środa, 20 grudnia 2017

Święta na opak czyli opłatek z kaczką

Przez pół wieku lubiłem święta i starałem w ich trakcie, i okolicach, jak najmniej deptać ludziom po odciskach.
W tym roku będzie podobnie. Postaram się być słodki ja wielkanocny mazurek. Albo może bardziej wigilijny. Jest jeszcze jakiś trzeci mazurek, chyba pisowski. Nieważne, na widok wszystkich dostaję arytmii i zdecydowanie wolę przejeździć tydzień na szmacie pod ścisłą kontrolą żonusi, niż próbować owych specyjałów.
Nie śmiem zanudzać dziś kogokolwiek długimi wpisami z filozoficznym podtekstem. Lepiej ubierzcie w domu choinkę lub postawcie w ogródku świecący ledami szkielet renifera.
Mam, naprzeciw swoich okien, dwóch takich nawiedzonych sąsiadów, których ambicją, w każde święta, jest wkurwianie współmieszkańców dyskoteką w ich oknach.
I muszę cierpieć, bo nie mamy zasłon.
Wracając jeszcze do świąt...
Umyłem dziś w kuchni podłogę. Wygląda identycznie jak przed myciem, ale znikły niektóre fobie i praca nie poszła na marne. Nie poszła w dwójnasób, bo w jej trakcie nawiedził mnie duch Baczyńskiego i rzekł bulgoczącym tekstem z odmętów wiadra tak:
- Napisz koleś kolędę, a będzie uzdrowiona dusza twoja.

Lulajże Kaczuniu, moja perełko,
Lulaj ulubione me pieścidełko


Zbawicielu drogi,
Jakżeś to ubogi,
Opuściłeś śliczne niebo,
Obrałeś barłogi


Był pastuszek bosy, na fujarce grał,
w górach pasał owce i w szałasie spał.
Nagle aniołowie z nieba w bieli przyfrunęli
obudzili go gdy spał, gdy spał.


Cicha noc, święta noc,
Narodzony Boży Syn
Pan Wielkiego majestatu
Niesie dziś całemu światu
Odkupienie win...

Dobrze ześ sie Jezu pod Giewontem zrodził
Bedzies w biołyk portkak i w cuzecce chodził
I mioł na mój dusik z piórkiem kapelusik
Hej kolęda, kolęda !


Wystarczy mi już tych kolęd.
Gdybym wszakże obraził czyjeś uczucia religijne do pana Kaczyńskiego, katolickich guseł i innych nonsensów, to nie przepraszam. W dalszym ciągu możecie, jeśli to lubicie, podcierać się do przodu. Mnie tam rybka. Znaczy... karp.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz