sobota, 28 kwietnia 2018

Połamane okulary Hambury

To taki ptyś udający adwokata. Słynie z niebanalnych okularów i miłości do pisu. Kładę garść diamentów przeciw kozim bobkom, że owa miłość ma bardzo wymierne podłoże finansowe, a ten picuś glancuś wpełzł w szeregi kaczej hołoty wyłącznie dla kasy.

I, jak to bywa, po raz kolejny zacząłem pisać o kimś, kogo kompletnie nie znam. To dobrze. Nie jestem skażony żadną o nim informacją z wyjątkiem tej, że to gnida pokroju Saryusza Wolskiego i im podobnych, którym zapachniały pieniądze polskich podatników i zrobią wszystko, aby jak najwięcej z nich uszczknąć. Elektorat kaczora już zaczął się pewnie ślinić, by móc zdążyć, przed śmiercią, przekazać swoje emerytury na konto pewnej kancelarii prawniczej w Bonn i powiększenie penisa jego właścicielowi.
Trochę nakłamałem...
Przeczytałem życiorys Hambury w Wikipedii. 
To takie skrzyżowanie "Star Treka" z "Filadelfią".
Same sukcesy.
Życiorys Janosika to przy Hamburze rzadka sraczka. Toż to on...

- Zwrócił się z czymś tam do kancelarii Angeli Merkel...
- Złożył doniesienie do warszawskiej prokuratury na Tuska...
- Był doradcą Episkopatu...
- Bierze udział w audycjach TV Trwam, TV Republika, TVP i Radiu Marysia...

Życiorys Stefcia jawi mi się jako nastawiona na autoreklamę kupa nadętego ego, która zawsze próbuje wypłynąć do spółki z wybijającym właśnie szambem. Nie znoszę takich typów. Niemiecki (tak o sobie mówi) adwokat o wyglądzie żałosnego klauna, współtwórca polskiej polityki zagranicznej w partii nienawidzącej Niemców. Konglomerat niekonsekwencji, nadętych banałów i braku jakiejkolwiek wizji. 

500+, 300+, Mieszkanie+, Krzywousty-Straszydło-Szczerbaty Karakan + kupa gówna!

Pis cierpi na schorzenie trapiące wszystkie tego typu sekty. Nie ma w swoich szeregach nikogo, kto umiałby porwać tłumy, a jedną rzeczą, która zostanie w ludzkiej pamięci po ich rządach, będzie obraz totalnej miernoty. Taka biała ściana na tle białych mebli postawionych na białym dywanie. Kolorystyczne zero z tubą prezesa w jego pseudo-narodowej dupie.
W żadnym wypadku czegokolwiek od siebie!
Wyjątkiem jest Krycha grająca rolę Stańczyka, ale jaki król - taki błazen.
Ciekaw jestem jaką voltę wykona pis próbując wytłumaczyć moherom zatrudnienie niemieckiego prawnika do rozwiązywania narodowych problemów prawdziwych polskich patriotów. 

Wiecie co?
Gówno mnie to obchodzi, bo cały pislamad niebawem zdechnie. Nie może inaczej być! Nie żyjemy w świecie wiary w smoki i kościelnych dyspens na jedzenie grillowanego mięsa w nadchodzący, długo-weekendowy piątek; jak to próbuje nam oznajmić jakaś kościelna bladź z tytułem biskupa.

Nie czytajcie tego wpisu! Kupcie węgiel, zapakujcie mięcho, warzywa i piwo do gabloty i rura w Polskę!
Zresztą...
Co ja będę Wam tłumaczył.
Róbta co chceta cały najbliższy tydzień.
Nie mam najmniejszego zamiaru reklamować picusia Hamburę na swoim blogu. Wolę dzisiejszy wpis zakończyć obrazem Salvadora Dali pt. "Trwałość pamięci".
A co mam na myśli, to już niech każdy z osobna dopowie sobie sam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz