sobota, 28 maja 2016

hamburger i hot-dog

Jest taki dowcip...
- Wjeżdża rolnik kombajnem na pole, spojrzał w prawo, spojrzał w lewo i powiedział: Kurwa! Nie zasiałem!
I mógłby być to koniec mojego dzisiejszego wpisu, bo głębię owego kawału nie wytłumaczy do końca nigdy żaden filozof, ale ponieważ pisanie bloga łączy się jednak z dłuższą formą artykułowania myśli, pozwolę sobie ją trochę rozwinąć.
Najgorszym siewcą w dzisiejszej Polsce jest oczywiście SLD, które, jako żywo, przypomina mi owego rolnika bezmyślnie wynajmującego kombajn.
Altzeimer....
Ten cały... "środek" postępuje niewiele lepiej i wydaje mu się, że jeśli raz już zasiał, to będzie zbierał przez wieczność.
Naiwność.
Jest jeszcze psychodelia z prawicy. Ci stawiają na przejrzałe flance i hodują pomidory bez skórki.
Bez przyszłości.
W zasadzie to tylko KOD, którego nie jestem namiętnym fanem, ma ambicję zasiać odrobinę pozytywizmu we współczesność wiedząc, że siew i systematyczne podlewanie, dają perspektywę  obfitych zbiorów. Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby kolejne lata nie zaczęły eksponować siły tego ruchu odsyłając w niebyt wyżej wymienione.
Ale i tu pojawia się kolejny kłopot. Przerabialiśmy przecież i to...
Był całkowity spontan pod nazwą "Solidarność", której także nie miałem ochoty namiętnie klaskać i, w efekcie, wyszło na moje, bo cóż to teraz za ruch? Ruch po równi pochyłej. I wcale nie w górę.
Nie jestem zwolennikiem amerykańskiego stylu w polityce, sprowadzającego się do naprzemiennych rządów Republikanów i Demokratów; nie uważam, że są one w stanie cokolwiek zmienić na lepsze, ale moją jeden walor...
Dają oddech przegranej stronie. Dają jej czas się przeorganizować. Dają jej motyw.
Bo w Ameryce mają hamburgery i hot-dogi, bo mają GM i Forda, bo biegają albo żrą jak opętani, bo mają kompleks zbyt krótkiej historii i na siłę próbują ją wydłużyć. Bo wreszcie, w swojej nieopisanej głupocie, są o niebo mądrzejsi od nas.
Nie może być bowiem tak, że naszym, zadufanym w sobie krajem, rządzi monopol. Nikt tutaj nie ma prawa wypowiadać się w imieniu wszystkich choćby dlatego, że ja zawsze będę przeciw, a brak mnie to już nie są wszyscy.
Wyjście jest proste.
Pokora.
To jest to słowo, którego znaczenia nie rozumiemy, a tysiąc lat tradycji jedynie nam to uzmysławia.

Zapytano pewnego Amerykanina pracującego w McDonald's jak się robi hamburgera, a ten odpowiedział: Nie wiem.
- Jak to nie wiesz? Robisz ich setki dziennie?
- A po co mam to wiedzieć, skoro mam kartkę, na której jest to napisane?


Może tak łatwiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz