poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Prima Aprilis

Mógłbym teraz napisać, że Terlikowscy biorą rozwód, Kaczyński miał zawał, albo że Pawłowicz jest w ciąży z Rydzykiem. I pewnie wielu by się na to nabrało, a ja miałbym niezłą radochę.
Będąc dwa lata temu w Anglii podarłem sobie spodnie. Po powrocie do domu podarłem je jeszcze bardziej, właściwie to tak na zupełnego maxa, włożyłem je i opublikowałem zdjęcie z opisem, że oto właśnie kupiłem najnowszy krzyk mody od Armaniego za jedyne 149, 99 funciaków; i co wy na to?

- Lepsze spodnie kupisz na rynku za dychę! - odpowiedział jakiś obrażony na mnie mózg...

Słyszałem dziś w radio, że jakiś gostek, z tak zwanych "totalnych", napisał, że cysorz przekazał 50 tysięcy na konto Birgfellnera i ma w planach rozliczyć się z kolejnych niezapłaconych faktur.
Nawet gips na ścianach moich pokojów zorientowałby się, że to żart.
Ale przecież nie ten "koń, który mówi", ta bezdennie durna paniusia, Beata Mazurek, robiąca za rzecznika prasowego pislandii. Jedynie ona wywlekła przed kamery swoją końską urodę i zaprzeczyła. Nawet panna Pawłowiczówna nie była aż tak głupia!
Olać to.
Są przecież i inne kwiatki.

Kaczyński zapewnił mnie niedawno, że dał mi wreszcie wolność.
To tak, jakbym odciął sobie w robocie rękę, przyszyliby mi ją, a po dwóch latach rehabilitacji Jaruś by ogłosił, że to dzięki niemu mogę się wreszcie porządnie podetrzeć.
Jaruś!
Wal się ze swoją paranoją!
Ani myślę napisać, że jesteś mistrzem robienia ludziom wody z ich mózgów, bo nie da się zrobić wody z wody.
Kaczorze!
Mam swoją wolność od niepamiętnych czasów i żaden Gierek, Jaruzelski, Schetyna... a tym bardziej żadna kacza dupa, nie jest mi jej w stanie jej dać ponownie.
Ani odebrać!
Bardzo mnie teraz korci napisać coś o spędzie faszystów w sali przeora Kordeckiego na Jasnej Górze, ale nie napiszę, bo to dramatycznie przekracza próg mojej zdolności do rozumienia dowcipów.
Nawet tych primaaprilisowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz