle, abyście w czasie owych wielkich katolickich uniesień, pływali sobie na wodnych skuterach po błękitnych wodach Karaibów i wysyłali swoje selfiki proboszczowi.

 A Zdrowych i Wesołych dla tych biedniejszych.


Czy nie pora przestać na swoim grzbiecie wozić swoich prześladowców?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz