sobota, 22 listopada 2014

Ratujmy wieloryby

Kolejny tydzień dał mi w kość i złagodniałem. Nie będę zatem na nikogo naskakiwał, ani obrażał dupków typu: Kaczyński czy Macierewicz. Chociaż.... hmmmm ;)
Chyba wczoraj była audycja w radio o modzie, w której mężczyźni o wysokim głosiku, otuleni kolorowym szalikiem i niekontrolowanym stolcem wypowiadali się na temat projektu rajtuz dla panów. Że to nie przejdzie; że to niemęskie i w ogóle ja buch go torebką. Obśmiałem się  jak norka. Sam pomysł, opinających męskie klejnoty, streczowych czy tam jakichś elastilowych kondomów do pępka w kolorze trupiego błękitu, wydaje się seksi właśnie dla oczu owych rozmówców, ale widać... ci wolą typ drwalo-seksualnego maczo z podgoloną bródką wracającego bez prysznica z siłowni. O mamo...
W sumie to nawet nie dziwi mnie przewaga kochających odrobinę inaczej, genderolubnych i pachnących Channel nr. 5, młodzieńców z Haute Couture. Bo trzeba mieć o wiele więcej genów żeńskich niż ja, aby rajcować się długością spódnic w sezonie 2015. Ale wracając do tych rajtuz dla panów...
Wyobraźcie sobie Kaczora w gorsecie z mocno zwężającymi talię fiszbinami, wypychającymi do góry biust, przepasanego jedwabną szarfą i ogromnym kapeluszu, w trzewikach z patynkami i wachlarzem, kryjącego pod suknią nowoczesne, lajkrowate rajty opinające to, czym zwykle chwalą się samce, a czego ów człek z pewnością nie posiada w nadmiarze.
Dobra, już się go nie czepiam, mimo że żyje, ale jego buźka budzi we mnie mordercze instynkty.
Nie nadążam za modą, ale, siłą rzeczy, wpadają mi w oczy coroczne tryndy. A to buciki wydłużające stopę o siedem rozmiarów i przypominające Stocha na rozbiegu, albo odwrotnie, masakrujące tę część kobiety do wyglądu kopyt. Najgorsze są spodnie z jakimś koszmarnym naddatkiem materiału w okolicach tyłka, które z najzgrabniejszej dziewczyny tworzą obsranego niemowlaka w pampersie.
W okolicach mojej ukochanej "Biedronki" łazi codziennie pewna żulica. Obskakuje śmietniki, gada do siebie i zaczepia każdego, kto nawinie się na jej drodze. Jest koszmarnie brzydka, a fuj! Któregoś dnia lezę Żeromskiego i widzę przed sobą idącą kobitę, pijaną jak bela, ze zsuniętymi spodniami poniżej krocza i świetnymi, koronkowymi stringami, opinającymi kształtny tyłek. Już sięgałem po telefon, by pstryknąć fotkę, kiedy zorientowałem się, że to owa śmietnikowa bizneswomen. Tylko fakt przebywania na ulicy cofnął pawia zza moich zębów. A mówią, że ubiór nie zdobi człowieka...
Morał?
Jest ich bez liku i niech każdy wybierze jakiś dla siebie. Ja idę spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz