Są cztery rodzaje aniołków. A nawet pięć. Znam się na tym, wierzcie mi.
- Pierwsze to takie rzeźbione. Najlepiej w marmurze z Carrary, ale kogo dziś stać na taki luksus...
- Drugie, niemniej tanie, zobrazuje najlepiej zdjęcie...
Dobra chłopy, nie ma się czym podniecać, bo gotować to ona raczej nie umie. A za dwadzieścia lat, kiedy wypłynie z niej cały botoks... A fuj!
- Aniołki number sri są najlepsze. Mamy je w domu. Każdy sobie kiedyś jednego wybrał i wcale się z nim nie męczy.
No i są aniołki, a właściwie aniołek, który jest kwintesencją, syntezą rzekłbym, esencją, genezą, niemal jądrem i podwaliną wszystkich aniołków świata.
I tu musi paść fundamentalne pytanie:
- Gdzie on?
W pisie ci on! W pisie!
I żaden z niego Arakiba, Arazjel, Dagon czy Gabriel...
Zanim go jednak przedstawię, kilka wiadomości dodatkowych...
Nikt w biblii, ani żadnych innych mądrych księgach, nigdy nie dociekł prawdziwej płci owych niebiańskich stworków ze skrzydełkami. Faceci w kieckach skłaniają się ku młodym chłopcom, ale im się wszystko kojarzy z młodymi i nagimi chłopcami.
Historia nie zna także przypadków rozmnożenia się żadnego anioła z innym aniołem, ani z nikim innym. Są więc, najprawdopodobniej, bezpłciowe.
I to by się nawet zgadzało, bo anioł, któremu poświęcam mój przedświąteczny tekst, płci z pewnością nie ma. I niech Was nie zmyli jego imię ani fakt, że pochodzi z Zielonej Góry!
W trosce o zdrowie Waszych żołądków, przedstawiam wszystkim anielicę/anioła - Eleonorę Szymkowiak.
Myślicie, ze zapomniałem o piątym rodzaju aniołków? Otóż wcale nie!
Ten ostatni rodzaj składa Wam Wszystkim Najserdeczniejsze Życzenia Zdrowych i Wesołych Świąt! Bo piąty aniołek to ja ;)
Kłaniam się
Darek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz