sobota, 1 lipca 2017

Najbogatsze państwo świata


To oczywiście Watykan.
Zwiedzałem go dwukrotnie i pojadę tam kiedyś raz jeszcze. Z pewnością. Ale tylko z dwóch powodów...
Pierwsza to oczywiście Pieta Michała Anioła, a druga to... freski w Kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła...
Jest też kilka pomniejszych powodów, aby tam pojechać, ale o nich może później. 

Mozolne poznawanie historii ludzkości opiera się na badaniach osiągnięć naszych przodków; a to co napisali lub wymyślili, a to co zbudowali, a to co tam kiedyś wyhodowali i zjedli. Można też czasem przebadać jakąś mumię. Najlepiej egipską, bo późniejsza nauka na kilka tysięcy lat zapodziała szlachetną skądinąd umiejętność szacunku do cielesności. Było wszak o wiele łatwiej pobajdurzyć o potępionych duszach, diabłach i niebie dla nielicznych wybranych wprowadzając, bardzo zresztą wymierny w skutkach, strach przed próbami ich kontestowania.
Każda nieładna kobieta robi się giętka po usłyszeniu kłamstwa o jej urodzie. Każdemu idiocie wyrastają skrzydełka na wieść, że jest mądry.
Kościół połączył pochlebstwa ze strachem, dobudował niezrozumiałą filozofię i odpowiedni system "opieki" nad niepokornymi, by móc się rozwijać.
A co w zamian oferuje?
- Zgrzeszyłam ojcze... - tłumaczy się osiemdziesięciolatka (jakby jeszcze miała możliwość w jakikolwiek sposób zgrzeszyć...), wypasionemu trzydziestolatkowi w sutannie, przez kratkę. - Śniło mi się, że jadłam truskawki, Takie słodkie, ło Jezu! A mój stary wrócił do domu trzeźwy! To grzech?
- Grzech córko! Ale jeżeli pożegnasz się na pół roku z emeryturą to wiedz, że Bóg cię kocha!
- Jak i tak prawie już nie jem.
- I słusznie!

Bo wikariusz jest w stu procentach zależny od proboszcza, który niepodzielnie włada parafią. Taki Watykaniczek. Na ich możliwości. Całkowicie bez kontroli, pozapaństwowy. Bo parafia to enklawa i raj podatkowy. Ciemna strona Księżyca.
Co innego Diecezja...
To mały Watykanik. Tam już mają głęboko w dupie mokre sny emerytek o truskawkach. Tam liczą się pola truskawek, najlepsze parcele w miasteczku i zasługi miejscowych notabli dla Ciemnej Strony Księżyca.
Wkraczamy teraz w obszar idiotycznie nazywany polityką. Nadjeżdżają zastępy biskupów w audi A6. Sorki... w karocach. Gnijący tłuszcz w nieklimatyzowanych karocach leje się strumieniami, a truskawkowe zmazy osiemdziesięciolatek nabierają realnych kształtów. Dupska biskupów nie mają wszak miękko. Pod każdą z nich ukrywa się bowiem skrzynia na diecezjalne srebrniki zebrane wcześniej po parafiach. I nie są to wcale truskawki. 
Bo to jest tak:
Wikariusz chapnie z tacy dwie stówy na Rumunkę, flaszkę i coś na czarną godzinę. Proboszcz cztery - na Rumunkę, kilka pornosów, sześć flaszek, dwie gromnice i lekko przechodzoną beemkę. Na co chapie biskup to już nie wiem, ale są to z pewnością rzeczy wagi najświętszej. Każdy z nich musi się wszak złożyć na watykańskie myto. I w każdej sekundzie, od dwóch miliardów wiernych i z milionów parafii, płynie rzeka forsy do Watykanu.
I co owi wierni otrzymują w zamian?
Dobre słowo i obietnicę, że jeżeli już w końcu umrą, to wikary, za siedem stów, zmówi za nich paciorek. Nie licząc tacy. Bo o tacy już napisałem.
Policzmy to sobie...
Dwa miliardy... Od każdego wiernego dolara na miesiąc, razy dwanaście miesięcy, razy dwa tysiące lat... No, powiedzmy pięćset. Spróbujcie to sobie policzyć. Każdy z Waszych kalkulatorów wyświetli: ERROR
I co, można?

Nikt w Watykanie nie ma nawet najbledszego pojęcia ile, jedno z najmniejszych państw na świecie, ma pieniędzy. Większości to zresztą wisi i powiewa. Zdarzają się wszakże chlubne wyjątki. Taka włoska mafia na przykład, która powiesiła na londyńskim moście niejakiego Roberto Calvi za finansowe przekręty. Oszukać mafii nie mogą nawet bankierzy "Pana Boga". Ale Calvi był ponoć wolnomularzem więc wszystko jest jasne. Calviemu zarzuca się przekręty na półtora BILIONA DOLARÓW. Ogarniacie to? Był to rok 1982. Drugi rol panowania Dżej Pi Tu. Ciekawe czemu nikt o tym nie chce dziś wiedzieć?

Po co zatem jechać do Watykanu?
Aby na własne oczy zobaczyć jak historia mija się z prawdą.
Za oknem pada, a ja złapałem wisielczy humor. Opowiem więc dowcip...

Do domu wraca mąż. Zastaje w łóżku żonę ze swoim kolegą i wzdycha...
- Stefan, ja muszę, ale ty...

Zróbcie jutro, na koniec mszy, zrzutkę na swoich ojców... I koniecznie idźcie na następną miesięcznicę. Kleropodobni potrzebują kasy.
Półtora biliona dolarów zabezpieczy Wasze pięćset+ na tysiące kolejnych lat.








Trzeba tylko wiedzieć do kogo się zwrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz