niedziela, 8 października 2017

Prokuratura i skóra czyli kto zabił rysia

Dość ostatnio wydobyłem z siebie napuszonego bełkotu. Wierzcie mi, komentowanie słów idiotów pokroju Kaczyńskiego czy Sklepowicza, nie przynosi mi żadnej satysfakcji. Czuję do nich wyłącznie gigantyczny wstręt i sam jestem na siebie wściekły, że w ogóle o nich piszę.
Dlatego zajmę się dzisiaj kreaturą wabiącą się Szyszko.
Podobno ludzie pochodzą od jednej małpy, która, kilka milionów lat wstecz, spadła z drzewa, połamała kolana i oba duże paluchy u nóg. Skutki były opłakane. Wszystkie połamane kości i stawy zrosły się krzywo, kolana się jakoś wyprostowały, podobnie jak palce i biedna małpa zaczęła się szlajać wyłącznie po ziemi. Skutki były opłakane, ale o tym w biblii jest więcej. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że wg niej świat liczy sobie trzy i pół tysiąca lat.
No to wkroczyliśmy w świat kreacjonizmu, w którym niepośrednią rolę piastuje minister, w mordę, Szyszko. Taki polski Berivik.
Menda zapewne uważa, że ma pecha, bo nie wolno mu strzelać jeszcze do ludzi. Ale to pech pozorny - powinien raczej być wdzięczny, że inni nie mogą strzelać do niego.
Szyszko z pewnością nie pochodzi od małpy. Jego protoplastów, moim zdaniem, należy szukać w świecie  guźców, które wyglądają tak:


I wszytko się zaczyna zgadzać, bo to właśnie taka prehistoryczna afrykańska świnia.
Znów się rozgadałem...
Jan Guziec otóż, w swoim chlewiku, powiesił na ścianie skórę swojego odwiecznego wroga - rysia. Widocznie nie widział filmu Barei i nie usłyszał tekstu o tym, że "wszystkie Ryśki to fajne chłopaki".
A może właśnie słyszał i dlatego nie on go zabił?

- Ależ tak! - odpowiada prokuratura - Rysia zabił inny guziec i dał wyprawioną skórę Janowi na przechowanie, bo czuł, że zaraz umrze.
I umarł.
Pewnie powalił go zawał sześciu kul ze sztucera. Jan Guziec jest zatem niewinny! I prędzej doszukacie się dziewicy na oddziale porodowym niż winy u ministra. Tako rzecze zmodyfikowana przez kreacjonistę Zbigniewa, prokuratura.
Cały mój dzisiejszy idiotyczny wywód sprowadza się więc do genetyki i genetycznie modyfikowanych produktów zatruwających nam nasze błogosławione życie. Jan Guziec, wraz z całą pislandią, są efektem nieudanych eksperymentów.
Mam więc taki pomysł...
Zaprośmy do nas naukowców ze szkockiego Roslin (byłem, polecam, piękny zakątek, ale drogie restauracje), którzy pierwsi sklonowali owcę. Nadali jej imię Dolly. Owieczka po prawie siedmiu latach niestety zdechła. Została wypchana i stoi teraz sobie dumnie w Royal Museum of Scotland. 


Doświadczmy dziś, w naszym kraju, ataku zdechłych klonów. Ze wszech miar nieudanych, głupich i agresywnych. A najgorsze jest to, że wszyscy oni mają w okolicach siedemdziesiątki.
To jak z tą genetyką? Angole mogliby jej się od nas uczyć. I co z tego, że polskie klony nie trzymają żadnych rozsądnych parametrów?
Choćby sama długość ich życia powinna być asumptem (trudne słowo!) do bliższych badań nad gmo.
Syn, który jest biotechnologiem mówił mi, że w pięćdziesiąt lat temu był to termin całkowicie nieznany. Termin może, ale hitlerowska i stalinowska nauka miała w dupie naukowe terminy.
Oskarżam więc te dwa totalitaryzmy o bliską współpracę, której zadaniem było zadżumienie dzisiejszej Europy kanaliami pokroju Orbana, Szyszki, Erdogana czy Łukaszenki. Bo Kaczyński pochodzi od innego zwierza... Tego, którego musiało tsunami by nauczyć go pływać. Osobiście stawiam na amebę.

Jeżeli nie pali się Wam zawisnąć na ścianie chlewu Szyszki jako trofeum, przyjmijcie do wiadomości, że nasze DNA jest w dwudziestu procentach idealnie takie samo jak DNA ryżu. A bajkami o GMO możecie wypchać sobie jakiegoś rysia. Czarneckiego na przykład...

Ps

Nasza reprezentacja będzie grać na piłkarskich mistrzostwach świata. Ani mnie to swędzi, ani parzy, bo żaden ze mnie kibic. Odnotowuję ten fakt z kronikarskiego obowiązku.
I jeszcze jedno...
Podeślijcie mi prywatne zdjęcia z sobotniej akcji klonów na polskich granicach. Pewnie tylko na nich zobaczymy twarze, których pozazdrościłby nam każdy średniowieczny "Wielki Inkwizytor".
Polskaaaaa! Czerwono-Bialiiii!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz