piątek, 29 grudnia 2017

Final cauntdown

Za dwa dni będziemy o rok starsi. Nie żebym się tym jakoś specjalnie martwił, szczerze mówiąc mam to gdzieś, bo tak jest każdego roku i zdążyłem przywyknąć. Z pewnością jest jednak spora grupa ludzi, którym ten fakt spędza sen z oczu. Po jaką więc cholerę wydawać na Sylwestra kokosy? Żeby potańczyć?
Jakiś rodzaj masochizmu?
Jak nie pasuje, to worek pokutny i do jaskini!
Albo się cieszymy i uchlewamy na sztywno, albo sandały, krzesiwo i zdechła wiewiórka...

Od razu przypomina mi się dowcip o policjancie, który poszedł w krzaki się odlać i wyjął nie tę pałę... Opisać efekty?

No to jak? Uśmiech czy rózga?

Oczywiście, każda zmiana jest stresująca i należy do niej przywyknąć. Szlachetny kac jest tu niewątpliwie naszym sprzymierzeńcem. Trzymajmy się go! Inaczej zgłupielibyśmy do cna. Najbliższa noc z niedzieli na poniedziałek powinna nam to uświadomić.
Bawmy się zatem, a wydając swoje ciężko zarobione pieniądze na skrywające się w każdym nas pokłady libertynizmu przekujmy je na kolejne miesiące borykania się z naszą nieciekawą rzeczywistością.

Życzę Wszystkim, w Nowym Roku, Żelaznego Zdrowia i Roześmianej Japy.
Bo czym tu się martwić?
Jarek za dwa dni też nie zrobi się młodszy...
Final countdown, heja i do przodu!
Kłaniam się Wszystkim
Darek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz