niedziela, 14 maja 2017

Pęknie czy nie pęknie? That is the question...

Rok 1986 to był dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.Współcześni kronikarze wspominają otrzymanie praw miejskich Kisielic oraz zakończenie szkoły podstawowej przez niejakiego Stanisława Piętę. Ówczesny piętnastolatek, miast całe dnie męczyć swoją, jakże jeszcze przecież niewyrośniętą parówkę, poszedł w opozycję i wstąpił do zasadniczej szkoły zawodowej o profilu elektryczno-energetycznym. Działania przyszłego posła były zaplanowane w każdym szczególe. Równolegle bowiem do nauki wymiany bezpieczników na schodowych klatkach późniejszy, i jakże dziś wybitny parlamentarzysta, zorganizował siatkę opozycyjną do zwalczania parkujących na ulicach fiatów126p i Zaporożców. Późniejsze wyniki śledztw Stanisława Pięty dobitnie wskazują na niepoliczalną wręcz ilość milicyjnych komend, pod którymi grupa wybitnych opozycjonistów kradła z samochodów wszystko co popadło ze szczególnym uwzględnieniem broni palnej i portfeli. Jako, że tej pierwszej, ni kuta, znaleźć nigdzie nie mogli, za drugie kupowali piwo. Stasiek, już wówczas o wyglądzie nobliwego siedemnastolatka, dwoił się i troił, aby owo piwo natychmiast dostarczać wysuszonym na wiór elewom w bielsko-bialskiej jednostce wojsk ochrony Bielska-Białej. I okolic.

Taki to martyrologiczno-opozycyjny obraz swój maluje nam dziś poseł Stasiek. Nasza duma i intelektualna pięta rozkochanych w debilach nosicieli gromnic.  
Stachu Pięta jest dzieckiem kochanym przez pic... znaczy pis. Trza mu dokupić tylko karocę.

A inne?
Są oczywiście i takie, najlepiej jeszcze nienarodzone; te w formie plemników przebijających się ospale do jaja. O nich to trajkoczą bez przerwy, bo tylko one ich nic nie kosztują, a temat zastępczy - jak ulał. Przy okazji zapłodnią kilka tysięcy leciwych moherów, te kolejne setki sąsiadek z drugiej klatki, które wprawdzie nadają się do rodzenia dzieci jak holenderski wiatrak do mielenia kawy, ale mają powód, by wyskoczyć do najbliższej parafii podrzucając proboszczowi kolejne pięć dych w intencji zakupu nowych karoc. Bo Audi A6 to przeżytek; mają zbyt wąskie drzwi na proboszczowe dupy. A proboszcza dupa to priorytet.  

Nie jestem na bieżąco z pociechami: od żłobków do podstawówki, ale sam fakt posyłania dzieci do szkoły o rok później jest oczywistą próbą umysłowej degradacji. Poseł Stasiek jest tu przykładem. O ile dobrze pamiętam, mój syn, w tzw. "zerówce" zdecydowanie mógł pójść już do szkoły, bo umiejętności czytania i pisania posiadał, o tyle poseł Stanisław nie zdradził się z tą wiedzą do dzisiaj. I takich potrzebuje cysorz! I dla takich właśnie obumarli producenci batów, lejcy i orczyków wstają dziś z grobów; dla nich to biskup Dydycz codziennie wpycha piętnaście kilo mięcha na dzień w swój kałdun serwując dzisiejszym adeptom plastyki jedną godzinę nauki w tygodniu jedynie w siódmej klasie i codzienną religię.
Religię czego?
Klękania przed przeżartymi capami?  
A rodziców, bojących się posyłać sześciolatków do szkoły, powinno się karać za głupotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz