wtorek, 17 maja 2016

Raport zgrzybiałego piernika

Nie ma dziś optymizmu... 
Zrobiło się zimno i paskudnie, deszcz ma padać do piątku więc z czego tu się cieszyć? Są na ten temat jakieś ludowe przysłowia, ale ja ich nie znam; jest coś o Zośce, ogrodnikach i może czymś jeszcze, ale nie będę udawał znawcy.
Po dziesięciu godzinach uczciwej pracy mój organizm domaga się jedynie wanny wypełnionej ciepłą wodą. Gośka zaraz powiedziałaby mi: idź się umyj, ale ponieważ jej tu nie ma, to mogę sobie pośmierdzieć do końca tego wpisu...
Mamy 17 dzień maja. Ja urodziłem się 21 - żonka 4 dni wcześniej, ale nie tego samego roku. Jest szczawikiem, ale życzenia możecie składać. Mnie już nie, bo po pierwsze primo: nie lubię życzeń, a po drugie: nie lubię życzeń. Nie widzę także żadnej mojej zasługi w przyjściu na świat i nie wiem czemu miałbym zachwycać się czymś, co nie jest moją zasługą. Dziś powiedziałbym krótko... Rodzice się pospieszyli.
Mogli poczekać ze dwadzieścia lat, a byłbym dziś w wieku zdecydowanie prokreacyjnym, ogarniętym pasją tworzenia rzeczy nowych, którym oszołomiłbym świat.
Niestety.
Dziś mogę sobie jedynie popaplać na swoim blogu, poudawać intelektualistę i pośmiać się z jeszcze większych pierników ode mnie.
Pocieszające jest tylko to, że dotychczas jakoś nic poważnego nie chce mi zacząć dolegać.
Nie licząc oczywiście permanentnego bólu kręgosłupa, pogarszającego się wzroku, bólu stawów, nadwrażliwości jelita grubego (cienkiego zresztą też), wzrastającej debilowatości, braku apetytu, porannej chandry i czterdziestu innych dolegliwości - czuję się niemal świetnie.
Bo chodzi o to, żeby wszystkie owe dolegliwości zwalczać optymizmem. To on trzyma nas przy życiu. Tracenie go nie ma najmniejszego sensu, bo nie ma większej przyjemności niż walka z własnymi słabościami.
Gdyby jeszcze nie bolało mnie tak bardzo przecięte ścięgno w małym paluszku lewej dłoni - wyskoczyłbym w czerwcu na Czomolungmę.
Śmigłowcem.
Jako niedomyty tetryk skończę na dziś próby zwiotczania poglądów zapyziałych malkontentów. Wiem, że nie jest to równa walka, ale co nam pozostaje? Mnie została Mariola o kocim spojrzeniu :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz