Oglądałem krótką rozmowę z pewnym kierowcą, chyba autobusu, wyznawcą,
zawartej w tytule, nowo powstałej dziedziny socjologii. Właściwie to i
religii chyba też.
Mam nadzieję, że zostanę odnotowany w annałach
jako pierwszy, który uczciwie nazwał to coś, co przetacza się przez nasz
kraj od lat kilku.
Nie będę za bardzo streszczać
wspomnianej rozmowy, bo każdy rozsądny wie jak ona mogła wyglądać.
Totalna blokada wszystkich podzespołów. Immobiliser do wymiany, za
cholerę nie ruszysz.
Miałem tak kiedyś w swoim starym Volvo.
Dlaczego więc mordowałem własny organizm udaną próbą dotrwania do końca wywiadu z kimś różniącym się od ameby jedynie wyglądem?
Zapewne
z tego samego powodu, dla którego tak trudno mi się przełamać, aby
przestać wreszcie pisać o pislandii i zająć się czymś, co mnie o wiele
bardziej interesuje.
Pocieszam się jednak, że jest to jedynie
niewielki margines mojego życia, na który poświęcam, w porywach, cztery
godziny w tygodniu. Robiłem w życiu głupsze rzeczy.
Po prostu...
Wyżalę się, opublikuję, a na drugi dzień zapominam o czym myślałem i pisałem.
I tak jest dobrze, bo po jakimś czasie sam siebie zdumiewam.
Blog niby mój, ale tekst jakby kogoś innego...
To
zupełnie przeciwnie do kierowcy autobusu, bo u niego wszystkie mózgowe
szufladki pozamykały się w minionym tysiącleciu, a klucze pogubił i
nijakiego dostępu do szufladek nie ma. Kombinuje więc z tego, co
pozostało jeszcze otwarte. Jego tępy organ pomiędzy uszami przyswoił
jedynie, że Platrofmersi ukradli trzysta sześćdziesiąt miliardów, pis to
partia katolicka, a 500 + zlikwidowała nędzę. I to mu do szczęścia
wystarcza.
Nawet pierwszy kasiarz Drugiej Rzeczypospolitej, Kwinto, z takim szyfrem rady sobie nie da.
Taka ósma część Mission: Impossible z osiemdziesięcioletnim Tomem Cruise w przeszczepionej grzywce.
Mam
nadzieję, że pis zestarzeje się szybciej i bez jego gracji. Może tylko
poza rozbrajającym uśmiechem posła Suskiego, który jest przeraźliwie
głupi, ale uśmiecha się uroczo.
Z tą swoją wypisaną na twarzy totalną bezmyślnością, która doprowadza mnie zawsze do ataku kretyńskiego chichotu.
Pis jest oczywistą patologią.
Wszyscy
głosujący na Kaczora nie umieją podać nawet jednego rozsądnego
argumentu po co na nich głosują, jakie z tego wynikną niebawem
konsekwencje, nawet dla nich samych, w żadnej perspektywie, do czego to
zmierza i co będzie później.
To dla nas pozostaną pytania:
- Jak można będzie kiedyś to wszystko odkręcić?
- Ile lat zajmie przywrócenie światu naszej wiarygodności?
I najważniejsze...
- Po co nam to było?!
Zostawiam je bez odpowiedzi.
Bo dziś jest mi zwyczajnie żal.
Żal,
bo przeszło pół wieku mojego życia muszę przekopywać się przez
torfowiska ludzkiej głupoty i wciąż nie mam czym napalić w piecu. Żal
mi, że następne pokolenia będą borykać się z tą samą bezmyślnością,
którą było mi dane tak dogłębnie poznać. Żal mi tego kierowcy autobusu, a
jeszcze bardziej jego pasażerów.
Dlaczego nasza obecna władza sra ze strachu na widok koszulek z napisem "Konstytucja" nawet na jakimś pomniku dzika?
Odpowiedź jest prosta.
Aby
sprawować władzę potrzebny jest autorytet! Kiedy zaś się go nie ma,
sięga się po rozwiązania siłowe. Po policję, wojsko, bojówki...
Panie Kaczor!
Podobno
masz pan nawet doktorat, a jesteś pan najgłupszy z nich wszystkich! I z
wielką przyjemnością naplułbym w pana pseudo-dyktatorski pysk!
I nie bój się pan o swoje życie. Nikt gówna nie atakuje.
Boj się pan rzeki śliny na swoim grobie.
Jak na tak upalny wieczór uważam, że i tak byłem dziś bardzo delikatny.
Co zatem, w tej sytuacji, należy zrobić?
Wypierdolić immobiliser!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz