sobota, 4 czerwca 2016

patchworki...

Gwałtownie zwiałem sprzed telewizora na wieść o występie Kupichy z zespołem Feel, w Opolu.
Jego grafomańskie teksty wywołują u mnie zapalenie otrzewnej.
Zdecydowanie wolę uderzenie pioruna.
Piorunujący spektakl opolski przypomina mi codzienny wyjazd z pracy w Sopocie i plakat, że oto, dnia 6 czerwca, wystąpi w Sopocie łamacz kobiecych serc - Hulio Plexiglas, narowisty Hiszpan o greckich korzeniach (a może tylko korzeniu?), z ząbkami niczym dziesięciolatek z Czadu i syn doktora Plexiglasa o galicyjskich korzeniach.
Jaka szkoda, że miał kiedyś wypadek samochodowy, który przekreślił jego piłkarską karierę (były już czterdzieści lat na emeryturze!), a tak...
Zaczął śpiewać.
Wywracając na lewą stronę uczucia ćwierci kobiet na globie rzewnymi pieśniami o miłości stał się symbolem seksu i dlatego musiał zrobić sobie ząbki jak dziesięciolatek z Czadu. No bo jakby wyglądał Plexiglas bez górnej jedynki? Zdecydowanie lepiej niż Krycha Pawłowicz z uzębieniem pełnym i tą swoją zamgloną taczką bezmyślności w oczach, jako żywo przypominającą nadęte teksy Kupichy o soku z pomarańczy. Pomarańcz to owoc słodki, napompowany słodkim i lepkim sokiem, który lubi spływać po brodzie w trakcie konsumpcji, ale tylko Kupicha dojrzał w nim jakąś przenośnię dotyczącą swojego dorobku.
Drżę na myśl, że kiedyś napisze kolejny przebój...
Plexiglas śpiewa przynajmniej po hiszpańsku, i dobrze, bo gówno mnie obchodzi myśl przewodnia jego tekstów, a język hiszpański jest mi obcy niczym zawartość majtek siedemdziesięciolatki po jego koncercie.
Nie zawsze należy podążać z duchem czasu, ale zbyt nisko położone tereny inteligencji narażone są także na cofkę. Często cholernie daleką od właściwego morza.
Ale my uwielbiamy się cofać.
Kochamy wręcz zadręczać się zdjęciami Kaczora, Kempy i pani profesor z wykształceniem wyższym, ale bez podstawowego.
Chciałbym, ale niestety, mój dzisiejszy wpis nie przypomina mi ani na jotę sałatki, którą zrobiłem z wszystkich warzyw jakie miałem w domu. Nie będę nikogo zanudzał jej składem, ale... ani Kupicha, ani Plexiglas, ani żaden pisowski horror spod znaku: bardziej na prawo jest tylko mur! nie ma się nijak do ferii smaków przegryzających się właśnie w mojej lodówce.
Jutro dorobię do niej zgrilowany karczek, żonusia zrobi pyszny rosołek i całą niedzielę będę tniutniał naszą współczesność wylegując się na kanapie.


A to reklama jego koncertu w Sopocie. Znajdź siedem różnic...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz