środa, 27 lipca 2016

ŚDM czyli pazury kondora czyli nie uczcie się polskiego!

Wytrzymałem całe wydanie Faktów na TVN. To wielki postęp w poprawie wydolności moich nerwów. Ku swojemu zdumieniu dowiedziałem się, że ŚDM to nie jest skrót od słowa "Śródmieście", a impreza w Krakowie. Reżimowa telewizja zapewne pieprzy wyłącznie o tym, a Marcin Wolski napisał zapewne wiersz o trwającym wiekopomnym wydarzeniu. Dawny frontman kabaretu OT.TO, nijaki Ryszard Makowski z pewnością zrymował jakąś wybitną pieśń ku czci i rozesłał słowa wraz muzyką na oficjalnych stronach licząc na tantiemy.
Przybyła z całego świata młodzież ma, na szczęście, wszystkie te pisowskie trąby poniżej plecaka choćby z tego powodu, że nasz język przypomina im jazdę styropianem po szybie. Zbijają się zatem w nieliczne grupki katując uszy kakofonią regionalnych pieśni od Islandii po RPA.
I dobrze. Bo gdyby język polski wiódł prym w rankingu tych najbardziej umianych w świecie i taki, dajmy na to Peruwiańczyk z Limy, dowiedział się o pani Kempie i jej certyfikacie bezpieczeństwa z podpisem DżejPiTu, zaszyłby się gdzieś w jakichś Cordillera de Carabaya na najbliższe trzydzieści lat żywiąc się pazurami kondorów. Czy co tam u nich lata.
Po Krakowie latają zaś telewizje, wszystkie za wyjątkiem tej ojcusia Rydzyka, bo ta, nastawiona przecież wyłącznie na modlitwę, handluje plecakami. Grupa zaufanych emerytów przekazała niedawno skrupulatnie wyliczone kwoty pieniędzy na budowę szeregu szwalni, zakup materiałów i nici, opłacenie szwaczek, nowego zestawu satelitarnych anten, bolidu dla szefa i partii pustych puszek z powietrzem z ulicy Franciszka. To nie jest nowy pomysł, wystarczy poczytać "Krzyżaków", ale wciąż chwytliwy... jak widać.
Dary ze sprzedaży pół miliona plecaków, ku uciesze rozdygotanej Parkinsonem babulinki z Tomaszowa, zasilą permanentnie puste konta toruńskiej rozgłośni. 
Ja widzicie, staram się dostrzegać jedynie pozytywy operacji "Śródmieście".
Wprawdzie, aby sobie trochę potańczyć, nie trzeba zaraz zmieniać kontynentu; taki Amerykanin podryguje radośnie nawet przy huku pneumatycznego młota; ale są przecież wakacje i nie wymagajmy rozsądnych decyzji od ciekawego świata etiopskiego hydraulika tworzącego w bambusie.
Z lepszych informacji są jeszcze takie, że cały pis zszedł chwilowo do podziemi. A to za sprawą papieża, który przyjechał i gra pierwsze skrzypce, czy się to komuś podoba, czy nie. A pis przecież nie trawi nikogo ponad sobą.
Taki Kaczor...
Za cholerę nie spotka się z głową kościoła, bo musiałby przecież przed nim klęknąć i cmoknąć go w pierścień. Za jakie grzechy? To jego cmokają, często poniżej plecaka.
Nie jestem wrogiem Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, ale nie kupujcie więcej plecaków, ręczników i bransoletek od naszego kleru. Wy sobie wrócicie do Urugwaju, a my tu zostaniemy i będziemy się coraz częściej ocierać o powracające galopem średniowiecze, które niebawem zawita i do Was.
Już dziś jest w Polsce tylu batmanów, co w całej Europie razem wziętej.
I armia zbawienia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz