środa, 20 czerwca 2018

Jak to miło posłem być! Historia Dunajca.

Podobno pierwszy mózg najjaśniejszej dobrej zmiany z linii, za przeproszeniem, męskiej, niejaki Suski, bardzo lubi latać, na nasz koszt, do Chin. Nie wiem ile to kosztuje.
Rozumiem go. Chyba tylko w Chinach rozumieją jego bełkot.

Jego żeński odpowiednik, niejaka Krycha, poleciała do Japonii na Światowy Szczyt Kobiet za trochę ponad 23 tysiące złotówek. Poleciała oczywiście pierwszą klasą. Bratanie się z pospólstwem mogłoby się bowiem zakończyć awaryjnym lądowaniem Krychy w syberyjskich tundrach, czy jak to się tam zwie. Sto lat temu był już podobny przypadek. Nazwano go katastrofą tunguską. 
Dlatego ją rozumiem.

Ten obrońca maryśki od Kukiza, Liroy, czy jakoś tak... wyskoczył na koncert do Kanady za drobne czternaście i pół tysia. Nie wiem czy wziął ze sobą zioło, czy nabył na miejscu, ale nie ma nic bardziej fascynującego jak zakręcenie sobie marynarą na koszt podatnika.
Rozumiem go. Ponoć kanadyjska marycha ma wszystkie inne marychy pod sobą.

Najsławniejsza geodetka z pisu - Anna Paluch - poleciała do Chicago na otwarcie ulicy Jadwigi Kaczyńskiej za 18 100 złotych.
Tego nie rozumiem...
To specjalnie zbudowali dla świętej Jadzi jakąś ulicę? W Chicago? Jestem pod wrażeniem! Może chodziło o inną świętą Jadwigę? Tę z Andegawenów i żonę Jagiełły? A może o Jadwigę Śląską, Hedwig von Andechs, jakby ją określił jakiś niemieckolubny snob?
Była ci ona wprawdzie matką Heńka Pobożnego, a nie Jarka, ale przecież i nasz najukochańszy Jarek z Księżyca nie zleciał. Świętych Jadź ci u nas dostatek.

Zajebiście ważny, dla dwóch posłów pis i jednego z Nowoczesnej, okazał się kongres astronautyczny w Sydney.
Koszt? 90 tysięcy.
Powiedzieli później, że nie wyobrażają sobie tam nieobecności przedstawicieli 40-milionowego państwa. Jeżdżą na ów kongres co roku. W poprzednim byli w Meksyku.

Jedynie 76 tysięcy zapłaciliśmy za lot 13 posłów, którzy wręcz musieli zagrać w Parlamentarnym Turnieju Piłki Nożnej w Antalay, w Turcji. Krótką ławkę rezerwowych tłumaczy lot rabladora posła Jakiego, który robił za trenera. Niby kogo miał jeszcze wziąć... Schaba Terleckiego na środkowego obrońcę? A może Tarczyńskiego do ataku? Nawet rablador nie jest taki durny.
- Sport łączy! - rzekł po powrocie jeden z posłów, grający zapewne w obronie wartości. - Hau, hau.

Ponieważ szybko się nudzę wyliczankami, nie pociągnę jej dalej.

Dowiedzieliśmy się niedawno, że Budapeszt przecinają rwące strugi Dunajca z niezliczoną liczbą mostów łączących Peszt z Budą. I taka jest prawda! Byłem i widziałem. Dunajec leci dalej; trochę zwalnia przed Kasprowym, omija Świnicę i wpada przed Zakopanem na Zakopiankę, którą zapierdala do Pcimia żeby nawrócić potem do Wiednia.
To właśnie nad pięknym i modrym Dunajcem siedział se kiedyś Strauss i gryzmolił swoje idiotyczne robaczki na pięciolinii. Przełomy Dunajca systematycznie odwiedza Szydłowa z Jerzym Gondolem. Ojcem chrzestnym gondolierów znad Dunajca.
Tuż za Wiedniem Dunajec odwiedza Słowację. Zaraz za Bratysławą odbija tak zwany Mały Dunajec, który wprawdzie chuj wie dokąd płynie, ale są podstawy, by sądzić, że jest on źródłem Wisłoki płynącej przez Warszawę do Bałtyku.
Co ja wam będę zresztą pisał! Jedźta sobie sami.
Pis niech se jedzie nad Bug się pomodlić do świętej Jadwigi z Chicago, matki boskiej wszystkich świętych matek bożych. 
Czy jeszcze kogoś dziwi, że za wschodzie Polski najwięcej wyznawców kaczyzmu?



Nie dziwcie się Patryczkowi. Tak łatwo się pomylić.

To jak jest? Bóg czy Bug, panie Jaki... Jeszcze tyle wyzwań!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz