sobota, 16 marca 2019

Kraj żywych trupów znaczy Polska

Napiszę dziś o czymś, co dla ogromnej większości Polaków jest kompletnie bez znaczenia.
Do określenia tego typu wiedzy nadaje się jedynie pewna retoryczna figura określana jako oksymoron.
Na przykład: żywy trup, albo "ciepłe lody". Trochę naciąganą jego formą będzie także tytuł programu: "Matura to bzdura", z którego setki tysięcy Polaków pękają ze śmiechu, ale gdyby tak część z nich zapytać choćby o hołd pruski, to mam poważne wątpliwości czy nie odjęłoby im mowy.

Bywa, że czasem i ja skuszę się do jego oglądania, ale już po kilku minutach mam taki przesyt debilizmu, że za cholerę nie potrafię się z tego śmiać, bo buzują we mnie same mordercze instynkty.
Jestem widocznie zdecydowanie za głupi, aby zrozumieć bezdenną głupotę innych i zdecydowanie za mądry, aby przejść nad nią do porządku rzeczy.
Powiedzcie mi moi drodzy nauczyciele, jak śmiecie przepuszczać do następnej klasy kogoś, kto nie wie czym różni się Słowenia od Słowacji? Jakim cudem gimnazjum skończył ktoś, kto mówi, ze w Warszawie mieszka cztery tysiące ludzi, a metro jeździ w 28 miastach Polski!?

W moim ostatnim wpisie broniłem nauczycieli, ale, kurwa mać, przestaję!
I nie pieprzcie mi teraz o obiektywnych przyczynach! Wy macie to literalnie w dupie! Tak samo jak uczniowie Was!
Taka symbioza.
Skóra, fura i komóra liczą się dla wszystkich jednako.
Odpierdolić swoje życie jak najmniejszym kosztem jest motywem przewodnim.
Gdyby dziesięć lat temu urodził się Kopernik, to nasza Ziemia przez następne stulecia zapierdalałby na pływającym żółwiu, a mały Mikuś zżerałby hamburgery i popijał dietetyczną colą, bo tak mu doradzili w telewizyjnej reklamie.
I gówno by go obchodziło, czy łazi po kuli, czy po płaskim...

Chciałem, wierzcie mi, że bardzo chciałem, napisać dziś o czymś o wiele bardziej doniosłym od szerzącej się fali niedouczonych ćwoków po gimnazjach i podstawówkach, ale już nie umiem.
Nie pojmuję  także jak można wychowywać swoje dzieci w podobnej ciemnocie, chyba że i wychowawcy są tak samo durni.
No dobra.
Zadzwońcie sobie teraz po wegetariańską pizzę i colę zero, która ma dokładnie tyle samo wartości, ile znalazło się w gorącym szale przy wychowaniu Waszych dzieci.
I koniecznie kupcie sobie nowego smartfona!
A co do oksymoronu, to napiszę tak:
Mądry Polak

I to było moje słowo nie tylko na niedzielę, ale na najbliższe sto lat.

P.s.
Aby unaocznić skalę tego problemu, opowiem krótką historię z dzisiejszego popołudnia.
Stałem w sklepie. Gość przede mną kupił hoop colę i sześć najtańszych piw. Okazało się przy płaceniu, że ma jeszcze jakieś wolne pieniądze na karcie. Wziął więc jeszcze dwa. Teraz trochę brakło, ale zaręczył słowem honory, że odda jeszcze dziś, przy następnym kursie, bo 500+ z karty mu właśnie wyszło.
To jest ten rozmiar naszego nieszczęścia.
Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz