Co trzeba zrobić po wejściu do nieznanego nam kibla? Sprawdzić czy jest papier! W domu to pikuś, coś się wymyśli.
Ale smakowicie zacząłem...
Wypad po papier zaowocował kupnem flaszki miodu pitnego. Zagłoba nie powiedziałby o nim: Dobry, odstały...
Zawsze zastanawiało mnie jedno...
W końcu nie tak dawno sprowadzono do Europy herbatę i kawę. Coca Cola i Sprite to także nowoczesne wynalazki. O innych chemikaliach nie wspomnę. Cóż więc pito? Wodę i alkohol otóż! A że wodą szlachcic się zwyczajnie brzydził, to co mu zostawało? Kobyle mleko? A fuj! Mam wrażenie, że ówczesna szlachta to alkoholicy z przymusu.
Wyobraźcie sobie...
Od rana wytrząsasz w siodle kichy, przemierzyłeś czterdzieści kilometrów i zbliża się wieczór. Upragniona gospoda tuż za polaną. No przecież nic, tylko dwa kilo dziczyzny i piwo w karczmie "Pod Bocianim Gniazdem" u pejsiastego właściciela! I obrok dla konia. W ramach rozrywki można pomachać szabelką przed nosem innego szlachciury kalecząc go lekko, albo przycinając wąsiska. Tolerancja na ból była wówczas całkiem inna, a wypływające kiszki upychało się na pas i drałowało do domu.
Najstarszy znany mi browar w Polsce to "Warka", która chwali się rocznikiem 1476. Wiem, że podawano ją na krakowskim rynku, w nieistniejącym dziś już ratuszu, w połowie szesnastego wieku. Zapewne Zygmunt Stary delektował się już tym wyrobem. Pamiętajmy o tym otwierając butelkę.
Podobnie ma się sprawa miodów. To nasz narodowy skarb. Każdy szlachcic miał pasiekę i suto zaopatrzoną piwniczkę. Oj popróbowałbym ichnich wyrobów! Takich odstałych, bo ten z Biedronki to popierdółka. Ale jeszcze się napiję :) Żałujcie szlachciury, że za waszych czasów nie dotarły cytryny, bo miodzio plus cytrynka równa się miodzio. Byle z umiarem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz