czwartek, 4 września 2014

Moralitet

Siedząc któregoś dnia w aucie zobaczyłem pewną panią, z wyliniałym psem, zbierającą spadające z drzewa jabłka. Nie mogła ich wiele wziąć, bo w dłoni trzymała jeszcze poczerniałego kalafiora. To mnie zaintrygowało. Po jakie licho jej tak wstrętnie wyglądające warzywo? Nie wyglądała na żulicę, już bardziej psiak sprawiał wrażenie, jakby wykąpał się dziegciu. Cała scena działa się na tle kilku wolno stojących komórek. Owa pani podeszła do jednej z nich i otworzyła drzwi... Zamurowało mnie. Za drzwiami była ściana śmieci. Próbując upchnąć jabłka i kalafiora, co chwila wypadały z jej jakieś przedmioty; a to zapleśniały ananas, jakaś dziurawa miska, coś z odzienia. Upychała to mozolnie, a ja, przyznam ze wstydem, pstryknąłem jej kilka fotek.



Opętana zbieractwem, owa pani, raczej się nigdy nie zastanowiła po co jej ta cała wylęgarnia szczurów i smród, który poczułem nawet w aucie, ale, jak to mówią: Jeden lubi ogórki, a drugi ogrodnika córki. 
Pewien znajomy cierpi na podobną dolegliwość. Ma garaż na wielkie auto, ale mieści mu się w nim jedynie rower "składak", złożony, jak sama nazwa wskazuje, z kilku znalezionych tu i ówdzie części kół, siodełek, kierownic i łańcuchów. Auto trzyma przed garażem, którego tył blokuje wrota. W strachu przed złodziejami... 
Znajomy mamy trzyma od lat w domu trumnę, w której chce być pochowany. Czasem ją odkurzy i przemyje, czasem natłuści jakimś specyfikiem do drewna, czasem sobie poleży... Sama radość. 
Po co o tym piszę? Bo sumie to trochę zazdroszczę takim ludziom... Być może mieli zbyt łagodnych rodziców; albo dopadła ich jakaś trauma w dzieciństwie, a może, zwyczajnie dostali na starość fijoła, nie wiem? Wiem jedynie, że Einstein lubił grać na skrzypcach i przebierać się w damskie ciuszki... I wcale mu to nie przeszkadzało w tworzeniu teorii, których do dziś nie rozumie 99 % ludzkości. 
Posiadanie jednej pasji nie powinno przeszkadzać nikomu w normalnym życiu, a jeżeli już się tak dzieje, to zupełna katastrofa. A wystarczyłoby napchać trumnę zgniłymi kalafiorami, uwalić się w niej i przykryć rowerem. I co? Jest postęp?  






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz