niedziela, 7 grudnia 2014

Bez tytułu

O ile dobrze pamiętam, mamy dziś siódmy dzień grudnia, a wczoraj były Mikołajki. Nie jestem ostatnio zbyt mocny w kalendarzu i trudno mi się w nim połapać. Dawniej święta to było coś, na co się wyczekiwało cały rok, była szynka i baleron, była zupa grzybowa i pierogi. Dziś na szynkę w sklepach właściwie już nawet nie patrzę, pierogi zawalają półki w każdym spożywczym, a ich jogurtowy smak jest beznadziejny. Dlatego ich nie kupuję. Jestem zdania, że lepiej zbałamucić jeden dzień w roku na zrobienie czegoś smacznego, niż zajadać się czymś, co jedynie przypomina jedzenie. A ja szalenie lubię robić i jeść pierogi. I bez mrugnięcia okiem naprężam kręgosłup przed Wigilią, by właśnie raz w roku zjeść pachnące staropolszczyzną jedzenie. Nie, żebym był jakimś maniakiem Bożego Narodzenia, nie wierzę w żadnego Boga, lubię za to połyskującą światełkami choinkę i śnieg za oknem. Lubię sannę i lepienie bałwana, lubię kiedy mi wówczas marzną ręce i kocham dawać prezenty. Dostawać też. Kończące rok święta są także okazją do zrobienia własnego rachunku sumienia. Mam gdzieś, że za każdym razem zmienia się przy tym ilość lat już przeżytych. Może jakaś liczba z dziewiątką na przodzie zrobi na mnie kiedyś wrażenie, ale wątpię, bo nigdy nie byłem orłem z matmy. Przynudzam, wiem.
Zastanawiam się właśnie, co kończący się rok przyniósł dobrego? Mnie...
Od kilku lat nie mogę skończyć rozpoczętej powieści. Dołuje mnie to trochę, bo włożyłem w nią dużo pracy. Niestety, jej koniec umyka mi jakoś, brakuje pomysłu, czasu i inteligencji. Zabijam umysłową niesprawność pisząc bloga. Ten wpis jest chyba sto osiemdziesiątym w tym roku. I tu powinienem być dumny, bo sądząc po ilości czytających nie przeszkadza Wam marnowanie czasu na moje wypociny. Z liczników wynika, że prawie czterdzieści jeden tysięcy razy ktoś zadał sobie trud czytania "Tęsknot Prostaka". Najbardziej zdumiewa mnie fakt, że nawet w Kazachstanie i Finlandii bywają tacy desperaci. Dzięki serdeczne!
A teraz będzie najgorsze...
Może czas już z tym skończyć, bo to tak jak z pierogami, lepiej rzadziej a smaczniej.
Pomyślę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz