Nie chcę zabrzmieć dziś niemądrze i postaram się tego nie zepsuć.
Jutrzejsze święto jest mi całkowicie obojętne. Nie identyfikuję się z nim. Rozdmuchana przez prawicę inicjatywa obchodów odzyskania niepodległości przed su laty, mająca ponoć łączyć - wyłącznie dzieli.
Dzieli dokładnie tak samo jak polityka pisu, wedle której jesteśmy jednością. Pod warunkiem, że mamy jednakowe poglądy jak najbardziej zbliżone do oficjalnych.
Cała reszta jest ekstremą śmiącą bruździć w jedynie słusznej linii nieomylnych pod wodzą najnieomylniejszego.
Przeżyłem czasy promujące taki stan rzeczy i nie mam zamiaru dać się ponownie skurwić w pozorowanej jedności, pod czyimś wezwaniem, jedynie z tego powodu że ów ktoś by tak chciał.
Żeby to jeszcze był ktoś...
Na szacunek to trzeba sobie zasłużyć i żadna pisowska menda nie zbliży się do niego nawet na milimetr, a dzień, w którym napiszę choćby jedno dobre słowo na ich temat, będzie moim ostatnim.
Kilka lat temu byłem w Szwecji.
Każdy jej mieszkaniec, pod warunkiem, że ma tam swój dom z ogródkiem, ma także wywieszoną szwedzką flagę na odpowiednio wyeksponowanym miejscu. Cały rok!
Dbają o nią i systematycznie piorą. Bo to jest symbol ich narodowości.
A co jest u nas?
Naprzeciwko moich okien powiewa na balkonie, od bodaj 3 maja, koszmarnie utytłana szmata imitująca narodowe barwy. Na balkonie obok jest to samo.
Domyślam się, że mieszkają tam wielcy patrioci.
Jeżeli na tym patriotyzm polega, to ja za taki patriotyzm dziękuję.
Dziękuję także za chwile narodowych uniesień, takich za pięć dwunasta, i wystawanie w godzinnych kolejkach po polską flagę.
Przeczytałem dziś tekst, który jak ulał pasuje do Dudusia i do nas. Są to słowa o pewnym przedwojennym piłkarzu.
- "Tak długo się kręcił z piłką na jednym metrze kwadratowym, aż zakręciło mu się w głowie".
Nie umiemy być patriotami do czasu, aż nie dostaniemy mocno w pysk. Wówczas wzbiera w nas cholera i zaczynamy się jednoczyć przeciwko wrogowi.
A na co dzień?
Jesteśmy zapyziałymi wrogami samych siebie opętanych naszymi małostkami z gatunku"
- Somsiadowi konia ukradli! A taki był ładny! Amerykanski!
Jeżeli więc czujecie się owym niezłomnym narodem, zrzeszonym pod biało-czerwoną z dumnym orłem w koronie, to manifestujcie to na co dzień, a nie wyłącznie od święta.
Raz na sto lat.
Bo dajecie tym samym pożywkę dla tworów pokroju Jakubiaka, Tarczyńskiego czy Międlara.
Nie byłoby ich, gdybyście nie byli tacy mali i żałośni!
I dlatego zostaję w domu.
A teraz słucham krytyki armii szwoleżerów przed atakiem z szabelką na czołgi.
Tańcujecie z piłką na metrze kwadratowym, jak ten przedwojenny piłkarz, i tylko patrzyć jak odbiorą wam piłkę.
I to było moje słowo na świąteczną niedzielę. I poniedziałek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz