poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Oblicza sportu


Jestem fanem lekkiej atletyki. Nie mam pojęcia dlaczego nazywają ją lekka, bo to diabelnie ciężki kawał sportu. I źle opłacany. Przynajmniej w porównaniu z, powiedzmy, taką piłką nożną, w której zasługi rozkładane są na jedenaście osób grających, kilku z ławki, trenera i dobry, bądź zły, doping kibiców.  W efekcie i tak sprowadza się on czasem do strzelenia jednej, przypadkowej często bramki
i dziewięćdziesięciu minut totalnej nudy. Nie wiem jak to jest w praktyce, ale mniemam, że jeden Lewandowski zarabia więcej niż wszyscy polscy lekkoatleci do kupy.
Właściwie mnie to wisi, ale powiedzcie: dlaczego? Gdzież są te jego zasługi dla polskiego sportu, że mam go tak namiętnie hołubić? No gdzie? Czegoś nie wiem?
Czy ja dobrze słyszałem, że nasi piłkarze wzięli osiem milionów za przejebanie trzech meczów w Rosji? Euro!
Ale, kurwa, fucha! Zbiorę z mojego podwórka dziesięciu sąsiadów, ja stanę na bramce, bo nie lubię bezmyślnie latać, i dawać nam tu osiem baniek! Co za różnica czy przegramy czterdzieści osiem do zera, czy tylko dwa? Bęcki to bęcki i koniec dyskusji.
Z lekką atletyką tak nie jest. Ma się młot, poprzeczkę, oszczep lub bieżnię; i trzeba tym rzucić, przeskoczyć to, lub przebiec. I nie ma się dziesięciu do pomocy, poprzeczka spada tylko raz, a młot nie poleci w przypadkową stronę i nie pierdolnie w boiskowy zegar, ku uciesze gawiedzi z bejsbolami zamiast wacka.

Uroda sportu polega na próbach bycia lepszym, a nie samego bycia. Nasi lekkoatleci są lepsi! I chwała im za to. Sam ubiór w narodowe barwy nie czyni nikogo wielkim sportowcem. Często wyłącznie ośmiesza. I nie ich, bo można czegoś nie umieć, ale po co się tym zaraz tak bardzo chwalić?
Ośmiesza nas.
Zdobyliśmy na mistrzostwach Europy dwanaście medali. Siedem złotych. Wiele razy otarliśmy się też o medale.
I co?
Lekkoatleci także dostaną do podziału osiem milionów Euro?
Ja był im dał bez mrugnięcia okiem... zabierając chociażby piłkarzom. Bo sprawiedliwość jednak musi być i kropka. Może nawet prawo i sprawiedliwość.
Przykład idzie wszak z góry. Dobra zmiana.

Kilka dni wstecz, niejaka Krycha P., w swojej porąbanej łepetynie, umyśliła sobie dokopać genialnemu aktorowi, Piotrowi Fronczewskiemu.
I napisała o Piotrze FRĄCZEWSKIM.
No i gratulacje!
Jak szkoda, że panna Krysia nie zdobyła mistrzostwa świata w rzucie Tarczyńskim. Przynajmniej jednego młota byłoby mniej. A ponoć potencjał miała i mogła go wypierdolić hen daleko, poza trybuny.
Kiedyś...
Jak była taka ładna i miła.
Tylko kiedy to było?
Jak Jarosław zatrzymał Anglię na Wembley, czy pod Grunwaldem?

Bardzo przepraszam wszystkich polskich lekkoatletów za ten polityczny wtręt.
Jesteście Wielcy i chwała Wam za to, ale...
Nie mogłem się powstrzymać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz