niedziela, 30 listopada 2014

Mają dziś obywatele....

Niedziela to taki dzień, w którym ogarnia mnie totalne lenistwo. Całkowity brak sensownych zajęć równa się: spanie do śniadania, po śniadaniu, przed obiadem i po obiedzie. Więcej nie mogę nawet ja. A że wczesny wieczór spowalnia funkcje życiowe, późniejsze popołudnie dołuje mnie bardziej niż "Taniec Z Gwiazdami". Nawet oszalały sąsiad nie dopieszcza swojej Toyoty i nie mam się z kogo nabijać. W chałupie gorąco, na dworze przenikliwy ziąb. Zacząć się iskać czy co? Poszedłem do auta posłuchać radia, ale i tam marazm. Oczywiście, że mam kilka odbiorników w domu, ale auto jakoś lepiej zacieśnia przestrzeń i dodaje mi koncentracji.
Usłyszałem w nim wczoraj, że kobiety wypowiadają dziennie około dwudziestu tysięcy słów. Mężczyznom wystarcza siedem. To gorzka prawda, a bezmyślne kłapanie dziobem opisał już każdy, dwudziestowieczny satyryk i nadal to nośny temat. I najbardziej śmieszy kobiety. Symptomatyczne...

- Ta moja żona to mówi, i mówi, i mówi....
- A o czym tak mówi?
- Tego nie mówi!

A milczący chłop...
- Wjeżdża rolnik kombajnem na pole, spojrzał w prawo, spojrzał i mruknął: K... nie zasiałem...
Statystycznie to może i wyjdzie po trzynaście i pół tysiąca słów na głowę, ale ponieważ doczepiam się do wszystkiego, statystykom też musi się dostać. Przecież wychodzący z psem na spacer też, statystycznie, mają po trzy nogi.
Z niechęcią wstanę jutro do pracy, ale to i tak lepsze niż bałamucenie 1/7 życia na zjedzenie rosołu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz