Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć Rydzyk zakłada swoją partię.
No to kacza dupa ma przerąbane, bo dwa grzyby w prawicowym gnoju szybko popsują zdrowy smród pisowskiego gówna, zaś pan na toruńskich włościach wkręci niebawem resztki kaczych jaj w radiomaryjne imadło.
Niech więc zakłada ją jak najprędzej, bo nie mogę się już doczekać widoku posła Rydzyka w parlamencie.
Cieszy mnie także i to, że zgorzkniały staruch z Żoliborza wraz z tą wiecznie uśmiechnięta toruńska hiena, nie stworzą nigdy żadnej koalicji, bo ta kłóciłaby się z nieokiełznaną pazernością obydwu capów do bycia tym pierwszym i jedynym.
Zastanawia mnie tylko jedno...
Co by nie mówić, ich elektorat jest ograniczony. Nie myślę teraz o jego intelektualnych walorach, choć i te nie są bez znaczenia, ale o to, że do robienia miodu to trza jeszcze pszczółek. Nie tylko uli.
Rydzyk ule już ma, czego więc teraz szuka?
Szuka "elit", bo zamulony elektorat słuchaczy radyjka ma mu tylko podsyłać kasę. Potrzebuje odpowiednio pazernych klakierów, którzy, z sobie tylko odpowiednią dezynwolturą, oleją wszystko ku czci mamony.
No to skąd on ich może wziąć?
Otóż z pisu!
Jedynie tam znajdzie on wystarczającą ilość bezmyślnych robotnic gotowych do pracy na rzecz pomnażania dóbr tego oszusta.
Kaczor zdycha i zaczyna czuć smród swojego truchła, a Rydzyk właśnie wyciągnął fiuta i zaczyna lać na jego trumnę.
Takiego rozwoju sytuacji ów potomek Bolesława Chrobrego nie przewidział i pewnie dlatego nie dojechał na toruńskie uroczystości. Zżera go zawiść i wściekłość, że oto pojawił się na prawicy ktoś, kto ma "Słońce Żoliborza" w głębokiej w dupie.
Kaczor ma jeszcze jedną wadę.
Wprawdzie przymyka oczy na złodziejstwo, ale za mało kradnie dla siebie. Obsesja posiadania władzy zbyt mocno przesłoniła mu świat, by dostrzegł, że jak już da wszystkim nakraść, to wzbogaceni uciekną pod skrzydełka tego, który pozwoli im na więcej.
I nie ważne będzie to, że lwią część będą musieli oddać nienasyconemu dziadowi, ale to ten ma w przyszłości większy potencjał na robienie o wiele ciekawszych większych szwindli.
Dlatego Kaczor nie przyjechał do Torunia, a przyjechali wszyscy inni.
I złapali się grzecznie za rączki, aby pobujać się radośnie na myśl o nadchodzących fruktach.
I dlatego tak grzecznie czekali w kolejce, aby uścisnąć szlachetną rączkę jakiemuś księżuli.
Bo przywykli do faktu, że rządzi nimi mały człowieczek bez żadnej odpowiedzialności.
Kaczor popełnił jeszcze jeden kolosalny błąd.
Chciał wypromować na boga swojego braciszka zapominając, że ten prawdziwy bóg pasie się na uwięzi ojczulka Tadzia.
I tym sposobem kaczka zeżarła kaczkę wraz ze wszystkimi marzeniami o wielkości i piedestałach.
Widzisz, panie Kaczor!
Każdy szanujący się dyktator zaczyna rządy od eliminacji wszystkich, którzy mogą mu potencjalnie zagrażać.
Wyszło tak, jakby Hitler zrobił Stalina swoim następcą.
Trzeba było czytać.
Na koniec przypomnę encyklopedyczną definicję partii
Partia polityczna („partia” od łac. pars, część) – dobrowolna organizacja społeczna o określonym programie politycznym, mająca na celu jego realizację poprzez zdobycie i sprawowanie władzy lub wywieranie na nią wpływu.
To po co Rydzykowi partia?
Macie jakieś wątpliwości kto wygra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz