środa, 18 marca 2015

Tydzień Mózgu

Wiem, że zapuściłem się w pisaniu bloga, ale górę bierze zmęczenie i zasypiam zanim dosiądę do kompa. Dziś jednak dostałem pałera i nagryzmolę co nieco. A to w związku z owym "Tygodniem Mózgu", o którym usłyszałem w radyjku. Święto ze wszech miar potrzebne i pożądane, bo czym jak czym, ale umiejętnością myślenia Polacy niespecjalnie grzeszą. Zdecydowanie mamy ambicje równania do najgorszych. I wcale nie chodzi mi o jakiś zidiociały odłam Arabów masakrujący turystów, ani Partię Zielonych kładących się pod walec w celu uratowania żaby. Nie mam także na myśli debili przeżywających geriatryczne polucje na widok koloratki Rydzyka i zakapturzonych kiboli zaśmiecających swoim jestestwem kraj między Odrą a Bugiem.
Wprawdzie nie mamy się jeszcze finansowo nijak do... powiedzmy... głupoty takich Szwedów, ale kierunek obrany został prawidłowo. Pewnie nie wiecie o czym myślę, ale już wyjaśniam. Rozmawiając z naturalizowanym Szwedem w Szwecji dowiedziałem się, że tamtejsza młodzież ma w dupie naukę, bo w ramach natrętnego szwedzkiego socjalizmu i równania pracowniczych stawek, lekarz zarabia tam niewiele więcej od zwykłego robola, a co za tym idzie, ten, naukę ma gdzieś. Bo po diabła całe lata ma wkuwać tajniki medycyny, skoro wykopie sobie dół i dostanie prawie tyle samo. To "prawie" to u nas ministerialna gaża. Dwadzieścia lat temu mówiłem, że jedyne co się u nas udało, to zrównanie zarobków każdej branży. Trochę się to zmienia, ale preferowanie kombinatorstwa, kumoterstwa i zwykłego złodziejstwa jest na porządku dziennym. I jak się to ma do Szwecji? Ano ma się tak, że równamy do ZACHODU, naszego El Dorado, gdzie wszyscy dużo zarabiają i mają gdzieś to coś, co zmieniło nas z orangutanów w ludzi. A właśnie dzięki tej niewielkiej różnicy potrafimy dziś samodzielnie zawiązać sznurówkę i poczytać fejsbuka. Dobrobyt, jak widać, także nie potęguje rozrostu komórek mózgowych, choć wydawałoby się, że powinien... W końcu... taki dopieszczony ze wszech miar ludzik, powinien mieć odrobinę więcej życiowych aspiracji prócz napełnienia swojego kałduna śmierdzącym kotletem z plasterkiem sałaty i popicia tego colą. Wydawałoby się powinien, choćby z nudów, sięgnąć czasem po książkę bez obrazków i pójść do teatru. Że powinien wiedzieć coś o starożytnej Grecji i różnicy między skrzyżowaniem a ukrzyżowaniem. Ale po co? To szare badziewie obciążające łeb jedynie przeszkadza. Doskonały Europejczyk to zatłuszczony cap, śliniący się na widok paczki czipsów i rozprawiający o nowych promocjach w T... Mobile. Bo gdyby nie potrzeba obsługi komputera i telefonu, umiejętność czytania i pisania zaginęłaby jak fabryki batów. Tydzień mózgu to zdecydowanie zbyt mało! Być może jest jeszcze ktoś, kto odważy się powiedzieć: Macie pełne żołądki - zapełniajcie teraz mózgi! To nie boli.
Chciałem znaleźć jakiś obrazek  i wpisałem w Google: mózg. I wiecie co wyskoczyło najpierw?
- Mózg rozjebany
Jakie to symptomatyczne...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz