Ma to swoje zalety.
W czasach, w których magnetofony były już ogólnie dostępne i można było nagrywać muzykę z radia, miałem kolegę, który z uporem maniaka, nie chciał go kupić i wszyscy pytaliśmy dlaczego?
- Przecież możesz nagrywać co lubisz i słuchać tego do bólu!
- Ale wtedy za szybko mi się to znudzi!
Tak właśnie rozumiem swój apetyt na dorsza.
Wszyscy mnie krytykują, że nie jadam frutti tutti. Zawziąłem się, że będę próbował tych wynalazków. Mam w lodówce "Paluszki z Surimi" o smaku krabów, z reklamą, jakoby były idealne jako przekąska. Przekąsiłem jeden centymetr takiego paluszka... Zero smaku. Po pół godzinie wsadziłem do paszczy jeszcze trzy centymetry. Międlę i międlę... Kreda z cukrem. Idealna przekąska do czego? Na litość boską! Co się zakąsza posłodzoną kredą? Wody płodowe?
Nie poddam się jednak tak łatwo i jak minie mi wstręt do krabowych paluszków - zacznę eksperyment od początku.
Jest taki gostek, Andrew Zimmern, który podróżując po świecie, próbuje jeść wszystko to, co ogólnie uważane jest za ohydę, i na widok czego nasze wątroby dostają ataku kaszlu. Nawet lubię oglądać jego programy. To taka forma masochizmu.
Dla każdego coś pysznego. No, niech to sobie będzie najsmaczniejsze na świecie, ale ten wygląd... Ja nie umiem się przełamać.
A teraz coś z polskiego menu...
I co wolicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz