Jak się doczytałem, to podobno ulice się wyludniły, a w Biedronkach wykupiono cały zapas chusteczek. Hektolitry wyparowanych łez spowodowały ulewy i gradobicie na terytorium centralnej Polski i okolic. Dwie osoby popełniły udane samobójstwa, a setki niedoszłych samobójców uratowała nasza dzielna służba zdrowia. Odnotowano siedemset czterdzieści śmiertelnych zachłyśnięć i trzysta czternaście nieskontrolowanych orgazmów. Jedenaście krokodyli zeżarło swoje ogony, psy wyły, ryby nie brały, konie się chwaciły, świnie świniły, a dentyści wyrywali pacjentom dwa tysiące czternaście zdrowych zębów.
Oj... działo się!
O czym poinformowała telewizja państwowa tych, którzy o tym nie wiedzieli, bo akurat siedzieli w kiblu.
Ależ jestem ciekawy o czym poinformuje nas telewizja jutro.
Że (wiem... tak się nie rozpoczyna zdania, ale kto mi zabroni?) Jarek wreszcie doszedł po ośmiu latach intensywnej masturbacji i drabinkę zamienił na stairsy; no bo gdzie miałby teraz wchodzić, aby poczuć się wyższy?
Jest teraz 20, 20. Obchody ostatniej miesiączki trwają zapewne w najlepsze, mohery łkają, a policja ich broni.
I żadne czujniki nie wykryją kolejnego wybuchu pojebania, bo najpierw zniszczy je wybuch.
To chyba mój najkrótszy post, ale wybaczcie, muszę jakoś odnaleźć w swoim telewizorze pierwszy program telewizji polskiej, aby wreszcie zobaczyć wacka nadprezesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz