wtorek, 24 kwietnia 2018

Rydze na maśle

Gdyby ktoś jeszcze nie jadł, to polecam. Pozwolę sobie nawet wskazać miejsce, w którym należy to zrobić. Trzeba pojechać do Krynicy Zdroju i odwiedzić restaurację "Pod Zieloną Górką". Naprawdę warto.

Nasz kilkudniowy pobyt w tym mieście żonusia skwitowała jednym zdaniem...
- Cały czas mogłabym tak sobie żyć...
No pewnie!
Kto by nie chciał spać w hotelowym apartamencie, w śnieżnobiałej pościeli z widokiem na góry i tniutniać wszystko inne, prócz dobrego jedzenia, wypoczynku i pieszych wycieczek po górach.

Bo musicie wiedzieć, że w Krynicy Zdrój karmią znakomicie!
A w restauracji "Pod Zieloną Górką" nie wiem czy nie najlepiej?!
Okazując swój entuzjazm przemiłej pani, podającej nam do stołu, rzekłem szarmancko:
- Ależ w tej Kudowie jest świetne jedzenie!
- W Krynicy chyba...

No i wyszedłem na zblazowanego globtrotera, który przestał kojarzyć dokąd dojechał!

Przepraszam zatem wszystkich Kryniczan za mój lapsus, ale ile się później z niego ubawiliśmy do spółki z żonusią, zostanie w rodzinnych annałach po wieki wieków. Amen
Kolejną miarą kryniczańskich smakowitości niech będzie zamówienie pewnej pani, która powiedziała tak:
- Chciałabym zjeść ruskie pierogi, ale nie wiem czy powinnam, bo jestem gruba...
Fakt, szczupła to ona nie była, ale pracowała na swój wygląd wiele lat i wątpię, aby jedna porcja pierogów była w stanie cokolwiek zmienić.

Właściwie co by nam nie podali do stołu, było wyśmienite, a ja się wręcz obżerałem.
I na dodatek, jak to w zdrojowym mieście...
Tyskie Zdrój, Warka Zdrój, Okocim Zdrój... oraz inne lecznicze wody zdrojowe na bazie chmielowych szyszek.
W związku z rocznicą naszego ślubu był także Szampan Zdrój i Johnnie Walker Zdrój, ale to już w pokoju. Było zdrojowo.
Wody na bazie żelaza i reszty pierwiastków z tablicy Mendelejewa, tak ochoczo płynące z głębin okolicznych wzniesień, zostawiłem kuracjuszom potrzebujących ich bardziej.

Czy ja gadam wyłącznie o jedzeniu? No tak.

Krynica słynie wszak także z genialnego malarza-prymitywisty. To Nikifor zwany Krynickim,
Malutki i szczuplutki człowieczek, nieumiejący nawet za bardzo pisać...
Ale za to jaka ręka i wyobraźnia!
Zapoznajcie się z jego twórczością!
Najlepiej na miejscu.
Żadne internetowe fotki nie oddają bowiem głębi intelektu, ani zakamuflowanego dowcipu, który tak zgrabnie wplatał w swoje prace.
Chodził on sobie po Krynicy swoim chaplinowskim krokiem wraz z pieskiem, przysiadał w jednym miejscu, wyjmował małe karteluszki i rysował bajkowe wizje Krynicy, której nigdy nie było. Dzieciaki biegały za nim sznurkiem naśmiewając się z niego, a on żył w swoim prymitywnym świecie własnej wyobraźni, w którym słowo "prymitywnym" oznacza genialnym, niezwykłym i fantastycznym.
Kłaniam się Nikiforowi w pas. Równie nisko kłaniam się krynickiej kuchni i całej Kudowie... znaczy Krynicy.
Zerknijcie teraz na fotki i zakochajcie się w tym niewielkim miasteczku w górach, a najlepiej tam jedźcie, zwiedzajcie i jedzcie.
I na koniec powiedzcie, czy nasze życie musi się wynaturzać bezustannymi opowieściami o Kaczyńskim i pisie?
Ja mam ich już zwyczajnie dość!








A wiecie co jest dla mnie najprzyjemniejsze w tym wpisie?
Nikifor i ja urodziliśmy się tego samego dnia roku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz