poniedziałek, 14 stycznia 2019

To twoja wina, Kaczyński!

Po raz pierwszy kompletnie mnie zatkało. Wracaliśmy autem z finału WOŚP i dowiedzieliśmy się o Gdańsku. Podczas gdy cały kraj świętował i oglądał światełko do nieba, prezydent Gdańska zaczynał walczyć o życie po spotkaniu z nożownikiem.
Słowo honoru, nie umiem tego chwilowo rozsądnie skomentować. Mam tylko nadzieję, że ten jebany żoliborski pokurcz zesrał się w gacie ze strachu.
Bo on jest odważny jedynie w obwarzanku ochroniarzy i w sejmie.
Nie, kurwa, nie mogę o tym dziś pisać na spokojnie.
Muszę się z tym przespać.
Dobranoc na dziś. Mimo wszystko.

Musieliście się naczekać, ale dziś jest już jutro, a ze mnie opadły trochę emocje.

Pojechaliśmy wczoraj ok 19,00 na finał WOŚP do Manufaktury.
Pogoda była okropna, lał deszcz i wiało. Myślałem, że będą pustki. Nic z tych rzeczy! Gigantyczny plac był wręcz zapchany. Otarłem łezkę i wbiliśmy się w tłum.
Grał jakiś niezły zespół, potem niebo rozbłysło fajerwerkami i wszyscy poczuliśmy się zjednoczeni.
Tymczasem w Gdańsku...
Wiadomo...
Po powrocie opublikowałem komentarz wskazujący, jako winnego, kaczą dupę. Było to 15 godzin temu. Bardzo Wszystkim dziękuję za słowa poparcia dla mojej tezy, ale, jak to zwykle bywa, dostałem także joby.
Że jak to? Że sieję nienawiść. I takie tam inne rzeczy.
Tedy odpowiadam owym uczonym w mowie i piśmie, wycierającym wiecznie zmarszczki na swoich dupach w stuletnim fotelu po pradziadku tak:

Kiedy zaatakuje mnie na ulicy jakiś tępy oszołom, oszołomiony spidami, to nie położę się na chodniku i nie zakrzyknę:
- O tak! Jebnij mnie jeszcze z kopa w jaja! Cudownie! A teraz z kopa w ryj! Jestem twój! Jeszcze! I to wszystko! I do gabloty! Powtórz!

Nie... moi drodzy parafianie. Ja nie jestem z tej bajki.
Trzy lata szczucia narodu przeciwko sobie i tekstów w stylu...
- My jesteśmy panami!
- Jesteście kanaliami!
- Zamordowaliście mojego brata!
- To my najbardziej kochamy Polskę!
- Owsiak to oszust!
- Komuniści i złodzieje!

... w prosty sposób doprowadził do wczorajszej próby morderstwa prezydenta Gdańska.

Odium tego czynu już na zawsze położy się cieniem na rządach pisu, a Kaczor z całą pewnością siedzi od wczoraj na klopie z galopującą staczką, bo wie, że cały jego misternie utkany plan zrobienia z wolnego kraju katolickiej chlewni runął. 
Kaczor to dewiant, ale świetnie wie, że próba morderstwa prezydenta Gdańska, sprowadziła pis do roli bandy skurwysynów, która się do tego przyczyniła.
Ludzie im tego nie zapomną.
Wiem także, że za chwilę wyjdzie na nowo sprawa szaleńca z Łodzi, który zaatakował siedzibę pis. Takie przerzucanie odpowiedzialności, taka pożywka dla zamulonego plebsu zawsze działa.
Wierzcie mi...
Jakim wariatem nie byłby zamachowiec, pis za wszelką cenę będzie chciał go jak najszybciej odstrzelić, aby wykazać swoją pozorną troskę o nasze dobro, ale to gówno da.
Ta formacja, za sprawą jednego szalonego nożownika, odeszła w niebyt.
Nie wyobrażam sobie, aby mogło się inaczej stać. To dopiero byłby nasz definitywny koniec.
Wielce współczuję teraz Owsiakowi.
Finał WOŚP w przyszłym roku będzie strzeżony jak granica pomiędzy Izraelem a Syrią.
Idea chwalebnej pomocy dla chorych odeszła.
Został strach i skurwysyństwo.
Na nasze życzenie.
I jak się z tym teraz czujecie?

Ale mamy wyjście
Żółte kamizelki.
Do skutku

Żywię najszczerszą nadzieję, że Pan Adamowicz wyjdzie z tej opresji bez szwanku. Chwilowo rokowania są złe.
Tak samo jak pisdzielców, ale to mnie akurat nie martwi.

Ludzie!
Nie możemy, za żadne skarby, dać mandat na rządzenie przez kolejne lata tej zgrai hodowców ciemnoty, morderców wszystkiego co się rusza, a nie popiera skurwysyństwa na ogólną skalę.

Weźcie to sobie do serca.

Przepraszam za mój dzisiejszy, nieco chaotyczny wpis, ale moje emocje wzięły jednak górę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz