Poskaczę sobie dziś po różnych tematach z polityką włącznie.
Doczytałem się właśnie, że:
- "Przejście się pod świętym obrazem poprawia ogólne samopoczucie, układ krążenia, przyczyny wszelkich niestrawności a także leczy z astmy, grypy i innych schorzeń" - koniec cytatu.
Artysta-uzdrowiciel, do swojego wpisu, dołączył zdjęcie świętego plutonu rydzykolubnych niewiast gramolących się pod jeszcze świętszym obrazem.
Hermetycznie zawiązane pod brodami chustki szczelnie odgradzają potencjalny intelekt od rzeczywistości, a frywolnie wypięte kuperki wyraźnie liczą na klapsa z niespodzianką od machającego pędzlem proboszcza.
I jak tu się nie dziwić, że wśród naszych "pasterzy" jest tak wielu pedofili? Po kilku latach uczestniczenia w podobnych sex-ceremoniach sam przeleciałbym jakąś kozę.
Przypomniał mi się dowcip...
Jasia uczyła bardzo płochliwa nauczycielka. Chłopiec wziął więc nadmuchał papierową torebkę i zdetonował ją obok pani. Niewiasta zemdlała. Do szkoły zawitał Jasia ojciec, a pani opowiedziała o głupim dowcipie syna.
- To jeszcze nic! - odpowiedział tata - Kiedyś posuwałem kozę, a Jaś zakradł się z nadmuchaną torbą po cemencie. Jak pie... to tylko rogi mi w rękach zostały.
Można się bawić?
Batmani o tym wiedzą najlepiej.
Bywają i takie zabawy, które mają zasięg ogólnoświatowy.
Jednym z nich jest wegetarianizm.
Nie czepiam się ludzi niejedzących mięsa, ale chyba wolno mi przedstawić swoje zdanie na ten temat...
Dzięki.
Weźmy taką rukolę...
Nie jem jej, bo czuję w niej wyłącznie gorycz. Podobnie rzecz się ma z innymi zielskami, które każą nam uznawać za zdrowe i smaczne. Osobiście traktuję je jako dodatki do potraw; im ich mniej - tym lepiej. Odmrożona w mikrofali bułka z zapakowaną zieleniną, to mój niejeden nocny koszmar.
Opiszę to na przykładzie mody.
Sukienka, bądź garnitur - to kawał mięsa, a buty to pyrki... wystarczą dwa. Koszula, dżinsy, bielizna... - to kompot. Można włożyć, ale niekoniecznie. Reszta jest dodatkami.
Wegetarianin to dla mnie taki ktoś, kto ubiera się w same dodatki.
No to teraz wyobraźmy sobie takiego wegetarianina, na ulicy, ubranego po wegetariańsku...
Jego lewą kostkę rozświetla srebrny łańcuszek. Nadgarstek zegarek z Genewy, a szyję brylantowa kolia.
I lezie sobie taki po Elizejskich Polach ogłaszając wszem i wobec:
- Tak się trzeba ubierać!
Dyndająca w pionie parówka zdaje się smętnie potwierdzać sugestie autora nowej mody. Paryż klęka, a Haute Couture ogłasza upadłość. Tysiące szwaczek popełnia zbiorowe samobójstwa, a modelki od Diora gremialnie powiększają swoje cycki do wielkości amerykańskich standardów. W końcu z czymś trzeba się pokazać!
Szwaczki ręczne z Elizejskich Pól i okolic, którym udało się przeżyć, przerzucają się na handel perłopławami, a wiecznie modny Jacyków montuje sobie na wacku młyńskie koło.
Serdecznie przepraszam wszystkich bezmięsnych czytelników mojego bloga, ale, może... zamiast się na mnie obrażać, spróbujcie się uśmiechnąć. Dystans, także do siebie, nikogo jeszcze nie zabił.
Nigdy nie słyszałem, aby zmiażdżenie kawałka kiełbasy kiedyś uśmierciło jakiegoś ludzia.
Najlepiej świadczy o tym doskonałe samopoczucie Krychy P., której leciwy organizm ewidentnie temu zaprzecza.
Swoje dojście od rukoli do polityki uważam za niezły intelektualny wyczyn.
I, w przeciwieństwie do Jarka, zajęło mi to tylko godzinę, a nie 96 bezowocnych miesięcy.
I tak na koniec...
Jestem jak najbardziej za zbiórką datków na pałac dla Jarka. Proponuję go nazwać "Kaczownik". Żonusia podsunęła mi tę nazwę.
Dzięki Ci, o Pani!
A ja znalazłem pałac. Obecnie mieści się w nim wprawdzie rumuński parlament, ale... najświętszy Nicolae Ceausescu zbudował go dla siebie, ale najświętszy Jarosław byłby się w nim poczuł jak Sobecka przed lustrem.
Dla niewiedzących...
To najcięższy budynek na świecie.
W sam raz dla Jarosława,bo i niego przypadek nielekki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz