Wszyscy gadają o piłce nożnej, to i ja chyba mogę? Obiecuję, że tylko raz o tym napiszę, bo nie jest to mój żywioł.
Od dwóch tygodni siedzę w domu i walczę z moją prawą stopą. Nie jestem jeszcze w olimpijskiej formie, ale idzie ku lepszemu. Jak naszym piłkarzom. Różnica jest tylko taka, że im leczenie zajęło coś ze trzydzieści lat. Chyba właśnie dlatego wolałem dotychczas oglądać cokolwiek zamiast rachitycznych pokazów nieudolności. W dalszym ciągu mam nieodparte wrażenie, że Polak dzierżący piłkę na polu bramkowym drużyny przeciwnej, dostaje skurczów i chwilowej ślepoty, głowa robi mu się jakaś kanciasta, a lędźwie paraliżuje strach. Nie żebym był złośliwy, ale ten Milik...
Z moich wiadomości jest to gra polegająca na zdobywaniu bramek, a nie obronie Częstochowy. My mamy chwilowego farta w lewej stopie Błaszczykowskiego i spieprzamy za wały. Nie podejmuję się dyskusji, czy zwycięstwo po lichym meczu jest lepsze od tego po dobrym, ale mnie zostaje niesmak. Przyznaję, że oglądam inne mecze. Chyba w żadnym nie dostrzegłem takiej ilości bohaterstwa. Może to jakaś przewrotna taktyka trenera? W sumie to obronę Zbaraża przed setkami tysięcy chamstwa, Kozaków i skośnookich barbarzyńców - historia, i słusznie, także uznaje za zwycięstwo. Jakież to polskie! Naszym atakiem zawsze była obrona. Jeśli ma tak być dalej, to ja jestem w stanie kląć w trakcie następnych zwycięskich meczów ciesząc się kolejną i jedyną szarżą Błaszczykowskiego.
I nie słuchać komentatorów, którzy za wszelką cenę chcą mi wmówić, że oto rozegraliśmy mecz stulecia, a któryś z polskich obrońców wyskoczył na wysokość pierwszego piętra. Osz, ta adrenalina...
Nie umiem ocenić postawy Lewandowskiego, ale spodziewałem się po nim trochę więcej, podoba mi się łysy Pazdan, po którym widać, że zna swoją rolę na boisku i umie to pokazać.
Ogólnie rzecz biorąc nasze dotychczasowe zwycięstwa to bitwy Dawida z Goliatem, które w chrześcijańskiej ikonografii symbolizują zwycięstwo Chrystusa nad Szatanem. Odcinajmy więc kolejne głowy naszym boiskowym przeciwnikom chociaż ja osobiście wolałbym ich zwyczajnie zastrzelić.
I jeszcze jedna pozytywna dygresja...
Jakież to piękne, że na temat Mistrzostw Europy nie wypowiada się Kaczyński, Macierewicz ani lorelaj Pawłowicz, bo obawiam się, że te śmundki rozpieprzyliby delikatną równowagę na linii obrona - lewa stopa Błaszczykowskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz