piątek, 6 lutego 2015

Skumbrie w tomacie

Odwiedziłem przedwczoraj Urząd Pracy. Tam to jest dopiero kabaret! Wyobraźcie sobie... Jakieś dwadzieścia osób siedzących na kinowych krzesłach, półmrok i ściszone rozmowy petentów. Wczesny poranek, więc najżarliwsi jeszcze śpią. Pomieszczenie przedzielone jest szklaną ścianą z drzwiami, zza której puszy się ochroniarz o gębie gestapowca. Grupa oczekujących to niedoinformowani poszukiwacze pracy, albo zwykli oszuści, pracujący na czarno i udający bezrobotnych. Takie czasy. Ale to wszystko pikuś. Najfajniejsza jest obsługa...
To czeski film. Gestapowiec co chwila otwiera drzwi i krzyczy:
- Następny numerek!
Brzmi ciekawie, ale to pozory.
- Ja chcę do Rejestracji...
- To musi pan najpierw do Informacji...
- A po co?
- Bo później do Rejestracji!
- Ale ja nie chcę się informować tylko zarejestrować!
- To musi pan do Informacji!
- Czy pan ochujał?
Pierdut drzwiami.
Kolejka się wydłuża. Kolejni petenci zaczynają zalegać niewielkie pomieszczenie i otwierają drzwi nadziewając się na gestapowca, który ich wymiata.
- Kto do Informacji?
- Ja!
- Ja!
- Ja!
- A ja do Rejestracji!
- To do Informacji. Czekać!
- A ja do Wyrejestrowania! - krzyczy jakiś desperat.
- Czekać!
Paniusia w Informacji jest leciwą damą obsługującą komputer prawym wskazującym, okienko jest jedno, a kolejka się wydłuża co minutę o dwóch niedoinformowanych, z których każdy pyta się o to samo.
- Ja tylko do Rejestracji!
- To musi pan do Informacji!
- A po cholerę?
- Panie! A skąd mam wiedzieć!
- Następny numerek! - drze się Volksdeutsch.
- Do Informacji czy Rejestracji?
- Do Rejestracji!
- Pieprzę to wszystko!
- Ale burdel!
Koniec końców każdy przybysz powoli zaczyna kumać o co w tym wszystkim chodzi, rzuca mięsem i staje grzecznie w jednej z trzech kolejek.
Oglądanie podobnych scenek byłoby może i śmieszne pod warunkiem, że nie oglądamy ich z pozycji petenta.
W efekcie, po kilku godzinach, kiedy wszyscy zaczynają się już dusić wydychanym CO2 z płuc współpetentów, a kolejki wciąż rosną, co pewien czas jakiś szczęśliwiec trafia do końcowego okienka i załatwia swoją sprawę.
Szczęście malujące mu się na twarzy łagodzi trud oczekiwania.
- Jeszcze tylko dwa piętra w dół i niech ten Urząd szlag trafi!
Nie wiem czy chcę napisać jakiś morał...
Zastanawiam się tylko, kto jest temu winny?
Skumbrie w tomacie... Skumbrie w tomacie... Chcieliście Polski, no to ją macie. Skumbrie w tomacie, pstrąg.
A Gałczyński nie przestaje kręcić się w trumnie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz