wtorek, 7 sierpnia 2018

Idę się utopić

Ponieważ jest dziś cholerny upał, a na jutro i pojutrze zapowiadają jakieś rekordy zakładam, że moje wpisy są psu na budę, bo i tak nikomu nie będzie chciało się ich czytać, ale zaryzykuję. Chociaż jeden.
Byliśmy kiedyś na wczasach w Bułgarii. Chyba dwa kilometry od Słonecznego Brzegu w miejscowości Sweti Włas.
Spaliśmy w dziesięcioosobowych namiotach po sześć twarzy na namiot. Taki standard.
Każdego ranka budził nas swoim rykiem sympatyczny, acz mocno wkurwiający osiołek, koczujący na przyległym czymś, co można by, od biedy, nazwać polem.
Nieopodal naszego namiotu stała malutka buda z wyszynkiem prowadzonym przez Mitka, rodowitego Bułgara.
Z zawodu był masażystą, z konieczności zaś kimś na kształt restauratora. Na mikro skalę. Wszak były to czasy zatęchłej komuny.
Do dziś pamiętam jak przegonił z baru pewnego upierdliwego Polaczka wymachując rzeźnickim nożem. 
Mitko był zajebisty.
Od razu przypadliśmy sobie do gustu.
W przerwach w biesiadowaniu u Mitka chodziliśmy na plażę. Nie wiem jak jest teraz, ale wówczas plaże pomiędzy Własem a Słonecznym brzegiem, były terytorium naturystów.
Zgadnijcie gdzie chodziliśmy...
Tam właśnie, po raz pierwszy i ostatni w życiu, zrywałem sobie przepaloną skórę z mojego tyłka.
Oszczędzę Wam zdjęć.
Będziecie musieli obejść się smakiem, bo to żaden honor świecić swoim dupskiem na internetowym forum.
Choćby dlatego, że nie mam na drugie imię: Maria.

Pływałem więc sobie na golasa w Morzu Czarnym i zbierałem muszelki.
Zbierałem i się nie utopiłem.
W przeciwieństwie do trzydziestu wariatów, którzy postanowili to zrobić w ostatni weekend.
Nie rozumiem...
Co takiego jest w wodzie, że aż tylu frajerów chce do niej wejść po raz ostatni?
Mamy jeszcze miesiąc wakacji.
Opamiętajcie się do cholery!
Wolę oglądać Wasze gołe dupska niż Wasze zwłoki.
Nawet jeżeli utopiliście się w Morzu Czarnym.
Jest tyle ciekawszych rodzajów zejścia.
Choćby taka...


Albo taka...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz