czwartek, 5 kwietnia 2018

Co się zdarzyło 777 lat temu

Mam coś w sobie z nauczyciela historii. Niestety, brak mi odpowiedniego wykształcenia i nikt mnie do takiej roboty nie przyjmie. A wierzcie mi - chciałbym! I zaraz napiszę dlaczego...
Wyobraźmy sobie głupola, który chce sprawdzić czy aby na pewno w kontakcie jest prąd. Wsadza w obie dziurki gwoździe i za nie chwyta... Przyznaję się, że kiedyś tak właśnie zrobiłem. Miałem może z siedem wiosen. Co tu ukrywać... Tak mną pierdolnęło, że poleciałem na przeciwległą ścianę.
Efekt?
Do dziś boję się prądu, bo, choć nikt go nigdy nie widział, to on tam, skubaniec, jednak siedzi.
Jak ktoś nie wierzy...
No właśnie!
Tak samo jest z historią właśnie. Wszyscy mamy tendencję do uważania się za najmądrzejszych na świecie. Owocem takiego myślenia jest powielanie popełnionych tysiące już razy błędów.
No i po co? Może wystarczy dobra książka?
Nieskromnie napiszę, że cały mój blog jest także pewnym rodzajem nauki, w którym historia odgrywa niepośrednią rolę.
Przepraszam za przydługi wstęp, ale jest on starterem do dalszej mojej opowieści z morałem.

I nastał dziewiąty kwietnia roku pańskiego 1241. Na polach pod Legnicą stanęły, twarzą w twarz, dwie wrogie armie.
Stroną chrześcijan dowodził Henryk II (a jakże!) Pobożny, dysponujący siłą zjednoczonych wojsk w liczbie, coś tam, około ośmiu tysięcy uzbrojonych po zęby wojów.
Naprzeciw niej, i w podobnej liczbie, stanęła armia Mongołów, grabiąca Europę od niemal dwóch lat. Dowodził nią Batu-chan, wnuk Czyngis-chana. 
Co tu ukrywać... Dostaliśmy srogiego łupnia, a Henryk poległ. Jego głowę Batu-chan kazał nanizać na włócznię i pokazać obrońcom Legnicy.

Wróćmy do teraźniejszości.

"Około godz. 6 rano dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Legnicy został poinformowany przez straż miejską o ustawieniu na placu Słowiańskim w Legnicy elementów kartonowych. Funkcjonariusze, którzy udali się na miejsce ustalili, że jest to instalacja z elementów kartonowych oraz gumowych, która została umieszczone bez zgody zarządcy terenu. W związku z podejrzeniem popełnienia wykroczenia dotyczącego umieszczenia w miejscu publicznym elementów bez zgody zarządzającego tym miejscem funkcjonariusze zabezpieczyli tą konstrukcję do prowadzonego postępowania. Obecnie policjanci wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia oraz  osoby w nim uczestniczące – informuje podkom. Iwona Król-Szymajda z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy".
Wybaczcie ten policyjny bełkot, ale to oryginał.
Udało mi się dotrzeć do zdjęcia Batu-chanowych najeźdźców Legnicy...


...i ich kartonowo-gumowej wersji zwycięstwa nad Jarosławem I Pobożnym.


Bo zwycięstwo zawsze jest zwycięstwem i nie jest ważne z jakiego materiału się składa. Jak widać, po 777 latach, różnica pomiędzy prawdziwą głową, a dmuchaną kaczką na kartonowych pudłach, o wiele bardziej pobudza do odwetu niż głowa księcia.
Szczerze mówiąc...
Bardzo wątpię, aby inspiracją autora pomnika była owa średniowieczna bitwa. Zresztą i po co? Średniowiecze wróciło, a wraz z nim sposoby na rozwiązywanie średniowiecznych sporów. Cieszcie się zatem, uzbrojeni po zęby wojowie pislandii, że waszego pryncypała imituje tylko gumowy fantom.
Chwała i cześć bojownikom niepodległości z Legnicy!
Zaś ja, domorosły historyk, czuję się w obowiązku uświadomienia tego wszem i wobec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz