Ktoś mi napisał...
Źle zacząłem. Wszyscy piszą bardzo podobnie. Brzmi to jakoś tak: "POwinnes sie POwiesic POjebancu".
Zakres słów przypomina pustynną florę, inteligencja jej faunę, a odkrywczość jest równa próbie znalezienia na Saharze ziarenka piasku.
Ostatni mój wpis raczył skomentować jakiś mózg o jakże polskim imieniu Zygfryd.
Przytoczę go w całości, bo gostek zapewne spędził całą noc na szlifowaniu swojej wypowiedzi. Brzmi on tak:
"Zyje3sz w normalnym Kraju widocznie ty masz braki i jak swędzi cię głowa to polecam szampon DX2,może przestaniesz pajacować". Koniec cytatu.
Tak wygląda zbliżenie pislandczyka z ideałem pozytywnej krytyki.
Ten przydługi wstęp zapłodnił mój ptasi móżdżek i przypomniał mi kilka cytatów z opowieści Jaroslava Haska o dzielnym wojaku Szwejku. Dla jasności przekazu, mądrości Józefa Szwejka, ubogacę kilkoma fotografiami.
.
"Nie mogłem się dokształcać, bo mnie do czytelni nie wpuścili, a nawet wyrzucili, bo myśleli, że przyszedłem kraść palta".
"Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego".
"Nie zmieniłem się, bo nie miałem na to czasu".
"Bardzo mi przykro, ale w wojsku byłem poddany superarbitracji z powodu idiotyzmu i urzędowo zostałem przez nadzwyczajną komisję lekarską uznany za idiotę. Ja jestem idiota z urzędu".
"Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wszystko jest w porządku, tylko kot jest gałgan i zeżarł kanarka, ale posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że kota już pan nie ma. Zeżarł pastę do butów i pozwolił sobie zdechnąć. Wrzuciłem go do piwnicy, ale do sąsiedniej".
"Z pustym żołądkiem nie ma co pchać się do latryny.
Jakie to głupie, gdy żołnierz zabiera z sobą różne niepotrzebne rzeczy i dźwiga ponad siły. Zmęczy się takim dźwiganiem, gdy wlecze tyle tobołów, i potem nie może lekko wojować.
"W ogóle dużo jest na świecie takich rzeczy, których robić nie wolno, ale można. Najważniejsze to żeby spróbować, czy zakazanej rzeczy zrobić nie można".
"Raczy pan znajdować się w burdelu, panie lejtnant. Ludzie bowiem różnymi chadzają drogami".
"Otom i ja – rzekł Szwejk wesoło. – Proszę o szklankę piwa. A gdzież pan Palivec? Czy też już w domu?
Zamiast odpowiedzi pani Palivcowa zaczęła płakać, wzdychać; każdym słowem wyrażała swoją rozpacz, akcentując osobliwie:
– Dostał… dziesięć… lat… przed… tygodniem.
– No, to już sobie tydzień odsiedział – rzekł Szwejk.
Niemałą część terytorium Chile zajmuje pustynia Atakama, na której nie ma życia nawet w postaci komórkowej. Jarosław byłby zatem najmniejszą na niej istotą. Szerokiej drogi! Wasz Józef Szwejk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz