sobota, 24 listopada 2018
Black Friday
Podjechaliśmy dziś do łódzkiej Manufaktury. Niewiedzących informuję, że jest to kilkaset sklepów, kilkadziesiąt knajp, kina i jeden diabeł wie co jeszcze. Wszystko to, wraz z ogromnym parkingiem, stworzyło, w przebudowanych budynkach najbogatszego łódzkiego fabrykanta, nową fabrykę dla zakupoholików tym razem. Za moich szkolnych lat, kiedy jeszcze funkcjonowała, zabierano nas do niej na wycieczki. Andrzej Wajda sfilmował ją na potrzeby "Ziemi Obiecanej". Dużo lat później, kiedy zajmowałem się krawiectwem, tylko tam mogłem kupić cudnie delikatną tkaninę na ubranka dla noworodków zwaną batyst.
Zdaję sobie sprawę, że żyjemy bardzo energetycznych czasach i nie pora płakać nad każdym rozlanym mlekiem, zastanawiam się jednak czy aby nie przekroczyliśmy już progu zidiocenia.
Dlaczego o tym wszystkim piszę?
Bo na kilkunastu parkingach otaczających Manufakturę nie było gdzie wcisnąć palca. Wszyscy kierowcy szwendali się po nich jak dzieci we mgle psiocząc na siebie i cały świat, że nie mają gdzie zaparkować.
Na szczęście ja znalazłem małą dziurkę. Żonusia poszła na zakupy, a ja zacząłem lustrować tablice rejestracyjne zbłąkanych.
Kraków, cały Śląsk, Warszawka... Intelektualna rozpacz!
Powiedzcie mi....
Czego nie można kupić w Zabrzu, że trzeba jechać po to do Łodzi? W sobotni wieczór!
Zamiast, jak każdy normalny Polak, usiąść przy stole w gronie znajomych i się nawalić, trzeba przejechać dwieście kilometrów w jedną stronę, aby kupić paczkę herbaty i podpaski w promocji?
Nigdy tego nie zrozumiem.
Kiedyś jeździło się po świecie "za chlebem", dzisiaj jedziemy "po chleb".
A batystu nie ma. Zresztą i po co? Są pampersy. I niech sobie nasze dziecko w nie szczy do dorosłości!
Ale w
Dlaczego czarny piątek załapiemy się na promocję!
Może w Ameryce, bo na pewno nie u nas.
Który sprzedawca obniża ceny na kilka dni przed grudniem, a więc w czasie. w którym zarabia za kwartał?
Podwyższa je właśnie, a spece od marketingu odpowiednio napieprzą ludziom w głowach i karuzela się kręci.
Nie cierpię marketów i staram się do nich nie chodzić, bo gówno mnie obchodzi wybór z tysiąca rodzajów herbat, których i tak nie piję.
Dlaczego wciąż dajecie się na to nabierać?!
Piątek był chyba wczoraj...
Nie byłbym teraz sobą, gdybym nie wbił szpili w pis.
Wiedzcie zatem, że i oni o tym wiedzą i żerują na tej naiwności od swojego zarania. A całe to pieprzenie z bogiem i patriotyzmem w tle jest w tym ogólnoświatowym trendzie robienia z ludzi bezmózgów wyłącznie małą cegiełką.
Rzućcie więc w cholerę kościół, oszukańcze pseudo-promocje i poparcie dla prawicy i lewicy, a zobaczycie jak niebawem wszyscy wymiękną!
Niestety...
To się nie zdarzy.
A ja na zawsze już będę stał w gigantycznych korkach, bo jakiś głupi babsztyl namówi swojego debilowatego męża, aby przeleciał kilkaset kilometrów do łódzkiej Manufaktury po rajtuzy i pęczek szczypiorku.
Bo mieszkam nieopodal.
I to było moje słowo na wolną niedzielę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz