piątek, 27 marca 2015

Atak dronów

Coś mnie siekło w pecynę i przełączyłem w aucie radio na Marysię. Rozmowa dotyczyła oczywiście tego, z czym jego prowadzący nie powinni mieć nigdy do czynienia, a jeśli już, to jedynie jego jako ofiara. Myślę o przerywaniu ciąży. Przecież pracują tam ludzie idealnie kwalifikujący się do aborcji! Same nieodwracalnie uszkodzone płody, którym  przekornie los pozwolił dożyć do dorosłości chyba jedynie po to, aby mogli mnie wnerwiać. I dlaczego to wszystko dzieje się w moim ulubionym Toruniu? Czym to śliczne miasto zasłużyło sobie na takich mieszkańców?
Rozmówcą jakiegoś rozhisteryzowanego klechy był mój kolejny ulubieniec, niejaki Ziobro. Wyszczekana gnida z wiecznie obślinionymi ustami, które kojarzą mi się tak jednoznacznie, że aż nie chce mi się o tym pisać. Nie mam także zamiaru streszczać rozmowy, bo każdy doskonale wie jak mogła przebiegać. Zastanawia mnie jedno...
Dlaczego wciąż nikt nie ma odwagi zestrzelić tej eskadry zacofanych dronów używających paliwa na bazie moherowej renciny? Strach polityków do postawienia się ekspansji batmanów i udawanie, że nie ma problemu jest wręcz obrzydliwe. Bo problem jest!
Kiedyś, kiedy statystyczny Polak umiał tylko orać i nosił płat płótna z dziurą na czerep owiązany paskiem lipowego łyka, a dziesięć procent wybrańców kontusz przewiązany jedwabnym pasem i kołpak na pustym szlacheckim łbie, kościelna mafia nawet nie musiała udawać do czego dąży. Bo ludzie byli zbyt głupi, aby to dostrzec. A ona zawsze chciała tego samego... Władzy i kasy. Kasy i władzy.
Każda inna hołota musiała być na ich rozkazy i finansować potrzeby rozmodlonych braciszków, którzy mieli tyle wspólnego z modlitwą co ja dzisiaj. Papieże handlowali odpustami na skalę całkowicie masową, mieli żony, górę dzieci, potrzebę ekspansji i głęboko w dupie religię. Zmieniło się tyle, że dziś klechy nie mają żon. Cała reszta to kolejne próby inwazji w nasze życie.
I wieki doświadczenia robią swoje! Wpieprzając się w życie każdego, kto jest na tyle naiwny, aby uchylić przed nimi drzwi - musi im ulec.
Moje drzwi są szczelnie zamknięte na ich indoktrynację. I na pana Ziobrę.
I cały PiS.
I tego fajfusa Macierewicza, który po raz kolejny wyszedł z nory, aby straszyć mnie swoim pyskiem.
Bardzo wątpię, aby coś się zmieniło, a to dlatego, że politycy to ten rodzaj padlinożerców, którzy mają genetyczną zdolność podążania za smrodem. Zawsze kalkulują czy coś, bądź ktoś, kiedyś... może się im przydać. A kościół zawsze może się przydać! Bo tylko oni wiedzą jak wyssać z każdego biedaka ostatni grosz i zrobić z tego cnotę.
Nauka dla nas jest prosta. Uczmy się od mistrzów niekoniecznie ich popierając. Rzecz w samej nauce. Wystarczy tylko nie mieć zasad, a właściwie mieć jedną...
Cel uświęca środki.

I znów nie mogę się przełamać, aby napisać coś zabawnego. Mam nadzieję, że mi tak nie zostanie...



Naszło mnie na placki kartoflane i to, prawdopodobnie, będzie nasza jutrzejsza kolacja! Także asumpt (trudne słowo!), do rozpasanych dyskusji o niezbędnych dodatkach, takich jak mąka ziemniaczana i czosnek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz