sobota, 7 października 2017

Piłowanie Pazurów


Młodzi adepci sztuki filmowej w Stanach, w trakcie oczekiwania na odkrycie ich talentu, wykonują setki pożytecznych dla społeczeństwa zawodów. Najczęściej jednak wcielają się w role kelnerów, bo to i łatwo o nowe znajomości, i micha tańsza, a co bardziej znienawidzonym producentom można napluć w hot doga. Co Wam będę zresztą gadał. Tysiące hollywoodzkich zmywaków w McDonald's, KFC, Subway'a lub Burger Kingu, mogłyby opowiedzieć o tym niejedną pikantną historię.
Zanim jednak sami się staną zgrają mało rozgarniętych celebrytów i zaczną trząść portkami przed śliną tych, którym jeszcze się nie udało, posuwają swoją pracą Amerykę do przodu.
Innymi słowy...
Najpierw są pożyteczni, a później robią za dziwki.
U nas jest dokładnie odwrotnie. Weźmy pana Czarusia...
Prostytuował się w kasowych filmach, miał kupę pieniędzy, a w babach przebierał jak w ulęgałkach. Był znaną i bogatą dziwką. Niestety, jak to w życiu bywa, koło fortuny nie chce przestać się kręcić i Czaruś wylądował na aucie. I zapragnął wreszcie na coś się przydać, być pożytecznym znaczy... Kopać rowów jednak nie umie, a za kelnera robić się wstydzi. Musiał więc wybrać coś takiego, co mu zbytnio nie ciąży. Wybrał różaniec.
A że głupi nie jest i wie z jaką nadzieją pislandia czeka na kolejnych propagatorów swojej genialnej zmiany, z całym swoim aktorskim kunsztem, rzucił się w wir naprawy zrujnowanej RP. Stał się pożyteczny!
No i Czarusia znów wszędzie pełno. Nie wiem jak to przekłada się na jego gażę, ale nie mam cienia wątpliwości, że pisowski sponsor wystawił mu nielichy czek. 

Zawód aktora to ciężki kawałek chleba, ale to tylko zawód.
Słowo "zawód" ma, niestety, także i inne znaczenie... Zawiodłeś mnie, kolego Pazura! Nie przyczyniasz się to tworzenia żadnych lepszych wartości. Dołączyłeś do kliki próbującej wepchnąć nasz kraj w ciemną dupę średniowiecza, by czerpać z tego materialne korzyści.
Jesteś więc w dalszym ciągu zwykłą dziwką, ale taką starzejącą się, i szukającą klientów w coraz ciemniejszych zakamarkach lupanarów. Już nam nie jest po drodze. Przykro mi to pisać, ale nie chcę Cię już widzieć w żadnym filmie. Dołączasz bowiem do Pietrzaków, Zelników... czyli do tych zgranych i starych błaznów bez przyszłości.

Idź stąd! Co tu będziesz tak sam siedział... żeby pod koniec sparafrazować fragment Twojej kwestii ze scenariusza filmu "Psy".

Bo to właściwie jeszcze nie koniec moich wywodów...
Pewna znajoma przysłała mi fotkę bohatera mojego wczorajszego wpisu, mistera Sklepowicza. Pogromcę cnotek i dżentelmena w każdym calu. Znawcę kobiecej urody i bzykacza co się zowie!
Przypatrzcie się więc fotce z uwagą skoncentrowaną na jego oblubienicy i środkowych partiach sprężystego ciała Romana.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz