wtorek, 19 lipca 2016

Roztocze czyli tajny przekaz suścowych kogutów

Pozdrowienia dla Wszystkich męczących się w robocie. Możecie mi chwilowo zazdrościć, później sytuacja się odwróci i to ja będę zazdrościł Wam, ale póki co...
Jako rekonwalescent, zmuszony do popijania piwem nudy i gotowania obiadów wałęsającej się po turystycznych szlakach rodzinki, moje obserwacje teraźniejszości są na tyle nudne, że nawet mnie, przyzwyczajonego do wstawiania lipy na blogu zaczyna brakować pomysłów na wpisy.
Ale spoko, coś tam wymyślę.
A myślę, że sam diabeł nie bardzo wie gdzie leży wieś o nazwie Susiec...
I cóż z tego, że informacje o tej wiosce sięgają końca szesnastego wieku, skoro od tamtych czasów przybyło w niej jedynie kilka sklepów i zawaliło się kilka stodół. Życie Susidczan zmieniło się niewiele; jest wprawdzie asfalt i bankomat, a jego mieszkańcy mają prąd i chodzą w dresach z trzema paskami na spodniach, ale psy wyją tak samo jak za Batorego, a kogutom nie wystarcza wydarcie dzioba o świcie i słychać je do popołudnia.
Intryguje mnie jednak inna sprawa.
Nie mogę pojąć z czego oni wszyscy żyją
Jaki procent etatów daje tych kilka wiecznie pustych sklepów? Ilu ludzi zatrudnić może bank wielkości mojego mieszkania? Jest kilka domków dla wczasowiczów, ale ogólnie to kropla w morzu. Aha! jeszcze są Zusy. I to właściwie wszystko więc skąd te nowe domy i angielskie trawniczki? Czegoś chyba jednak nie wiem. Wydaje się jednak, że w niedługim czasie, kiedy to cała młodzież stąd wyjedzie pracować dla wrednych Angoli, okoliczne pijaczki nie będą mieć nawet pięciu złotych na swoje kaszaloty, bo babcia-emerytka przeniesie się na łono Abrahama - tysiące podobnych wiosek czeka los Etrusków i Majów. Zakładam, że w co ładniejszych okolicach powstaną dacze milionerów ze stolycy, ale będzie to kropla w morzu rozwoju tych off roadowych terenów.
Nie bójmy się... przyroda nie znosi pustki, a nasze mózgi od polityki pracują nad problemem z intensywnością wygłodniałych hien. Przebiśniegiem jest ustawa o sprzedaży, a właściwie niemożliwości sprzedaży przez rolników ziemi, którą może kupować dziś jedynie kler. Taki Susiec dostaną pewnie za osiemdziesiąt złotych z VAT.
I tu są pogrzebane watahy psów. To o to biją się wściekle zastępy krzyżowców z kurduplem na czele.
Był kiedyś taki dowcip o tym jak to Ruskie polecieli na Księżyc i pomalowali go na czerwono. Po chwili przylecieli Amerykanie i napisali na tym wszystkim Coca Cola.
Nasza prawica jak ognia boi się wszystkich kolorów z wyjątkiem czarnego. Ten zaś, jak wiadomo,  ma największą zdolność absorpcji. Kiedy zatem stanie się już to, o czym piszę - nam, resztkom zdroworozsądkowych, pozostanie wykupić całą farbę w kolorze białym, by namalować trupią czachę i dwie szpady. O tym właśnie pieją w Suścu koguty po obsłużeniu swojego haremu, tuż po ósmej rano.
Do popołudnia.
Wsłuchajcie się w ich głosy, bo może nie jest jeszcze za późno.

  


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz