piątek, 5 września 2014

Na grzyby...

Byłem na grzybach. Łażenie po lesie to ogromna przyjemność! A jeśli jeszcze rosną w nim grzyby - to absolutna rewelacja! A rosły! Jak na centralną Polskę to nawet dużo, zdecydowanie więcej niż ich amatorów. W najbliższych okolicach Łodzi ilość aut przy każdym zagajniku przypominała samochodową giełdę. Ja wybrałem się dalej, w moje ulubione lasy przed Szczercowem. Jest tam Uroczysko Święte Ługi, które można pomylić z Mazurami...






Ostoja przeróżnego ptactwa i rzadko spotykanej roślinności. Piękne miejsce na weekend! I ogromne lasy dookoła, pełne grzybów.  W początkach drugiej wojny światowej było to miejsce obrony polskich wojsk przed hitlerowcami, wiele tam okopów, bunkrów i bagiennych terenów, które ciężko przeleźć nawet dziś. Właśnie wczoraj, w jednej z takich transzei, natchnąłem się na takie oto cudeńka...






Najprzyjemniejsze we wczorajszym grzybobraniu było to, że znaleźliśmy prawie każdy gatunek, z przewagą podrzybków. A co mi tam! Pochwalę się całością!




Tak więc grzyby się suszą, gotują, marynują, a część się już trawi. I pachnie u mnie jak w lesie. Jaka szkoda, że zaczynam remont mieszkania, bo chciałbym jeszcze raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz