sobota, 29 lipca 2017

Wakacyjny wpis... Chyba mamy wakacje?

Znów przysparzam sobie wrogów...
Mamy jednak lato i może część z osób, potencjalnie będących chcieć mnie za ten wpis zaciukać, zwiedza sobie teraz Palermo lub Dolinę Pięciu Stawów i go nie przeczytają.
Co mi tam! I tak się nie boję.
Zdarza mi się nie jeździć autem. Rzadkie to przypadki, ale tak bywa. Mijam wówczas na chodnikach wielu ludzi. Znacie to? Może i ze mną kiedyś się minęliście?
Całkiem pokaźna grupa moich "mijaczy", w trakcie podróży trotuarami, z dziką rozkoszą popija tzw. "energetyki". Prym wiodą spasieni gimnazjaliści z litrową butlą jakichś szczyn z Biedronki za dwa zyle, które są dla nich zamiennikiem WF-u... Ponoć spalają kalorie...
Już sam pomysł chudnięcia poprzez jedzenie jest chyba największym kretynizmem w historii ludzkości.
Na szczęście mam to głęboko w dupie kto i czym się szprycuje dla lepszego samopoczucia, ale do licha...
Nie otwierajcie owych butli wprost na ulicy! Stańcie w jakieś bramie, najlepiej w przeciągu, i wybąblujcie to paskudztwo. Ku chwale Chińczyków!
Znów powinienem się wytłumaczyć...
Każdy "energetyk" nasączony jest tauryną... takimś czymś występującym w byczych wątrobach, spermie i ich moczu. Wprawdzie liczący się na rynku producenci energetycznych szczyn przekonują wszystkich, że ich tauryna jest produktem syntetycznym, ale po jaką cholerę męczyć laboratoria  wielką produkcją skoro chińskie byki mają wręcz nieograniczone możliwości produkcji własnej spermy; że o urynie nie wspomnę.
No to co pijecie? Może nawet w tej chwili? Mniam, mniam! Landrynek w wiadrze wody z byczą spermą dla smaku. Osiemnaście dziewięćdziesiąt w promocji za czteropak! Tylko do czwartego sierpnia!  
To chyba Red Bull tak mocno promuje zdrowy tryb życia...

I jak ja mogę, w tej chwili, nie dopieprzyć się do pisu?
No nie mogę! 
Ta pseudo-chińska grupa komunistycznych oszołomów przekazuje popierającym ich idiotom podobny przekaz.
- My teraz zrobimy sobie dobrze, rozcieńczymy efekt w obślinionej ziobrze, dodamy plwociny... i inne wydzieliny... pani profesor, cysorza, kilka włosków z bujnej czupryny Legutki i dzióbek Płaszczaka. Do tego koncentrat z Macierewicza. I duuuuuużo cukru z cukrowni w Straszydłowie. Firma "Rydzyk i Krzak" zapewnia nieustające dostawy.
Rydzyk Cola!
Heja!
I do przodu!
Jakieś veto?
Nie widzę!



Przed kupieniem kolejnego litra byczych szczyn proponuję dokładnie przeanalizować załączoną fotkę.
Smacznego!
Do tego pasuje hod dog. Dick Hot Dog. Tak po amerykańsku! A co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz